czwartek, 24 kwietnia 2014

Rozdział 6

                                                                      Karina    
Gdy wróciliśmy do domu od razu poszłam do sb. Ostatecznie spałam w pokoju z Zaynem. Wzięłam pidżamę i poszłam się umyć. Gdy wróciłam dostałam SMS-a od Neymara.
'Hej, mam nadzieje, że jesteście już w domu? Bo ja i Bruna już lecimy do Madrytu'
Gdy to przeczytałam rzuciłam telefon na łóżko i pobiegłam do pokoju Violetty.
-Hej wstawaj!!-krzyknęłam.
Violetta spała i odezwał się Louis.
-Hej, co jest??
-Obudź ja i niech przyjdzie do mnie.
Pobiegłam z powrotem do sb i zaczęłam się pakować. Sięgnęłam sobie jeszcze jakieś ciuchy na podróż.  Do pokoju weszła Viola.
-Co się stało?!-usiadła na moim łóżku.
-Too... Że Neymar już leci do Madrytu, a tam nas nie ma!!
-Co?! To już?!
-Tak napisał mi przed chwilą sms-a że już leci z Bruną.
-Ej to co robimy? Ja nie mogę teraz jechać.
-Wiem. Dlatego pomyślałam, że ja pojadę i dopóki ty nie przyjedziesz będą spać u mnie. Mam parę pokoi wolnych.
-No w sumie nie jest to taki zły pomysł.
-Ostatecznie jestem już spakowana tylko muszę się ubrać.
-Ale jest jeszcze jeden problem-powiedziała.
-Jaki??
-Czym pojedziesz do domu??
-Yy... Noo... Nie pomyślałam o tym...
-Ej to weź chłopaków i jedź moim samochodem, a ja i Lou przyjedziemy z moim tatą.
-Noo Ok. To idź ich obudź, a ja się ubiorę. Znowu. Wzięłam ciuchy i poszłam do łazienki. Ubrałam się w to:
 Wzięłam torbę i zbiegłam schodami na dół. Chłopaki już tam czekali.
-Masz kluczyki-powiedziała Viola i dała mi klucze od auta.
-Tylko uważajcie-powiedziała babcia Violi gdy wychodziliśmy.
Poszłam razem z chłopakami do auta. Otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Włożyłam kluczyk do stacyjki i ruszyliśmy. Po ok. 5 godzinach byliśmy w Madrycie. Podjechałam pod dom Violetty. Otworzyłam drzwi auta i pobiegłam do drzwi wejściowych. W domu była Irina.
-Co wy tu robicie?! Gdzie Viola?!
-Violetta jest w Lizbonie u babci, a my przyjechaliśmy bo za parę godzin przyjeżdża Neymar-powiedziałam.  
-Ahaa... No cóż... Ja wyjeżdżam do Rosji, więc zostawiam was samych-powiedziała Irina.
-No to w takim razie do widzenia.
-Do widzenia-mruknęła i wyszła trzaskając drzwiami.
Spojrzałam na chłopaków.
-Słuchajcie...-zaczęłam-Może wy będziecie spać tu, a ja wezmę Neymara i Brunę do siebie??
-W sumie... Czemu nie-powiedział Harry.
-Ok więc załatwione. Idźcie po torby z samochodu. Jak coś to ja jestem u siebie. Muszę tam ogarnąć.
Wyszłam i poszłam do swojego domu. Otworzyłam drzwi. Taty ani Sary nie było. W sumie i tym lepiej. Poszłam do pokoi gościnnych. Weszłam do jednego z nich.
-Tu będą spać-mruknęłam do siebie.
Zeszłam na dół. Weszłam do kuchni i zrobiłam sobie herbaty. Poszłam do salonu. Włączyłam telewizor. Spojrzałam na telefon. Dostałam sms-a od Neymara.
'Hej jestem już w Madrycie. Będziemy za jakąś godzinę'
'Ok. Czekam'-odpisałam.
Oglądałam jakiś film gdy ktoś zapukał do moich drzwi. Podeszłam i otworzyłam je.
-Oo... Cześć Neymar!!-krzyknęłam i przytuliłam go.
-Cześć maleńka-pocałował mnie w policzek.
-Gdzie Bruna??
-Jest w aucie. Zaraz przyjdzie. Choć do środka.
Zamknęłam drzwi.
-Jak podróż??
-Aaa.. W miarę dobrze-wzruszył ramionami.
-Chcesz coś do picia??-zapytałam i weszłam do kuchni.
-Wodę.
Z szafki wyciągnęłam dwie szklanki i nalałam nam wody. Weszłam do salonu. Podałam Neymarowi  szklankę i usiadłam na kanapie.
-Coś długo jej nie ma-miałam na myśli Brune.
Nagle drzwi otworzyły się z hukiem i do domu weszła obecna dziewczyna piłkarza. Spojrzała na mnie i zmrużyła oczy.  Dla bardziej efektownego wejścia zarzuciła włosami i krokiem modelki podeszłą do nas. Nigdy za nią nie przepadałam. Ona chyba za mną też. Usiadła na kolana Neymara.
-Chce mi się pić-powiedziała patrząc na mnie.
-Tam jest kuchni-pokazałam palcem.
Prychnęła.
-Ii?! Jetem tu gościem i masz mnie obsłużyć.
-Nie mam zamiaru ci usługiwać. Mogłaś wziąć sobie jakichś służących.
Zmroziła mnie wzrokiem.
-Bruna wyluzuj-powiedział Brazylijczyk.
-Zaprowadź mnie do pokoju-rzekła.
Neymar spojrzał na mnie.
-Choć-wstałam i poszła na górę.
Bruna i Neymar szli za mną.
-To jest wasz pokój.
Otworzyłam drzwi.
-Jak coś jestem u siebie-powiedziałam i poszłam.
Weszłam do swojego pokoju. Spojrzałam na telefon. Zobaczyłam dwa nieodebrane połączenia od Violi. Zadzwoniłam do niej.
-Hej. Dzwoniłaś??
-Tak. Neymar i Bruna już są??!
-Tak. Już są.
Usiadłam w fotelu.
-I jak?? Potłukłaś już coś??-zaśmiała się.
-Byłam blisko potłuczenia jej twarzy-odparłam.
-I co? Neymar cie powstrzymał??
-Nie. Moja samokontrola.
-Hahah! Co?! Taa.. Ty i samokontrola, bo uwierzę.
-To uwierz.. Dobra ja spadam, muszę zwiąść prysznic. Paaa.
-Ok. Pa.
Rozłączyłam się. Podeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej takie ciuchy:
                                                                      (bez plecaka)
Gdy wyszłam z pod prysznica polokowałam sobie lokówką włosy ( jak na rysunku ). Usiadłam na łóżku i włączyła tableta. Weszła na fejsa. Dostałam pare zaproszeń i takie tam. Nic nowego. Ktoś zapukał do moich drzwi.
-Wejść-powiedziałam.
Do pokoju wszedł Neymar.
-O, hej-wstałam -Bruna wypuściła cie z pokoju??
-Hahah bardzo śmieszne-uśmiechnął się.
Też sie zaśmiałam .
-Może sie przejdziemy??-zaproponował.
-A co z Bruną??-zapytałam.
-Teraz bierze prysznic, a potem robi sobie manicure, czy jak to sie tam nazywa.
-Ahha.. No to w sumie możemy iść. 
Wyszliśmy z domu i poszliśmy w stronę parku. Usiedliśmy na jednej z licznych ławek.
-Dość zimno dzisiaj-mruknęłam do siebie.
-Tak masz racje-powiedział obejmując mnie ramieniem.
Wtuliłam się w niego.
-Brakowało mi ciebie-wyszeptał.
Uśmiechnęłam się.
-Mi ciebie też.
Pocałował mnie w czubek głowy. Nagle poczułam krople deszczu na twarzy.
-Wracajmy zaraz zacznie padać-powiedziałam.
Wstaliśmy z ławki i poszliśmy w stronę domu. Otworzyłam drzwi i weszliśmy do środka. Bruny nie było na dole , w salonie. Poszłam do kuchni i nalałam sb soku.
-Też chcesz?-zapytałam.
-Nie, dzięki.
Włożyłam szklankę do zlewu.
-Możesz pójdziemy popływać?-zapytałam.
-Przecież pada!
-Ale może popływać w zakrytym basenie.
-Skoro tak-uśmiechnął się-Idź się przebrać. Jak coś przyjdę do ciebie.
-Ok.
Poszłam na górę. Weszłam do garderoby i wyciągnęłam z niej strój kąpielowy. Wyglądał tak:
 Wzięłam ręcznik i japonki. Usiadłam na łóżku i czekałam na Neymara. Zapukał do drzwi.
-Wejdź.
-Gotowa?
-Jasne.
Wyszliśmy z pokoju i poszliśmy na basen. Znajdował się on w piwnicy. Położyłam ręcznik na leżaki i powoli weszłam do wody.
-Mmm.. Ciepła-zanurzyłam się cała.
Neymar też wszedł do wody. Sięgnęłam po materac i usiadłam na nim. Chłopak podpłynął do mnie.
-Coś na podobe Brazylii, nie?-uśmiechnął się.
-Mniej więcej.
Neymar pociągnął mnie za rękę i wpadłam do wody. Pociągnęłam go za nogę tak, że zaczął się topić. Gdy wypłynęłam na górę puściłam go, ale on się nie wynurzył. Typowe-pomyślałam. Udając przestraszoną krzyknęłam:
-Neymar??!
Nic.
-Neymar?!!
Znowu nic. Nagle za moimi plecami wyłonił się piłkarz. Krzyknęłam. 
-Martwiłam się-mruknęłam.
-To dobrze-przytulił mnie.
Objęłam rękoma jego szyję. Poczochrałam mu włosy.
-Bruna nie bedzie się martwić??
-Nie obchodzi mnie ona. Za długo znoszę jej towarzystwo. Brakuje mi ciebie-spojrzał mi w oczy.
-Ale to chyba trochę nie fair. Jesteś z nią.. A tutaj..-nie skończyłam, bo Neymar przerwał mi pocałunkiem.
Odwzajemniłam pocałunek. Całowalibyśmy się dalej gdyby nie głos Violetty. Odepchnęłam lekko chłopaka.
-Tu jestem!-krzyknęłam.
Po schodach szedł Louis.
-O hej Neymar-powiedział.
-Cześć.
Wyszłam z wody. Wytarłam się ręcznikiem. Neymar zrobił to samo.
-Choć my na górę-powiedziałam.
Weszliśmy do salonu. Na kanapie siedziała Viola.
-Hej-przytuliłam ją.
-Jesteś morka.
-Noo.. Tak jakby-uśmiechnęłam się.
-Słuchaj gadałam z tatą. Neymar i Bruna dziś jeszcze śpią tu, a jutro idą do nas-oznajmiła.
Spojrzałam na Neymara.
-Ok-kiwnęłam głową.
-Noo, a teraz ja i Lou idziemy do nas. Jak coś to wpadnij.
-Jasne. Spk.
I wyszli.
-Idę na górę-powiedziałam i pobiegłam do swojego pokoju.
Wzięłam prysznic i ubrałam się w ciuchy, które nosiłam wcześniej. Włączyłam Tv. Nic ciekawego nie leciało. Zeszłam na dół aby zrobić sobie kolacje. Włączyłam toster i czekałam na tosty. Wyjęłam z lodówki masło i Nutellę. Gdy tosty były gotowe nalałam sobie soku malinowego i poszłam do swojego pokoju. Włączyłam jakiś denny film. W spokoju zjadłam kolacje i odniosłam wszystko do kuchni. Gdy wróciłam przebrałam się w piżamę, która wyglądała tak:
Ktoś zapukał do drzwi.
-Otwarte.
Pociągnęłam bluzkę trochę do góry gdy zobaczyłam, że to Neymar.  Spojrzał na mnie.  On też był już w piżamie. O ile piżamą można nazwać zwykle bokserki.
-Idziesz już spać?-zapytał.
-Tak-usiadłam na łóżku.
Zamknął drzwi i usiadł obok mnie. Objął mnie ramieniem.
-Osobiście wolałbym spać tu, ale oficjalnie przyjechałem do Cristiano, a nie do ciebie-powiedział.
-Taak.
-Będę cie odwiedzał-zaśmiał sie.
-Haha! Tak-też się zaśmiałam-I jak tam negocjacje z Barceloną?
-Aaa.. Jakoś idzie..-westchnął.
-Ale wiesz już czy przechodzisz tam czy nie?
-Prawdopodobnie tak-wzruszył ramionami.
Kiwnęłam głową. Nagle na z korytarza usłyszeliśmy krzyk.
-NEYMAR!!!!
-To Bruna-powiedziałam.
-Tak. Muszę juz iść-wstał.
-Hehh.. Musisz-zaśmiałam się.
Przyciągnął mnie do siebie i pocałował w usta.
-Dobranoc-wyszeptał.
-Dobranoc.
I wyszedł.