Violetta
Co za idioci! Debile..! Nieodpowiedzialni, nieostrożni, bezmyślni, nieracjonalni! Aaa! Mogłabym tak wymieniać i wymieniać. Weszłam na pokład. Szybko poszłam do siebie. Zamknęłam drzwi. Sięgnęłam piżamę i poszłam do łazienki. Zmyłam z siebie resztki piasku i makijażu. Ubrałam się w piżamę i poszłam do łóżka.
-Viola!
Karina pukała do drzwi. Otworzyłam jej.
-Co?
Uśmiechnęła się.
-Pogadamy z nimi jak wytrzeźwieją.
-Jasne..
-Idź spać.
-Dobranoc.
-Dobranoc-ostatni raz się uśmiechnęła i poszła do siebie.
Cholerna optymistka. Położyłam się do łóżka i zasnęłam.
-Pani Violetto..
-Tak..?
-Jesteśmy w porcie, za dwie godziny macie samolot do Madrytu.
Słowa kapitana były lepsze niż woda. Otworzyłam jak szeroko oczy i usiadłam.
-To już?
-To już-uśmiechnął się-Idę obudzić reszte.
Kiwnęłam głową i wpadłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic. Wysuszyłam włosy, zrobiłam makijaż i ubrałam się w to:
Na szybkiego spakowałam wszystkie swoje rzeczy do walizek i wyszłam razem z nimi na pokład. Nie było jeszcze nikogo.
Też mi nowość..
Nagle mój telefon zaczął dzwonić. Odebrałam.
-Hej, tato.
-Cześć kochanie. I jak? Wracacie do domu??
-Tak. Za dwie godziny mamy samolot.
-Przyjechać na lotnisko?
-Niee.. Będzie tam na nas czekał szofer.
-Dobrze, ale jak będziecie lądować napisz do mnie.
-Jasne. Paa-rozłączyłam się i schowałam telefon do kieszeni.
Po chwili dołączyła do mnie Karina, Kylie i Kendall.
-Heej-przywitała się Kendall.
-Siema.
Karina rzuciła mi wodę.
-Przyjechał szofer-oznajmiła.
Ochroniarze wzięli nasze bagaże i zanieśli je do auta. Podeszliśmy do fanów. Rozdałam kilka autografów i wsiadłam do limuzyny. Dziewczyny dołączyły do mnie.
-Podziwiam je-powiedziała Kylie.
-Kogo?
-Te fanki.Siedzą tu cały czas..
-Może nie mają nic innego do roboty?
Zaczęłyśmy sie śmiać. Śmiechy ucichły gdy do limuzyny wsiedli chłopcy. Ubrałam okulary i odwróciłam się w stronę okna. Męczył ich kac. To było widać. Ruszyliśmy. Siedzieliśmy w ciszy aż do lotniska. Tam poszliśmy na szybka odprawę i wsiedliśmy do prywatnego samolotu. Spojrzałam na zegar. 11:44. W Madrycie będzie 14 jak wylądujemy. Chyba. Założyłam słuchawki. Wystartowaliśmy.
'Lądujemy. Nie długo będę w domu.' Szybki SMS do taty. Wylądowaliśmy. Szofer czekający na nas zabrał nasze bagaże. Wsiedliśmy do auta i pojechaliśmy do domu.
Otworzyłam drzwi.
-Wróciłam!!
-Viola-tata mnie uściskał.
-Gdzie Irina i Carlos?
-Jadą już.. Idź się odśwież, zaraz idziemy do Iker'a.
-Jasne.
Pobiegłam do swojego pokoju. Wzięłam prysznic i przebrałam sie w to:
Rozczesałam włosy i zeszłam na dół.
Cholerna optymistka. Położyłam się do łóżka i zasnęłam.
-Pani Violetto..
-Tak..?
-Jesteśmy w porcie, za dwie godziny macie samolot do Madrytu.
Słowa kapitana były lepsze niż woda. Otworzyłam jak szeroko oczy i usiadłam.
-To już?
-To już-uśmiechnął się-Idę obudzić reszte.
Kiwnęłam głową i wpadłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic. Wysuszyłam włosy, zrobiłam makijaż i ubrałam się w to:
Na szybkiego spakowałam wszystkie swoje rzeczy do walizek i wyszłam razem z nimi na pokład. Nie było jeszcze nikogo.
Też mi nowość..
Nagle mój telefon zaczął dzwonić. Odebrałam.
-Hej, tato.
-Cześć kochanie. I jak? Wracacie do domu??
-Tak. Za dwie godziny mamy samolot.
-Przyjechać na lotnisko?
-Niee.. Będzie tam na nas czekał szofer.
-Dobrze, ale jak będziecie lądować napisz do mnie.
-Jasne. Paa-rozłączyłam się i schowałam telefon do kieszeni.
Po chwili dołączyła do mnie Karina, Kylie i Kendall.
-Heej-przywitała się Kendall.
-Siema.
Karina rzuciła mi wodę.
-Przyjechał szofer-oznajmiła.
Ochroniarze wzięli nasze bagaże i zanieśli je do auta. Podeszliśmy do fanów. Rozdałam kilka autografów i wsiadłam do limuzyny. Dziewczyny dołączyły do mnie.
-Podziwiam je-powiedziała Kylie.
-Kogo?
-Te fanki.Siedzą tu cały czas..
-Może nie mają nic innego do roboty?
Zaczęłyśmy sie śmiać. Śmiechy ucichły gdy do limuzyny wsiedli chłopcy. Ubrałam okulary i odwróciłam się w stronę okna. Męczył ich kac. To było widać. Ruszyliśmy. Siedzieliśmy w ciszy aż do lotniska. Tam poszliśmy na szybka odprawę i wsiedliśmy do prywatnego samolotu. Spojrzałam na zegar. 11:44. W Madrycie będzie 14 jak wylądujemy. Chyba. Założyłam słuchawki. Wystartowaliśmy.
'Lądujemy. Nie długo będę w domu.' Szybki SMS do taty. Wylądowaliśmy. Szofer czekający na nas zabrał nasze bagaże. Wsiedliśmy do auta i pojechaliśmy do domu.
Otworzyłam drzwi.
-Wróciłam!!
-Viola-tata mnie uściskał.
-Gdzie Irina i Carlos?
-Jadą już.. Idź się odśwież, zaraz idziemy do Iker'a.
-Jasne.
Pobiegłam do swojego pokoju. Wzięłam prysznic i przebrałam sie w to:
Rozczesałam włosy i zeszłam na dół.
-Gotowa?
Kiwnęłam głowa. Wyszliśmy z domu i poszliśmy do Kariny. Wszyscy byli w ogrodzie. Zajęłam miejsce obok Kariny. Sara z Kariną przyniosły smażone kiełbaski i skrzydełka.
-O której macie samolot?-zapytał pan Iker.
-Za 3 godziny-odparłam.
Zaczęliśmy jeść.
-Jak wam minął czas w Rio?-zapytała Sara.
Jej krągłości były coraz bardziej wyraźne.
Dyskretnie spojrzałam na Kylie. Pokręciła głową.
-Było.. Dość przyjemnie.
-Możemy spokojnie stwierdzić, że Brazylijki są bardzo wiernymi i wytrzymałymi fankami-zaśmiał sie Michael.
Uśmiechnęłam się. Nagle Niall wstał i podał mi rękę. Zmierzyłam go wzrokiem.
-Chciałbym.. Chcielibyśmy-odchrząknął-Wam coś ogłosić.
Ale se moment wybrał..
Wstałam i stanęłam obok niego.
-Ja i Viola jesteśmy razem-powiedział z uśmiechem łapiąc mnie za rękę.
-Wiedziałam!-krzyknęła Karina i razem z chłopakami zaczęła tańczyć taniec szczęścia.
Niall mnie przytulił.
-Przepraszam za tamtą noc-i mnie pocałował.
Wszyscy zaczęli śpiewać 'gorzko! gorzko!'.
-Przebaczam-powiedziałam z uśmiechem i znowu się pocałowaliśmy.
Śmiechów i całusów nie było końca. Nagle odezwał sie Zayn.
-Wiem, że to zajebisty moment i w ogóle, ale za godzinę mamy samolot.
Spojrzeliśmy na niego.
-To ja idę sie ogarnąć!-powiedziała Karina i pobiegła (chyba) do swojego pokoju.
Pomogłam posprzątać po jedzeniu i razem z Niallem poszłam po swoje rzeczy.
-Wezmę to wszystko co miałam w Rio-powiedziałam do siebie.
-Nie za dużo?
-Niall.. Nie będzie mnie w domu przez prawie całe 10 miesięcy..
Mruknął coś pod nosem na temat kobiet i zaniósł moje walizki do auta.
-Znowu wyjeżdżasz..-rzekł tata.
-Nie długo wrócę-przytuliłam go.
Pocałował mnie w czoło i poszedł do domu. Koło domu zatrzymał się samochód Iriny. Z auta wyskoczył Carlos.
-Viola!
Przyczepił się mojej nogi.
-Heej.
Wzięłam go na ręce.
-Jedziesz gdzieś?-zapytał.
-Nie na długo.
Przytulił mnie.
-Jedziemy!-zawołał Liam wsiadając do samochodu.
Szybko pożegnałam się z bratem i Iriną i podeszłam do auta. Ostatni raz im pomachałam i weszłam do środka. Byli tam już wszyscy oprócz.. Jak zwykle Kariny.
-Gdzie ona jest?-zapytałam.
-Idzie!-powiedział Niall.
Miał racje. Karina szła w stronę auta, ale.. Coś było nie tak.
-Nie moge jechać..-powiedziała podchodząc do drzwi.
-Co?!-krzyknęliśmy wszyscy na raz.
-Za 2 godziny mam samolot do Barcelony.. Muszę załatwić sprawę z Neymarem.
-Jadę z tobą!-krzyknął Luke.
-Nie. Za 2 dni macie koncert. Musicie ćwiczyć i się porządnie wyspać..
-To ja pojadę z tobą-odezwała się Kylie-Ja nie mam koncertu, a mama może poczekać. Powinna zrozumieć..
Wszyscy spojrzeliśmy na nią.
-Serio chcesz ze mną jechać?-zapytała Karina.
-Musisz mieć jaką opiekę-powiedział Michael.
-A Kylie powinna się nadać-dodał Calum.
-A mnie się wydaje, że to Karina będzie pilnować Kylie, a nie na odwrót-zaczęła się śmiać Kendall.
Kylie wysiadła z auta i poprosiła szofera aby wyciągnął jej bagaże. Luke też wysiadł aby pożegnać sie z Kariną. Mocno ją przytulił i chyba coś do niej powiedział, ale nie mam co do tego pewności.
-Do zobaczenia w Toronto-powiedziałam przytulając ją-I jakby co to wal mocno.
-Jasne-odparła z uśmiechem.
Zajęłam swoje miejsce. Ostatni raz pomachałam dziewczyną i odjechaliśmy.
Na lotnisku było pełno ludzi.
-To się chyba nigdy nie zrobi nudne-powiedział Harry.
-Co?
-Fani.
Kiwnęłam głową. Zatrzymaliśmy się. Ochroniarze torowali nam drogę go wejścia na lotnisko, a potem do samego miejsca odprawy. Sprawdzono nasze dokumenty, wzięto nasze bagaże i wpuszczono nas na pokład.
-Życzę miłego lotu-powiedziała z uśmiechem stewardesa.
-Co będziemy robić w Toronto?-zapytałam.
-Jedna z was będzie w naszym busie, a druga w drugim-powiedział Liam.
-Co?
-Noo.. Że ty z nami, a Karina z nimi-wyjaśnił Niall.
Spojrzałam na puste miejsce obok Luka.
-Taki podział chyba będzie jej odpowiadał-mruknęłam.
-Też tak sądzę-zaśmiał się Michael.
-A co z tymi busami? Jak będziemy spać?
-W naszym są cztery łóżka i jedna rozkładana kanapa-powiedział Ashton.
-A u nas pięć łóżek i jedna rozkładana kanapa-dodał Zayn.
-Pomieścimy się-odparłam z uśmiechem.
Założyłam słuchawki. Wygodnie się położyłam i usnęłam.
-A więc.. To jest ten bus?-zapytałam patrząc na wielki czerwony autobus.
-Tak-odparli dumnie chłopaki.
-Jedziemy do hotelu-powiedział Harry.
-My też, ale tylko na chwilę-dodał Luke.
-Dlaczego?
-Bo mamy próbę..
-Koncert za dwa dni, a my nic nie mamy-żalił się Calum.
-Będziemy w tym samym hotelu?-dopytywałam.
-Tak.
Przyjechał po nas bus. Droga do hotelu zajęła trochę więcej czasu, ponieważ jak się okazało w samym centrum miasta spowodowano całkiem niezły wypadek. Korki ciągnęły się całymi kilometrami, a policja kierowała ruchem.
-Porażka-narzekała Perrie.
No właśnie, co do Perrie, Sophie, Kendall i Kylie. Liam i Zayn odwożą swoje dziewczyny dziś wieczorem, a Kendall zostaje na koncert potem wraca do domu.
Po ok. 2 godzinach dojechaliśmy pod wyznaczony hotel. Menadżerowie podeszli do recepcji i wzięli klucze od naszych pokoi.
-Jak śpimy?
-Na razie ty ze mną-powiedziałam do Kendall-Chłopaki się podzielą.
-Czyli mamy pokój razem z Kariną i Kylie jak do nas dołączą?
-Tak.
Pojechaliśmy winą na 10 piętro. Nasz pokój miał numer 193. Złożyłam kartę do zamka. Ciche 'klik' otworzyło drzwi.
Pokój był ogromny. Ścian w jasnych barwach, delikatne meble, cztery miękkie łóżka, balkon z widokiem na miasto, wyposażona toaleta i pełno dodatków.
-Ja śpię tuu!-zawołała Kendall i razem z walizkami położyła sie na łóżku..
-To ja tu-zajęłam łóżko koło korytarza.
-Karina pewnie obok okna-powiedziałam.
-Idę pod prysznic.
Kiwnęłam głową.
Wzięła swoje rzeczy i poszła do łazienki.
Wstałam i podeszła do misy pełnej słodkości. Chwilę w niej pogrzebałam. Ostatecznie wyjęłam z niej truskawkowego lizaka.Z łazienki wyszła Kendall. Na sobie miała puchowy szlafrok, a mokre włosy opadały jej na ramiona.
-Fajne tu mają ręczniki.
Uśmiechnęłam się.
Ktoś zapukał do drzwi.
-Wejść.
-Hej, to ja-do pokoju wszedł Ashton-Chce któraś z was jechać z nami na próbę?
Spojrzałam na Kendall.
-Nie-odparłyśmy chóralnie.
-Ok-zamknął drzwi.
Zapadła cisza.
Zaczęliśmy jeść.
-Jak wam minął czas w Rio?-zapytała Sara.
Jej krągłości były coraz bardziej wyraźne.
Dyskretnie spojrzałam na Kylie. Pokręciła głową.
-Było.. Dość przyjemnie.
-Możemy spokojnie stwierdzić, że Brazylijki są bardzo wiernymi i wytrzymałymi fankami-zaśmiał sie Michael.
Uśmiechnęłam się. Nagle Niall wstał i podał mi rękę. Zmierzyłam go wzrokiem.
-Chciałbym.. Chcielibyśmy-odchrząknął-Wam coś ogłosić.
Ale se moment wybrał..
Wstałam i stanęłam obok niego.
-Ja i Viola jesteśmy razem-powiedział z uśmiechem łapiąc mnie za rękę.
-Wiedziałam!-krzyknęła Karina i razem z chłopakami zaczęła tańczyć taniec szczęścia.
Niall mnie przytulił.
-Przepraszam za tamtą noc-i mnie pocałował.
Wszyscy zaczęli śpiewać 'gorzko! gorzko!'.
-Przebaczam-powiedziałam z uśmiechem i znowu się pocałowaliśmy.
Śmiechów i całusów nie było końca. Nagle odezwał sie Zayn.
-Wiem, że to zajebisty moment i w ogóle, ale za godzinę mamy samolot.
Spojrzeliśmy na niego.
-To ja idę sie ogarnąć!-powiedziała Karina i pobiegła (chyba) do swojego pokoju.
Pomogłam posprzątać po jedzeniu i razem z Niallem poszłam po swoje rzeczy.
-Wezmę to wszystko co miałam w Rio-powiedziałam do siebie.
-Nie za dużo?
-Niall.. Nie będzie mnie w domu przez prawie całe 10 miesięcy..
Mruknął coś pod nosem na temat kobiet i zaniósł moje walizki do auta.
-Znowu wyjeżdżasz..-rzekł tata.
-Nie długo wrócę-przytuliłam go.
Pocałował mnie w czoło i poszedł do domu. Koło domu zatrzymał się samochód Iriny. Z auta wyskoczył Carlos.
-Viola!
Przyczepił się mojej nogi.
-Heej.
Wzięłam go na ręce.
-Jedziesz gdzieś?-zapytał.
-Nie na długo.
Przytulił mnie.
-Jedziemy!-zawołał Liam wsiadając do samochodu.
Szybko pożegnałam się z bratem i Iriną i podeszłam do auta. Ostatni raz im pomachałam i weszłam do środka. Byli tam już wszyscy oprócz.. Jak zwykle Kariny.
-Gdzie ona jest?-zapytałam.
-Idzie!-powiedział Niall.
Miał racje. Karina szła w stronę auta, ale.. Coś było nie tak.
-Nie moge jechać..-powiedziała podchodząc do drzwi.
-Co?!-krzyknęliśmy wszyscy na raz.
-Za 2 godziny mam samolot do Barcelony.. Muszę załatwić sprawę z Neymarem.
-Jadę z tobą!-krzyknął Luke.
-Nie. Za 2 dni macie koncert. Musicie ćwiczyć i się porządnie wyspać..
-To ja pojadę z tobą-odezwała się Kylie-Ja nie mam koncertu, a mama może poczekać. Powinna zrozumieć..
Wszyscy spojrzeliśmy na nią.
-Serio chcesz ze mną jechać?-zapytała Karina.
-Musisz mieć jaką opiekę-powiedział Michael.
-A Kylie powinna się nadać-dodał Calum.
-A mnie się wydaje, że to Karina będzie pilnować Kylie, a nie na odwrót-zaczęła się śmiać Kendall.
Kylie wysiadła z auta i poprosiła szofera aby wyciągnął jej bagaże. Luke też wysiadł aby pożegnać sie z Kariną. Mocno ją przytulił i chyba coś do niej powiedział, ale nie mam co do tego pewności.
-Do zobaczenia w Toronto-powiedziałam przytulając ją-I jakby co to wal mocno.
-Jasne-odparła z uśmiechem.
Zajęłam swoje miejsce. Ostatni raz pomachałam dziewczyną i odjechaliśmy.
Na lotnisku było pełno ludzi.
-To się chyba nigdy nie zrobi nudne-powiedział Harry.
-Co?
-Fani.
Kiwnęłam głową. Zatrzymaliśmy się. Ochroniarze torowali nam drogę go wejścia na lotnisko, a potem do samego miejsca odprawy. Sprawdzono nasze dokumenty, wzięto nasze bagaże i wpuszczono nas na pokład.
-Życzę miłego lotu-powiedziała z uśmiechem stewardesa.
-Co będziemy robić w Toronto?-zapytałam.
-Jedna z was będzie w naszym busie, a druga w drugim-powiedział Liam.
-Co?
-Noo.. Że ty z nami, a Karina z nimi-wyjaśnił Niall.
Spojrzałam na puste miejsce obok Luka.
-Taki podział chyba będzie jej odpowiadał-mruknęłam.
-Też tak sądzę-zaśmiał się Michael.
-A co z tymi busami? Jak będziemy spać?
-W naszym są cztery łóżka i jedna rozkładana kanapa-powiedział Ashton.
-A u nas pięć łóżek i jedna rozkładana kanapa-dodał Zayn.
-Pomieścimy się-odparłam z uśmiechem.
Założyłam słuchawki. Wygodnie się położyłam i usnęłam.
-A więc.. To jest ten bus?-zapytałam patrząc na wielki czerwony autobus.
-Tak-odparli dumnie chłopaki.
-Jedziemy do hotelu-powiedział Harry.
-My też, ale tylko na chwilę-dodał Luke.
-Dlaczego?
-Bo mamy próbę..
-Koncert za dwa dni, a my nic nie mamy-żalił się Calum.
-Będziemy w tym samym hotelu?-dopytywałam.
-Tak.
Przyjechał po nas bus. Droga do hotelu zajęła trochę więcej czasu, ponieważ jak się okazało w samym centrum miasta spowodowano całkiem niezły wypadek. Korki ciągnęły się całymi kilometrami, a policja kierowała ruchem.
-Porażka-narzekała Perrie.
No właśnie, co do Perrie, Sophie, Kendall i Kylie. Liam i Zayn odwożą swoje dziewczyny dziś wieczorem, a Kendall zostaje na koncert potem wraca do domu.
Po ok. 2 godzinach dojechaliśmy pod wyznaczony hotel. Menadżerowie podeszli do recepcji i wzięli klucze od naszych pokoi.
-Jak śpimy?
-Na razie ty ze mną-powiedziałam do Kendall-Chłopaki się podzielą.
-Czyli mamy pokój razem z Kariną i Kylie jak do nas dołączą?
-Tak.
Pojechaliśmy winą na 10 piętro. Nasz pokój miał numer 193. Złożyłam kartę do zamka. Ciche 'klik' otworzyło drzwi.
Pokój był ogromny. Ścian w jasnych barwach, delikatne meble, cztery miękkie łóżka, balkon z widokiem na miasto, wyposażona toaleta i pełno dodatków.
-Ja śpię tuu!-zawołała Kendall i razem z walizkami położyła sie na łóżku..
-To ja tu-zajęłam łóżko koło korytarza.
-Karina pewnie obok okna-powiedziałam.
-Idę pod prysznic.
Kiwnęłam głową.
Wzięła swoje rzeczy i poszła do łazienki.
Wstałam i podeszła do misy pełnej słodkości. Chwilę w niej pogrzebałam. Ostatecznie wyjęłam z niej truskawkowego lizaka.Z łazienki wyszła Kendall. Na sobie miała puchowy szlafrok, a mokre włosy opadały jej na ramiona.
-Fajne tu mają ręczniki.
Uśmiechnęłam się.
Ktoś zapukał do drzwi.
-Wejść.
-Hej, to ja-do pokoju wszedł Ashton-Chce któraś z was jechać z nami na próbę?
Spojrzałam na Kendall.
-Nie-odparłyśmy chóralnie.
-Ok-zamknął drzwi.
Zapadła cisza.
-Serio fajne te ręczniki?!
-Mhmm-odparła z szerokim uśmiechem.
-To ide je przetestować.
Następnego dnia z rana poszliśmy na śniadanie. Potem chłopaki pojechali za próbę, a ja i Kendall poszłyśmy na zakupy. Odwiedziłyśmy całkiem dobre centrum handlowe. Później kawiarnię i kosmetyczkę. Do hotelu wróciłyśmy grubo po godzinie 15.
-Pada z nóg-powiedziałam siadając na sofie.
Kendall położyła sie na łóżko.
-Karina dzwoniła do ciebie?-zapytała.
-Niee.. A Kylie?
Pokręciła głową.
-Tylko mama.
-Co chciała?
-Emm.. Mówiła, że przyjedzie po mnie i Kylie z Kim i Khloe po koncercie.
Kiwnęłam głową.
-A u nich?
-Spoko..
-Co u North?
-Jest u Kourtney.
-Idziemy na dół nad basen?
-Jasne!
Szybko przebrałyśmy się w stroje kąpielowe. Wzięłyśmy ręczniki, okulary, kremy do opalania i zeszłyśmy na dół.
Przy basenie nie było ludzie, więc zajęłyśmy najlepsze miejsca.
-Posmarujesz mi plecy?-zapytałam.
-Spoko.
Podałam jej krem. Odwróciłam się do niej plecami i zgarnęłam włosy na ramię.
Gdy skończyła położyłam się na brzuchu.
-Jak myślisz.. Jak pójdzie Karinie i Neymarowi?-zapytała nagle Kendall.
Zsunęłam okulary na nos i spojrzałam na nią.
-Nie wiem.. Pewnie.. Wytłumaczą to sobie. Kylie ją wesprze.
-Pewnie masz racje..-poprawiła włosy.
Ja też poprawiłam okulary i powróciłam do przerwanej czynności.
-Jak było na próbie?-zapytałam siadając na leżaku.
-Całkiem nieźle..-odpowiedział Niall.
Uśmiechnęłam się.
Nagle z hotelu wybiegła Michael i Harry, i głośno krzycząc wskoczyli do basenu.
-Idioci!!-krzyknęłam wycierając sie ręcznikiem.
-Aaaa!-krzyknęła Kendall i dołączyła do chłopaków.
Spojrzałam na Niall. Wzruszył ramionami i łapiąc mnie za rękę wskoczył do basenu.
Naszą zabawę przerwał dzwonek telefonu Michaela. Ten jak oparzony wyskoczył z basenu i odebrał komórkę.
-Tak?!-wsłuchał się w słowa osoby z 'drugiej strony'-Ale uspokój się! Nie masz czym martwić.. Hej.. Będzie dobrze. Zjedz masę lodów, chipsów i wypij sześciopak coli.. Będzie okay.. Przyjedź tu jak najszybciej.. CO?! Ale dlaczego?! Nie ma wolnych miejsce?! A jakieś prywatne samoloty? Tata nie może ci załatwić? Dobra.. Pa.
Rozłączył się i bez żadnego słowa zabrał swoje rzeczy i pobiegł do hotelu. Gdy tylko zniknął nam z oczu Luke i Ashton poszli w jego ślady.
-Chodzi o Karinę..-podpłynęłam do brzegu.
Gdy wychodziłam podpłynął do mnie Niall.
-Zostaw ich samych.
-Ale tu chodzi o moją przyjaciółkę.
-Daj im chwilę. Jeżeli będą chcieli nam o tym powiedzieć, to to zrobią.
Westchnęłam sfrustrowana.
-Masz rację.
Wyszłam z basenu i zaczęłam sie wycierać. Zabrałam swoje rzeczy i poszłam do swojego pokoju.
Gdy wchodziłam do pokoju dogoniła mnie Kendall.
-Chodziło o Karinę, prawda?
-Tak-zamknęłam drzwi.
-Z tony głosu Michaela wnioskuję, że.. Jest dość.. Kiepsko.
-Mhmm..
Weszłam do łazienki. Zdjęłam strój i weszłam pod prysznic. Zmyłam z siebie zapach chloru. Wytarłam się i ubrałam ręcznik. Wróciłam do pokoju. Kendall leżała na łóżku i z kimś pisała. Przykucnęłam obok swojej walizki i wyjęłam z niej szczotkę do włosów. Usiadłam na łóżku i zaczęłam rozczesywać mokre włosy.
-Jak sądzisz.. Co powiedział jej Neymar??
-Pewnie coś nie miłego-odparłam chowając szczotkę.
-Chyba była roztrzęsiona..
-Możliwe..-zrobiłam przerwę-Kylie.. Ona się nią zaopiekuje, prawda?
-Pewnie! To moja siostra.
Kiwnęłam głową.
-Idę na kolacje. Chcesz coś?-zapytała po chwili.
-Niee.. Zjem jakiś owoc i.. Położę się spać.
-Jasnee.. Paa-uśmiechnęła się i wyszła.
Wyjęłam sobie piżamę i ubrałam sie w nią. Położyłam się do łóżka i włączyłam telewizor. Właśnie leciał całkiem niezły film gdy ktoś zapukał do drzwi.
-Wejść.
-Nie przeszkadzam?-zapytał Michael.
-Nie, jasne, że nie-usiadłam.
Wszedł do środka i usiadł na pufie.
-O co chodzi?
Zacisnął usta.
-Karina nie przyjedzie na koncert.
-CO?! Dlaczego?!
-Nie ma samolotu..
-A jakieś prywatne..?
-Nic. Kompleta dupa.
-A.. A.. Samolot Barcelony?
-Wyjeżdżają na jakiś mecz.
-Cholera..!
Kiwnął głową.
-To ona do ciebie dzwoniła?
Znowu pokiwał głową.
-Stało się coś?
Zawahał się.
-Lepiej by było gdyby ona sama ci o tym powiedziała..
-Kylie da radę ją uspokoić?
Wzruszył ramionami.
-Ma wsparcie..
Tym razem ja kiwnęłam głową.
-Idź spać-powiedział wstając-Na razie.
-Pa.
Pierwszy koncert chłopaków bez Kariny?! Luke jest na stówe załamany.
Poszłam do łazienki umyć zęby.
Wyłączyłam telewizor i położyłam sie do łóżka.
Następnego dnia z rana poszliśmy na śniadanie. Potem chłopaki pojechali za próbę, a ja i Kendall poszłyśmy na zakupy. Odwiedziłyśmy całkiem dobre centrum handlowe. Później kawiarnię i kosmetyczkę. Do hotelu wróciłyśmy grubo po godzinie 15.
-Pada z nóg-powiedziałam siadając na sofie.
Kendall położyła sie na łóżko.
-Karina dzwoniła do ciebie?-zapytała.
-Niee.. A Kylie?
Pokręciła głową.
-Tylko mama.
-Co chciała?
-Emm.. Mówiła, że przyjedzie po mnie i Kylie z Kim i Khloe po koncercie.
Kiwnęłam głową.
-A u nich?
-Spoko..
-Co u North?
-Jest u Kourtney.
-Idziemy na dół nad basen?
-Jasne!
Szybko przebrałyśmy się w stroje kąpielowe. Wzięłyśmy ręczniki, okulary, kremy do opalania i zeszłyśmy na dół.
Przy basenie nie było ludzie, więc zajęłyśmy najlepsze miejsca.
-Posmarujesz mi plecy?-zapytałam.
-Spoko.
Podałam jej krem. Odwróciłam się do niej plecami i zgarnęłam włosy na ramię.
Gdy skończyła położyłam się na brzuchu.
-Jak myślisz.. Jak pójdzie Karinie i Neymarowi?-zapytała nagle Kendall.
Zsunęłam okulary na nos i spojrzałam na nią.
-Nie wiem.. Pewnie.. Wytłumaczą to sobie. Kylie ją wesprze.
-Pewnie masz racje..-poprawiła włosy.
Ja też poprawiłam okulary i powróciłam do przerwanej czynności.
-Jak było na próbie?-zapytałam siadając na leżaku.
-Całkiem nieźle..-odpowiedział Niall.
Uśmiechnęłam się.
Nagle z hotelu wybiegła Michael i Harry, i głośno krzycząc wskoczyli do basenu.
-Idioci!!-krzyknęłam wycierając sie ręcznikiem.
-Aaaa!-krzyknęła Kendall i dołączyła do chłopaków.
Spojrzałam na Niall. Wzruszył ramionami i łapiąc mnie za rękę wskoczył do basenu.
Naszą zabawę przerwał dzwonek telefonu Michaela. Ten jak oparzony wyskoczył z basenu i odebrał komórkę.
-Tak?!-wsłuchał się w słowa osoby z 'drugiej strony'-Ale uspokój się! Nie masz czym martwić.. Hej.. Będzie dobrze. Zjedz masę lodów, chipsów i wypij sześciopak coli.. Będzie okay.. Przyjedź tu jak najszybciej.. CO?! Ale dlaczego?! Nie ma wolnych miejsce?! A jakieś prywatne samoloty? Tata nie może ci załatwić? Dobra.. Pa.
Rozłączył się i bez żadnego słowa zabrał swoje rzeczy i pobiegł do hotelu. Gdy tylko zniknął nam z oczu Luke i Ashton poszli w jego ślady.
-Chodzi o Karinę..-podpłynęłam do brzegu.
Gdy wychodziłam podpłynął do mnie Niall.
-Zostaw ich samych.
-Ale tu chodzi o moją przyjaciółkę.
-Daj im chwilę. Jeżeli będą chcieli nam o tym powiedzieć, to to zrobią.
Westchnęłam sfrustrowana.
-Masz rację.
Wyszłam z basenu i zaczęłam sie wycierać. Zabrałam swoje rzeczy i poszłam do swojego pokoju.
Gdy wchodziłam do pokoju dogoniła mnie Kendall.
-Chodziło o Karinę, prawda?
-Tak-zamknęłam drzwi.
-Z tony głosu Michaela wnioskuję, że.. Jest dość.. Kiepsko.
-Mhmm..
Weszłam do łazienki. Zdjęłam strój i weszłam pod prysznic. Zmyłam z siebie zapach chloru. Wytarłam się i ubrałam ręcznik. Wróciłam do pokoju. Kendall leżała na łóżku i z kimś pisała. Przykucnęłam obok swojej walizki i wyjęłam z niej szczotkę do włosów. Usiadłam na łóżku i zaczęłam rozczesywać mokre włosy.
-Jak sądzisz.. Co powiedział jej Neymar??
-Pewnie coś nie miłego-odparłam chowając szczotkę.
-Chyba była roztrzęsiona..
-Możliwe..-zrobiłam przerwę-Kylie.. Ona się nią zaopiekuje, prawda?
-Pewnie! To moja siostra.
Kiwnęłam głową.
-Idę na kolacje. Chcesz coś?-zapytała po chwili.
-Niee.. Zjem jakiś owoc i.. Położę się spać.
-Jasnee.. Paa-uśmiechnęła się i wyszła.
Wyjęłam sobie piżamę i ubrałam sie w nią. Położyłam się do łóżka i włączyłam telewizor. Właśnie leciał całkiem niezły film gdy ktoś zapukał do drzwi.
-Wejść.
-Nie przeszkadzam?-zapytał Michael.
-Nie, jasne, że nie-usiadłam.
Wszedł do środka i usiadł na pufie.
-O co chodzi?
Zacisnął usta.
-Karina nie przyjedzie na koncert.
-CO?! Dlaczego?!
-Nie ma samolotu..
-A jakieś prywatne..?
-Nic. Kompleta dupa.
-A.. A.. Samolot Barcelony?
-Wyjeżdżają na jakiś mecz.
-Cholera..!
Kiwnął głową.
-To ona do ciebie dzwoniła?
Znowu pokiwał głową.
-Stało się coś?
Zawahał się.
-Lepiej by było gdyby ona sama ci o tym powiedziała..
-Kylie da radę ją uspokoić?
Wzruszył ramionami.
-Ma wsparcie..
Tym razem ja kiwnęłam głową.
-Idź spać-powiedział wstając-Na razie.
-Pa.
Pierwszy koncert chłopaków bez Kariny?! Luke jest na stówe załamany.
Poszłam do łazienki umyć zęby.
Wyłączyłam telewizor i położyłam sie do łóżka.

