Kiedy zeszliśmy na duł chłopacy cały czas czekali za nami już w strojach i ręcznikach. Nawet psy czekali na nas. Szliśmy jakieś 5 min.
Gdy wszyscy do nich weszliśmy zaczęliśmy się nimi trącać, szaleć itd.Nawet Carlos wszedł do jednej. Po godzinie pływania zeszliśmy się na pić i coś zjeść . Tylko ja zostałam poszłam na głęboką wodę gdy tak szłam naglę noga mi utknęła w mule nie mogłam wyjść i zaczęłam się topić. Krzyczałam ale nikt mnie nie słyszał poczułam że mi się noga się dziwnie wygięła i w tym samym czasie przestałam ją czuć . Po jakimś czasie zrobiło mi się ciemno przed oczami i zemdlałam w wodzie, spadłam na dno.
- Pczcie ktoś tam się topi ?- powiedział Louis.
- Znowu gada przez telefon.
- Poszła się kompać tam gdzieś- oznajmiła Karina wskazując palcem.
- To chyb on ... Idę tam popłynąć
Ruszył jak strzał po 2 min,. wyłowił mnie z wody i wziął na ręce . Dopiero oprzytomniałam jak już leżałam na plaży, a Louis patrzał mi się centralnie w oczy.
- Zaczęłaś się topić a ja postanowiłem tam pobiegnąć i cię wyłowić z wody .
- Co?Jak?..........Dzięki.
- Karina piję drinka przy barze chłopacy pływają, a Zayn gada przez telefon.
- Że co?...........Zanieś mnie do babci.
Wzioł mnie na ręce dziwnie się czułam i szedł szybkim krokiem. Oni mnie w ogóle nie zauważyli . Gdy doszliśmy do domu położył mnie na ławce i poszedł do babci . Po 1minucie z domu wybiega babcia, Louis i Pan Markiz.
- O Boże ??!!!-krzyknęła .
- Poprostu zaczęła się topić i ja ją uratowłem, noga jej utknęła w móle i ją chyba złamała.
Louis objaśnił za mnie .Babci postanowiłaże jedżemy do szptala.
- Dobra poczekajcie ja muszę się jakoś ubrać i spakować jakieś rzeczy bo pewnie zostanę na dwa dni - powiedziałam.
- I jeszcze pojedziesz ze mną do szpitala, a ty babciu powiedz innym żeby wzięli mój samochód i przyjechali do szpitala - oznajmiłam.
Wzięłam torbę i zaczęłam się pakować wzięłam: pidżame, bieliznę, perfum, telefon tak ona wyglądał:
laptop, ubrania, rzeczy do higieny itd.
Gdy wstawałam z łużka prawię się wywaliłam ale dobrze że blisko była szfka. Gdy otworzyłam drzwi Louis czekał przed nimi
- Ale się odstroiłaś .
- Haha... Tak mnie boli ta noga- Powiedziałam we łzach w oczach.
- Dobra choć bo nie zdążymy mam cię wziąć na ręce czy wolisz iść i być o mnie oparta?
- Ok jak wolisz.
Gdy zeszliśmy na duł oni już byli gotowi i czekali na nas.
- A gdzie oni ?-zapytałam się babci.
- Aha..- powiedziałam we łzach w oczach .Weszliśmy do samochodu czułam że mi noga co raz mocniej noga puchnie. Siedziała oparta o Louisa , a Carlos siedział na foteliku. Samochodem kierował Pan Markiz , a obok niego siedziała babcia.Gdy już jechaliśmy przed domem Zayna babci stał on i się z kimś całował . Z bólu i ze smutku zaczęłam płakać i się przytuliłam do Louisa . Jechaliśmy jakieś 30 min. cały czas płakałam .
Gdy byliśmy na miejscu Louis wziął mnie na ręce i szybkim krokiem szedł w stronę drzwi.
- Dzień dobry czym mogę służyć ?- powiedział jakaś Pani przy rejestracji.
- Moja wnuczka złamała nogę czy możemy rozmawiać z lekarzem
- Tym czasem Pan Doktor jest zajęty proszę usiąśc w kolejce i poczekać jak inni pacjenci .
- Że co to jest córka...- krzyczała babcia ale ja jej przerwałam
- Babciu przecież możemy poczekać i nie musisz tego wyjawniać nie chcę być traktowana jak jakiś vip.-oznajmiłam
Gdy weszliśmy do poczekalnia było z 28 ludzi nagle wszyscy się rzucili na Louisa . Mnie posadził na ławkę i on sam zaczął podpisywać autografy . W kolejce byliśmy 29 , a po 5 min Louis skończył podpisywać autografy.Usiadł obok mnie i zapytał mi się ?
- Boisz się ?
- Trochę - odparłam. Złapał mnie za rękę
- Nic się nie mart będę przy tobie .
- Ok....poczekaj dzwoni Karina odbierzesz bo ja nie chcę z nimi rozmawiać .
- Niema sprawy.
Rozmowa Louisa z Kariną:
- Hej Violetta ?-zapytała się.
- Nie to ja Louis.
- Aha gdzie jesteście?
- My czekamy w kolejce, a co ?
- No bo my nie wiemy gdzie iść
- A gdzie dokładnie jesteście ?
- Przy szpitalu przy jakiejś karetce ale nie wiemy gdzie ?
- To idźcie prosto widzicie szklane drzwi to tam wejdźcie, nie idźcie do recepcji tyko cały czas prosto w końcu nas tam zobaczycie.
- Ok już idziemy .
- To pa.
- Pa.
Rozłączył się i dał mi telefon.
- I co ?
- Już idą ?
- No ....O patrz już są
Usiedli obok nas i rozmawiali z Louisem nie zemną bo nie chciałam z nimi rozmawiać. Po 30 min. poszła ostatnia pani przede mną . Po godzinie wyszła i mnie zawołano.
-Pani Violetta??-zapytała się mnie pielęgniarka.
-Tak. To ja.
-Proszę ze mną.
Weszłam za nią do gabinetu.
-Usiądź na kozetce-rzekła pani doktor.
Zgodnie z 'rozkazem' usiadłam na kozetce.
-A teraz mi powiedz co się stało??
-Noo... Pływałam razem z przyjaciółmi.Oni wyszli z wody bo woda zrobiła się zimna ale ja została.Pływałam sobie i pływałamm... I nagle noga -tu wskazał moją prawą nogę-Utknęła mi chyba w mule-zakończyłam swoją opowieść.
-Ahaa... -podrapała się po brodzie-Rozalindo!!-krzyknęłam na pielęgniarkę.
-Tak??
-Zaprowadź panią Violettę na prześwietlenie.
-Dobrze.Choć-powiedziała do mnie.
Wstałam i poszłam za nią.Weszłyśmy do gabinetu nr 303.
-Zdejmij spodenki i połóż się na kozetce i poczekaj na mnie.
-Dobrze.
Zdjęłam spodnie i położyłam się ma kozetce.Czekałam chwilę.
- Dobrze połóż się i leż, nie ruszaj się.
-Dobrze.
Leżałam chwilę.
- Dobrze możesz założyć już spodnie. Teraz poczekaj chwile zobaczę twoje zdjęcie i stwierdzę. jaki problem stoi.-powiedziała pani doktor.
- Dobrze- odpowiedziała. Czekałam chwilę
- Dobrze na tym zdjęciu widać że noga jest złamana w kolanie, więc będzie miała pani całą nogę do uda w gipsie.
- A ile to będzie trwać?
-Około miesiąca może więcej. Dzisiaj będzie pani spać w szpitalu.
Skinęłam głową.
-A teraz choć do mojego gabinetu.
Utykając poszłam za nią do jej gabinetu. Usiadłam na krześle przed biurkiem i patrzałam jak pani doktor pisze coś w mojej karcie pacjenta.
-Poczekaj. za chwilę pójdziemy do gabinetu pana doktora, a on założy ci gips.
-Dobrze.
Gdy wyszliśmy z gabinetu pani doktor poprosiła czy ktoś może iść ze mną do gabinetu nr. 312.
-Ja pójdę-zgodził się Louis.
-Dobrze a więc gabinet jest na drugim piętrze.Tam na końcu korytarza jest winda. Pojedzcie nią. Będzie szybciej. Znajdzie gabinet nr 312. Zapukajcie i wejdźcie do środka.
Pokiwaliśmy głowami.
- Dzięki że chciałeś ze mną pójść.
- Nie ma sprwy.....Dobra chodź bo już tam na nas czekają .Ruszyliśmy windą jechalismy chwile. Gdy szliśmy w zdłuż korytarza rozglądaliśmy się czy naszym gabinetem aż w końcu znaleźliśmy.Zapukaliśmy
- Proszę - odpowiedział tajemniczy głos za drzwi.
- Dzieńdobry nam kazała się tu zgłosić Pani doktor, dokładnie mi-odpowiedziałam.
- A co się tu stało-zapytał Pan doktor.
- No złamałam nogę.
- Czyli zkładamy gips ?
- Tak
- Proszę ściągnąć spodenkii połorzyć się na tej kozetce, ja przygotuje przyrządy i będziemy zakładali gips- oznajmił.Zrobiłam to co mi kazał .Strasznie się bałm Louis wziął moją ręke i mocną ją trzymał po 30 min. miałam już założony gips i wyschnięty.
- Bardzo dziękuje.- podziękowałam.
- Nie ma sprawy....Proszę iść do pokoju nr. 300 tam na Ciebie czeka pokuj .
- Czyli zostaje tu na noc?
- Tak.... Dostanie Pani wuzek i kule za które Pański rodzic będzie musiał zapłacić.
- Dobrze to my może już pojedziemy.
Wyjechaliśmy wózkiem z gabinetu , chwilę jechaliśmy windą. Kiedy dojechaliśmy na moje piętro wszycsy czekali.Podeszła do mnie babcia i zapytała się.
-I co ?
- I nic zostaje tutaj na noc, tata będzie musiał zapłacić za wuzek i kule.
- Ahaa..
- A wogule gdzie on jest?
- Przed chwilą do niego zadzwoniłam i zaraz przyjedzie .
- A był wkurzony ?
- Nie, był zmartwiony
- No dobra babciu Louis zaprowadzi mnie do pokoju, bo jestem zmęczona .
- Dobrze to idźcie.
- I jeszcze babciu jak będzie tata to powiedz żeby do mnie przyszedł.
- Ok.
Pokój był jak normalny pokój w szpitalu było łózko z szafką, mały telewizor. W moim pokoju nie byłam sama , była też jakaś dziewczyna i ładny chłopak .
- Dobra Louis dzięki za wszystko.
- Nie ma sprawy.- odpowiedział. Podszedł do mnie i mnie pocałował, ale ten pocałunek krótko nie trwał.
- Nie nie mogę....przecież ty jesteś z moją przyjaciółką .
- Nie ona jest zakochana w Neymarze.
- A skąd wiesz.
- No bo kiedyś mi pożyczyła swój telefon i niechcący wszedłem na jej wiadomości. Pisali o wakacjach i o tym co tam robili. Wisz chyba o co mi chodzi??
-Tak. Rozumiem.
-A w ogóle ona mi się nie podoba tylko ty.
- Ahaaa
- Ja chcę być twoim chłopakiem a ty chcesz ?
- No w sumie ....tak
I mnie znowu pocałował.Po chwili wyszedł a ja byłam zdziwiona położyłam się na łóżko i myślałam nie wiem o czym.Nagle wbiegł tata.
- Córcia coś ty zrobiła?
- Nie widać.
- Ale...
- Dobra tato nie gadaj tylko mocno mnie przytul.
Przytulił mnie czułam jak mi jego łza spływa po bluzce.
-Ile zajmie ci noszenie go??
-Mówili. że ok miesiąca.
Westchnął.
-No cóż damy radę-pocałował mnie w czoło-A teraz muszę już iść.
Wstał i wyszedł z sali. Wtuliłam się w poduszkę i zasnęłam.
Karina
Gdy Viola poszła z Louisem do jej sali poszłam cichaczem za nimi. Stanęłam za drzwiami tak, że nie mogli mnie zobaczyć. Usłyszałam jak Lou mówił Violetcie o tym jak SMS-owałam z Neymarem i o tym jak jej mówił, że tak naprawdę mu się nie podobam. Zabolało mnie to. Przecież między mną a Neymarem nic nie ma. On ma dziewczynę. Wychyliłam lekko głowę i zobaczyłam jak się całują. Zabolało. Szybko wróciłam do pozostałych. Po chwili wrócił Lou.
-I jak z nią??-zapytała pani Dolores.
-Noo... A jak może się czuć osoba ze złamana nogą.
-Możemy już jechać??-zapytałam.
Spojrzeli na mnie.
-No jasne-odparł Lou.
Podałam mu kluczyki od auta.
-Prowadź-powiedziałam i wyszłam ze szpitala.
Do nikogo się nie odzywałam. Oczywiście każdy nawet pani Dolores mówiła, że mam okres, ale to niebyła prawda. Pobiegłam do pokoju i sięgłam sobie jakiś ciuchy na przebranie. Gdy to robiłam do pokoju wszedł Lou.
-Hej-powiedział.
-Cześć.
-Co robisz??-usiadł na moim łóżku.
-Kiedy chciałeś mi powiedzieć?-zapytałam wstając.
-O czym?-on też wstał.
Spojrzałam mu w oczy i zrozumiał.
-Słuchaj ja nie wiedziałem, że tak będzie, ale to nie ja pisałem romansidła do Neymara.
-Neymar to mój przyjaciel i nic więcej. Zresztą on ma dziewczynę. A co do tych SMS-ów to one są z przed dwóch czy trzech miesięcy!!-krzyknęłam.
Spojrzał na mnie.
-Noo... Jaa... Nie wiedziałem...
-Nie tłumacz się. Nie chcę tego. Viola to maja najlepsza przyjaciółka nie chcę jej ranić. Więc jeżeli chcesz z nią być to wyjdź z tego pokoju. Nie pokazuj mi się na oczy. Nie wchodź tu kiedy ja tu jestem. WYJDŹ!!-krzyknęłam na cały głos.
Spojrzał na mnie jakby zmartwionym głosem i podszedł do mnie.
-Ok już wychodzę, ale chcę zrobić jeszcze jedną rzecz.
Spojrzałam na niego. On się przybliżył i pocałował mnie. Nie był to oczywiście jeden z tych pocałunków...
Odepchnęłam go.
-Wyjdź-wysyczałam.
Wyszedł. Wzięłam przygotowane ubrania i poszłam wsiąść prysznic. Ubrałam się w to:
(bez torebki)
Zawiązałam buty i zeszłam na dół. Podbiegł do mnie Carlos.
-Będziesz dziś ze mną spać??
Spojrzałam na niego i się uśmiechnęłam.
-Tak. Oczywiście.
-Hura!!-ucieszył się-A gdzie idziesz?
-Idę się przejść.
-A gdzie? Mogę iść z tobą?
-Nie wiem gdzie i nie , nie możesz. Chcę być sama.
-Ok-mina mu posmutniała.
Pocałowałam go w policzek na pocieszenie i wyszłam. Gdy otwierałam drzwi wpadłam na Zeyna.
-O hej. A gdzie ty się wybierasz?-zapytał mnie.
-Nie wiem.
Wyszłam i poszłam chodniczkiem przed siebie. Westchnęłam. Poszłam do parku. Usiadłam na jednej z pustych ławek. Poczułam mrowienie w nogawce spodnie. Ktoś do mnie dzwonił.
-Tak?
-Hej. To ja Neymar.
NEYMAR!!-krzyknęłam w myślach.
-O hej.
-Co tam?
-A spoko. A u ciebie. Słyszałam, że przenosisz się do Barcy.
-Tak. To prawda-westchnął.-Wiesz może kiedy Cristiano Ronaldo ma wolny termin na odwiedziny??
-No w sumie sezon się tak jakby skończył, ale teraz wątpię, żeby było fajnie go odwiedzić.
-Czemu?
-Violetta. Jego córka złamał nogę.
-Ooo...
-Nomm...
-A mogła byś mi ją dać do telefonu?
-Nie. Ona jest w szpitalu, a gdzie jest CR7 to nie wiem.
-Ahh...
-A co tam u ciebie w ogóle??
-No cóż... Pozmieniało się trochę do twojego pobytu w Brazylii rok temu. No cóż ja i Bruna jesteśmy ze sobą. Gram jak na razie cały czas w Santosie...
-Słuchaj muszę kończyć-przerwałam mu.
-Ok. To pa.
-Pa.
Rozłączyłam się . Nagle był drugi telefon tym razem dzwoniła Violetta. Była zdziwiona że do mnie dzwoni bo przecież była na mnie obrażona.
- Tak?
- Hej to ja Viola.
- Hej, myślałam że się do mnie odzywasz?
- Przemyślałam to wszystko i po co mam być obrażona skoro i tak będziemy rozmawiały.
- No tak, a tak w ogóle to co chcesz?
- Napisał mi Louis podobno nas widziałaś jak on mnie całował?
- Tak i nawet słyszałam co mówicie.
- No wiesz ja nie chciałam być z nim to on nalegał, po prostu czuł że długo nie będziecie razem , no wiesz i on nie chciał żebyście się męczyli w tym związku.
- No tak...
- I nie bądź na niego obrażona ok?
- No dobrze.
- Ale mam dla ciebie niespodziankę
- Jaką?
- Neymar do mnie dzwonił ?
- I co ?
-Pytał się kiedy tata będzie miał wolne.
- I ?
- I przyjedzie za dwa dni do nas z Bruną na dwa tygodnie lub dłużej.
-I.....??No to fajnie
- I wtedy zrobimy tak że on z tą nędzą zerwie.
- No dobry plan .
- No dobra to ja kończę Papa
.- Papa.
Wstałam z ławki i poszłam do cukierni po pączka.
-Dzień dobry-powiedziałam.
-Dzień dobry. Za chwilę zamykamy.
-Dobrze, ale mogę kupić pączka.
Babka spojrzałam na mnie tak jakbym była jakaś nie poważna.
-Dobrze-wsadziła pączka do woreczka-Jedno euro poproszę.
-Co?! Chyba sobie pani żartuje?!-krzyknęłam.
Położyłam na ladzie 5o euro centów. Spojrzałam na nią. Westchnęła. Odwróciłam się i otworzyłam drzwi.
-Do widzenia-uśmiechnęłam się sztucznie.
Spojrzała na mnie, ale nic nie powiedziała. Wyszłam i ruszyłam w stronę domu. Zrobiło się zimno. Objęłam się ramionami aby było mi cieplej. Doszłam do domu. Otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Zobaczyłam wszystkich siedzących w salonie. Byli już w pidżamach.
-O , już wróciłaś-powiedział Lou.
-Tak. Wróciłam.
-Pani Dolores myje Carlosa. Młody czeka na ciebie-powiedział Niall.
Pokiwałam głową i weszłam schodami do pokoju. Zdjęłam buty i schowałam ze do torby. Z niej sięgnęłam sobie pidżamę. Wyglądała tak:
Weszłam do łazienki i wzięłam prysznic. Gdy wyszłam zobaczyłam, że na moim łóżku siedzi Carlos.
Podszedł do mnie i złapał mnie za rękę.
-Choć. Jestem śpiący.
Wzięłam go na ręce i poszłam do jego pokoju. Położyłam go do łóżka i położyłam się obok niego. Przykryłam nas obu kołdrą. Carlos przytulił się do mnie. Nagle dostałam SMS-a. Wzięłam swój telefon i zobaczyłam od kogo jest ta wiadomość.
Neymar: Hej już pewnie wiesz, że przyjeżdżam do Madrytu. Tylko szkoda, że z Bruną no ale uparła się, że też chce jechać. Mam nadzieje, że powtórzymy choć trochę z wakacji'
-Ohh...-westchnęłam cicho.
Karina: Tak wiem, że przyjeżdżasz. Cieszę z tego powodu tylko szkoda, że z nią. W sumie to też mam chęć do powtórki.
Poczekałam chwilę i nadeszła odpowiedz.
Neymar: Hah... To dobrze, że masz
Karina: To za dwa dni będziesz w Madrycie??
Neymar: Tak. Już nie mogę się doczekać. Z twoich zdjęć na Twitterze, Facebooku czy Tumblr nie zmieniłaś się dużo, ale wyładniałaś ;D
Karina: Ja? Wyładniałam?? Taa... Jansee...
Neymar: No oczywiście kochanie <3
Karina: Tylko nie kochanie xD
Neymar: A czemu nie??
Karina: Jesteś z Bruną ja jestem twoją przyjaciółką...
Neymar: Bardzo bliską jak już nazywasz siebie moją przyjaciółką
Karina: Ohh...
Neymar: Słuchaj kochanie kończę, bo Bruna patrzy się na mnie jakby chciała mnie zabić. Papa ;**
Karina: Papa ;**
I tak zakończyła się moja historia SMS-owa z Neymarem. Carlos przebudził się.
-Hymm-westchnął zaspany.
-Nic, nic kochanie. Śpij-pocałowałam go w czoło, a on wtulił się we mnie i znowu zasnął. Rano wstaliśmy około 7.00, gdy wyszłam z pokoju chłopaków już słyszałam na dole . Poszłam do łazienki gdy wyszłam zobaczyłam Carlosa przed drzwiami.
- Juz załatwiłaś się?- zapytał się.
- No już...Tylko się załatwiaj bo chcę się ubrać .
- Mnie tez ubiez .
- Dobrze to już idź.
Po chwili wyszedł z łazienki, ja już miałam uszykowane ubranie .A ubrałam się w to :
a Carlosa ubrałam w to :

]
Zeszłam z Carlosem na dół. Chłopacy już po śniadaniu, siedzieli i oglądali telewizje.
- Dzień dobry - przywitałam się.
- Dzień dobry- odpowiedzieli.
- Wyspaliście się?- zapytał się Liam.
-No powiedzmy .
- Aha?
- A gdzie Louis ?
- Nie wiem wziął Violi samochód i pojechał gdzieś, mówił że załatwić jakąś ważną sprawę .
- Aha .
Poszłam z Carlosem do kuchni był jakiś smutny .
- Co się stało?
- Chcę do taty i Violi i do mamy .
- O jeny dzisiaj pojedziemy do domu, tylko mi nie płacz.
I zaczął wyć , przytuliłam go ale to i tak nic nie dało podeszli do nas chłopacy .
- Co się stało?-zapytali.
- Płacze bo chcę do taty, Violi i swojej mamy.
- Aha..
i stała się cisza tylko Carlos nadal płakał aż krzyczał, aż zaczął się dusić i kaszleć.
-Carlos co się dzieje ??!!
- Nie może wziąć oddechu ..może trzeba zadzwonić po karetkę ?
- Dobra zadzwoń ja go położę na łóżko i dam mu soku.
Liam wziął telefon i zadzwonił, a ja mocno przytuliłam Carlosa ,
-Spokojnie zaraz przyjadą - powiedział Liam.
- Niall pójdziesz dać psom karmę i wodę możesz wziąć Harego?
- Ok
Po 5 min. przyszli , a po nich przyjechała karetka. Poszłam otworzyć drzwi
- Dzień dobry - przywitałam się
- Dzień dobry czy dobrze dojechaliśmy ?
- Tak....Proszę wejść tam on leży na łóżku .
Podszedł do niego dał mu rękę i zapytał się mnie :
- Ile ten chłopczyk ma lat ?
- No dwa.
- Aha....Musimy jechać do szpitala ponieważ chłopiec ma zapalenie oskrzeli .
- Aha......ale nic mu nie będzie?
- Nie przez parę dni będzie w szpitalu.
- Czy mogę jechać z nim karetką?
- tak ale tylko Pani?
- Dobrze.
Jeden z nich przyniósł nosze i jechaliśmy .