poniedziałek, 23 lutego 2015

Rozdział 21.

Karina
-Gdzie ona jest?
Kylie chodziła w kółko. Byłyśmy na lotnisku od pół godziny, a samolotu z Kris jak nie było tak nie ma. 
-Tą kobietę to ja kiedyś uduszę!-spojrzała na ekran telefonu. 
-Kylie, spokojnie.. Pewnie zaraz tu wylądują. 
Stanęła w miejscu. 
-Taak.. Pewnie masz rację..
Usiadła obok mnie i po raz kolejny spojrzałam na czarny ekran komórki.
-Są-powiedziałam wskazując lądujący samolot.
Wstałyśmy i razem w szoferem poszłyśmy na odprawę.
-Co tak długo!-krzyknęła Kylie.
-Był mały problem, ale już jest okay-usprawiedliwiała się Kris-Cześć Karina!
-Witaj Kris-przytuliłyśmy się. 
-Gotowe do lotu?
-Od pół godziny..
Zajęłyśmy miejsca.
-Startujemy-powiedział pilot.
-W Toronto będzie też Kim, Kanye, Khloe i Scoot.
-A co z Kourtney??
-Ma jakieś ważne spotkanie, no i dzieci.
-Nie mogła dać ich komuś pod opiekę?
-Wiesz jaka ona jest..
Reszta lotu minęła spokojnie. Kris od czasu do czasu pytała co u mnie i Violi, jak emocje przed koncertem i co w związku z Lukiem.
-Cały świat o tym trąbi-tłumaczyła.
Spojrzałam na telefon. 19:34 czasu kanadyjskiego.
-Mogę się tu przebrać?-zapytałam.
-Jasne!
Wzięłam z walizki ciuchy i weszłam do małego 'pokoiku'. Ubrałam się w to:
Rozczesałam włosy i założyłam czapkę. 
-Fajne skarpetki-powiedziała z uśmiechem Kylie.
-Dzięki, też je lubię-uśmiechnęłam się-Kiedy lądujemy??
-Ja jakieś 20 minut. 
Zagryzłam wargę.
-Nie martw się, zdążymy-dziewczyna złapała mnie za dłoń.
-Mam nadzieje..
-Na lotnisku będzie na was czekał wynajęty szofer, zawiezie was na koncert, a wasze rzeczy do hotelu. Zostaniemy w tym hotelu na noc-zwróciła sie do córki Kris. 
Pokiwałyśmy głowami. 
-Za 10 minut lądujemy, proszę zająć miejsca i zapiąć pasy-odezwał się kapitan. 
Usiadłam wygodniej na siedzeniu i zapięłam pasy.
Lądowanie było z turbulencjami, ale wylądowaliśmy bezpiecznie. Wysiadłyśmy i 'spokojnie' przy pomocy ochroniarzy opuściłyśmy teren lotniska. Wsiadłyśmy do samochodu i ruszyliśmy w kierunku areny na której odbywał się koncert chłopaków.
Wydawało mi się, że jesteśmy już blisko gdy nagle auto zatrzymało sie.
-Co się dzieje?-zapytała kierowcę.
-Nie wiem dokładnie, ale policja kieruje ruchem.
-Cholera..-usiadłam z powrotem na swoje miejsce.
Zapadła cisza.
-Dlaczego poleciałaś do Barcelony?-wypaliła Kris.
Spojrzałam na nią.
-Musiałam coś załatwić..
-Neymar?
Spuściłam wzrok.
-O was też jest głośno i zgaduję, że teraz będzie jeszcze głośniej..
Wzruszyłam ramionami.
-Przykro mi..-ciągnęła.
-Najwyraźniej tak musiało być.. Nie był mi pisany..
Przytuliła mnie.
-Jest za pięć 20..-powiedziała Kylie.
Westchnęłam. I juz miałam powiedzieć, że nie zdążymy gdy nasz samochód ruszył z piskiem opon.
-Wznowili ruch-rzekł kierowca-Za niecałe 10 minut będziemy na miejscu.
-Będziemy mieć eleganckie spóźnienie..
Spojrzałam na dziewczynę.
-Znam skrót-zaczął kierowca-Ale i tak nie zdążymy na 20.
-Niech pan jedzie tym skrótem-odezwałam się.
Mężczyzna pokiwał głową i ruszył z piskiem opon. Mocniej złapałam sie fotela i zerknęłam na Kris, która mówiła coś do córki. Spojrzałam na zegar. 20:03. Koncert już się zaczął.
Westchnęłam.
Podróż trwała jeszcze ok. 10 minut. Zatrzymaliśmy się na parkingu. Odpięłam pasy i wysiadłam z samochodu.
-Ja i mama będziemy w loży dla VIP-ów-powiedziała Kylie-Ochroniarz zaprowadzi cię do Violi.
-Jasne-pokiwałam głową i przytuliłam dziewczynę po czym podbiegłam do ochroniarza, który wpuścił mnie do środka i zaprowadził mnie za kulisy.
-Viola!-krzyknęłam.
Dziewczyna odwróciła się w moją stronę.
-Myślałam, że nie przyjedziesz!-przytuliła mnie-Chłopaki..
Jej słowa zagłuszyła muzyka.
-CO?!
Uśmiechnęła sie i pokręciła głową. Wyjęłam telefon i coś napisała. Dostałam sms'a, od niej.
-'Chłopaki się ucieszą, a teraz chodź'
Pociągnęła mnie za rękę i zaprowadziła do wejścia na scenę. Tam stał Niall i Ashton.
-Chłopaki!-zawołała Viola.
Odwrócili się i rzucili w moją stronę.
-Jesteś-Ash wyszeptał mi do ucha.
-Jestem-uśmiechnęłam się.
-Sądziliśmy, że nie przylecisz-odezwał sie Niall.
Stanęłam na palcach i spojrzałam na niego znad ramienia Irwin'a.
-Też tak myślałam, ale dałam radę.
-Chłopaki zaraz wchodzicie-powiedział jakiś mężczyzna.
Ashton ścisnął mnie raz jeszcze i razem z blondynem wyszli na scenę.
-Gdzie Kendall??
-Poszła z Kim do VIP-ów.
Pokiwałam głową i zaczęłam ruszać sie w rytm muzyki.
-Jak myślisz.. Wezmą nasz na scenę?-zapytała.
-Może.. Fajnie by było.
Wzięłam butelkę wody i napiłam się.
Po 6 piosenkach 1D i 6 piosenkach 5SOS, chłopaki zrobili małą przerwę. Ja i Viola siedziałyśmy na kanapie gdy wpadli za kulisy. Przebiegli obok kanapy nie zwracając na nas najmniejszej uwagi. Violetta pokręciła głową.
Zapatrzyłam sie w telefon przez co nie zauważyłam zniknięcia Violi i siadającego obok mnie Michaela. Objął mnie ramieniem i przyciągnął do siebie.
-Mam nadzieje, że ci lepiej..
Pokiwałam głową.
-Tak..-odpowiedziałam cicho.
-Wiesz, że możesz na mnie liczyć?
-Oczywiście, że wiem..
Pocałował mnie w czubek głowy.
-Ktoś do ciebie.
-Co?-podniosłam na niego wzrok.
Uśmiechnął się i brodą wskazał Luka. Wstał, położył mu rękę na ramieniu, powiedział coś cicho i poszedł.
Wyciągnęłam ręce w jego stronę. Złapał mnie za dłonie i przyciągnął do siebie zamykając w mocnym uścisku.
-Przepraszam-powiedział.
-Nie masz za co mnie przepraszać..
-Przepraszam, że pozwoliłem ci tam pojechać..
-Oh, Luke.. To była moja decyzja.. Zrobiłabym to wcześniej czy później.. I nawet cieszę, że się stało się to teraz, a nie przy innych okolicznościach.
-Dowiedziałaś się kto wysyłał sms'y?
-Tak.. To był Alexis Sanchez. Jestem mu za to wdzięczna.
Pokiwał głową.
-Mimo tego wszystkiego?
-Mimo tego wszystkiego.
-Luke-podszedł do nas Cal-Zaraz wchodzimy.
-Jasne.
Spojrzał mi w oczy.
-Więc.. Skoro nie jesteś już z nim.. No wiesz.. Tak oficjalnie.. Too.. Może ja miałbym jakieś szanse..?
Zapadła cisza.
-Dlaczego nic nie mówisz?!-odsunął się-Zrobiłem z siebie debila co?
Zrobił kolejne trzy kroki w tył.
-Niee.. Po prostu.. Skłamałaby gdyby powiedziała, że nie oczekiwałam tego pytania, ale nie spodziewałam się go.. Teraz. Po prostu.. Pogadajmy o tym po koncercie okay?
-Jasne..-zacisnął usta i pokiwał głową. 
Po chwili pojawili się chłopaki i znowu wyszli na scenę.
-Co się stało?-zapytała Viola.
-Luke spytał się czy ma u mnie jakieś szanse..
-A co ty na to?
-Że nie spodziewałam się tego teraz i że pogadamy o tym po koncercie. Chyba go to zabolało..
-Nie myśl o tym teraz. Została jeszcze godzina koncertu, teraz masz się bawić.

Po koncercie wszyscy pojechaliśmy do hotelu. Razem z naszymi 'gośćmi' poszliśmy na kolacje do hotelowej restauracji.
-Jak długo tu zostaniecie?-zapytałam.
-Jutro popołudniu mamy samolot-odpowiedziała mi Kim.
Pokiwałam głową.
Siostry okazały się bardzo sympatycznymi osobami. Były gadatliwe, więc szybko znalazłyśmy wspólny temat. Kanye był szarmanckim mężczyzną, a co do Scoota..
No cóż.. Usiadł po moje lewej stronie i co chwila coś do mnie mówił. Stawało się to denerwujące.
-Nie możecie zostać jeszcze jeden dzień?-zapytała Viola.
-Niestety niee..-pokręciła głową Khloe.
-Jesteśmy umówieni na obiad z Brucem.
-Co u niego?
-Nie czuł się ostatnio dobrze, dlatego został w domu-odparła Kris.
Reszta kolacji minęła w spokoju. Nawet Scoot się uspokoił. Późnym wieczorem rozeszliśmy się do pokoi.
Usiadłam na łóżku.
-Wyjaśniłaś sobie to z nim?-zapytała Viola.
Przytaknęłam.
-I jak?
-Cały czas z nią był, a zdjęcia nie były Photoshopem. Powiedziałam mu, że jest dupkiem i wyszłam. Nie chcę go więcej widzieć.
Objęła mnie ramieniem.
-Muszę iść porozmawiać z Lukiem-olśniło mnie.
Wstałam i pobiegłam do pokoju Hemmingsa. Zapukałam do drzwi. Otworzył je Michael.
-Jest Luke?
-Pod prysznicem.
-Poczekam na niego.
Clifford wpuścił mnie do pokoju, a sam gdzieś poszedł. Rozejrzałam się i usiadłam na łóżku. Luke długo nie wychodził z łazienki. Zmartwiona podeszłam do drzwi i cicho zapukałam.
Nic.
Zapukałam jeszcze raz. Mocniej.
Po chwili otworzyły się, a przede mną stanął Hemmo. Miał na sobie tylko ręcznik, a z mokrych włosów kapała woda.
-Co tu robisz?
-Obiecałam, że pogadamy po koncercie..
Kiwnął głową.
-Daj mi chwilę.
Znowu zamknął się w łazience. Westchnęłam i odsunęłam się od drzwi.
Tym razem nie musiałam na niego czekać. Wyszedł z łazienki ubierając koszulkę.
-A więc?-zapytał siadając na łóżku.
Zacisnęłam usta.
-Pytałeś się czy.. Miałbyś u mnie szanse.. Iii..-westchnęłam.
-Nie potrzebnie cię o to pytałem..-odezwał się-Too.. Za wcześnie, a ja nie chce psuć tego co jest między nami.
-Nie zepsułeś nic Luke.. Nawet.. Nawet ciszę sie, że odważyłeś się o to spytać..
-Chodzi o Ash'a?
-Co?!
-Jemu też się podobasz.. Wolisz jego?
-Wole gitarzystów.
Kącik jego ust uniósł się lekko.
-Czyli mam u ciebie szansę?-wstał i podszedł do mnie.
-Jasne-uśmiechnęłam się.
-Aa..-zaczął.
-Co?
-Nic-uśmiechnął się-Jest już późno, zostaniesz tu? Michael nie będzie miał nic przeciwko.
-Emm.. Spoko.
Zasłonił kotary i położył sie na łóżku. Zdjęłam buty i położyłam się obok niego. Przykrył nas kołdrą.
-To jak będzie?
-Z czym?-zapytałam.
-Z nami.
-Może coś z tego będzie..
Zaśmiał się cicho.
-Cieszę się-pocałował mnie w czubek głowy.
Położyłam głowę na jego klatce piersiowej.
-Taak..-ziewnęłam-Może coś z tego będzie..
I zasnęłam. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz