Violetta
-Gorzko! Gorzko!
Spojrzałam na Harrego, który był już lekko wstawiony. 'Raz się żyje'-pomyślałam i pocałowałam lekko chłopaka. Próbował mnie do siebie bardziej przyciągnąć, ale szybko go odepchnęłam. Goście trochę poklaskali i zaczęli się znowu bawić. Zabawy zakończyły się po ok. 3 godzinach.
-Idę się przebrać-powiedziała Karina.
Jej sukienka była cała czerwona. Spojrzałam na siebie.
-Ja też idę.
Poszłyśmy do łazienki. Karina przebrała się w to:
A ja w to:
-Gotowa?-zapytałam.
-Tak.
Wróciłyśmy na salę. Akurat podano jedzenie. Zajęłyśmy swoje miejsca. Spojrzałam na zegar. Dochodziła godzina 4 nad ranem, a ja nie czułam zmęczenia. Szybko zjadłam posiłek i napiłam się gorącej herbaty. Zaczęła grać muzyka. Do Kariny podszedł Mikey i oboje poszli szaleć na parkiet. Spojrzałam na Luke. Siedział sam i pił wino. Usiadłam obok niego.
-Siema-powiedziałam.
-Hej.
-Co taki przygnębiony??
Spojrzał na mnie.
-Ja przygnębiony?-uśmiechnął się sztucznie.
-Oj przestań-klepnęłam go w ramię-Chodzi o Karinę?
Odwrócił wzrok.
-Wiedziałam..
Wypił do końca wino i zaczął:
-Zaczęło się od tego, że przyszła tutaj z Ashem, teraz cały czas coś robi i nie mogę jej złapać. Gdy pierwszy raz ją spotkałem na koncercie pomyślałem, że nic z tego nie będzie, ale z każdą chwilą..-westchnął.
-Powiedz jej.
-Nie.
-Dlaczego?
Wzruszył ramionami.
-Kiedy indziej.
Podeszła do nas Karina.
-Heej-zaśmiała się.
-Luke idź zatańczyć z Kariną-złapałam go za ramię.
-No właśnie! Choć-złapała go za dłoń i poszli na parkiet.
Rozejrzałam się. Zauważyłam otwarte drzwi na taras. Poszłam tam. Po drodze dołączył do mnie Niall.
-Jak tam?-zapytał.
-Spoko.
Był już dość mocno pijany.
-Violaa!
Zawołała moja ciocia.
-Tak?
-Dzwonić juz po szofera?
-Tak. Co nie którzy mają już dość.
Kiwnęła głową i wyjęła telefon.
-Przyjedzie za około półtorej godziny.
-Okay.
Wróciłam do chłopaka. Staliśmy tak oparci o barierkę. Niall objął mnie ramieniem. Przytuliłam się do niego.
-Kocham cię-powiedział cicho i pocałował mnie.
Byłam mocno zaskoczona jego słowami. Odsunęłam go lekko i spojrzałam mu w oczy.
Karina
Zaciągnęłam go na parkiet. Zaczęła grać wolna muzyka.
-Co się dzieje?-zaczęłam.
-Co ma się dziać.
-Jesteś jakiś taki smutny..
-Zdaje ci się-uśmiechnął się.
Wtuliłam głowę w jego bark. Mimo mojego wysokiego wzrostu on i tak był wyższy. Nagle jeden z mężczyzn, który grał w zespole wyszedł na środek sali i powiedział.
-A teraz taniec ojca z córką!!
Pan Cristiano wyszedł na środek sali. Po chwili pojawiła się zdezorientowana Viola. Muzyka znowu zaczęła grać. W kole złapaliśmy się za ręce i chodziliśmy wokół tańczących. Nagle tuż obok mnie pojawił się mój tata i wciągnął mnie do koła. Zaczęliśmy tańczyć. Gdy muzyka zamilkła goście zaczęła klaskać. Podeszła do mnie Viola.
-Wierz co to było?
Zaczęłam się śmiać.
-Nie. Nie wiem-spoważniałam.
-Ciocia zdzwoniła po szofera. Powinien być tutaj za około 20 minut.
-Sądzisz, że oni tyle wytrzymają-pokazałam jej pijanych kolegów naszych ojców.
-Taaa.. Scott ma dość-przyznała.
Koło nas przeszedł kelner z kieliszkami z winem. Wzięłam dwa.
-Tak na zakończenie-mruknęłam i wypiłam napój duszkiem.
Do sali weszła trójka szoferów.
-Dobry-przywitali się.
Kiwnęłyśmy głowami.
-To jak ich zabieramy?-zapytał jeden z nich.
-Kardashianowie w jednej limuzynie, piłkarze w drugiej, a my, rodzina i chłopacy w trzeciej.
-A co z resztą?
-Oni mają swoich kierowców-powiedziała Violetta.
-Dobrze, w takim razie idźcie się przygotować my poradzimy sobie z nimi.
Kiwnęłyśmy głowami i poszłyśmy po swoje torebki.
-Chłopaki jedziemy-powiedziałam.
Spojrzeli na nas. Wstali z miejsc i chwiejnym krokiem poszliśmy do limuzyny. Po chwili na miejscu kierowcy pojawił się szofer.
-Wszyscy są?
-Tak.
-To jedziemy.
Ruszyliśmy. Rozejrzałam się po aucie. Wszyscy byli zlani w pień oprócz mnie, Violi i jej cioci. Pod hotel dojechaliśmy po 20 min. Wysiedliśmy. Obsługa pomogła wysiąść nie którym z pasażerów.
-Windą na 19 piętro, ostatni pokój po prawej-powiedziała do nas kobieta w recepcji.
Tak więc wsiedliśmy do windy z Mikeyem, Ashem, Calem, Lukeyem, Niallem i Harrym. Winda zatrzymała się na ostatnim piętrze. Pomagając chłopakom iść doszliśmy do końca korytarza. Ostatni pokój po prawej był otwarty. Weszliśmy do środka. Viola zatrzasnęła drzwi. Nie patrząc na kolorowe świece, serduszka, płatki róż wszyscy rzuciliśmy się na łóżko i zasnęliśmy. Była godzina 7 nad ranem.
Obudziły mnie ciche jęki. Powoli otworzyłam oczy. W głowie mi łupało.
-Harry?-wychrypiałam.
-Przepraszam nie chciałem cię obudzić. Po prostu suszy mnie i to bardzo..
-Jeżeli czujesz się na siłach to idź do kuchni na dół-powiedziałam i zamknęłam oczy.
Usłyszałam jak Loczek wstaje z łóżka i zamyka drzwi. Już prawie znowu zasnęłam gdy nagle usłyszałam głośny huk. Otworzyłam jak szeroko oczy i usiadłam. Przy czym zrzuciłam rękę Luke'a i Michael'a z mojego ciała. Wychyliłam się. Na ziemi koło łóżka leżał Calum.
-Boże, Calum-powiedziałam.
Nie zareagował. Wyciągnęłam nogę i zeszłam z łóżka. Uklęknęłam obok chłopaka, co było dość trudne patrząc na mój obecny stan. Spojrzałam na swoje nogi. Cały czas miałam na sobie szpilki. Szybko je zdjęłam i rzuciłam w kąt. Rozejrzałam się po pokoju. Wszędzie były powypalane świeczniki, płatki róż i papierowe serduszka. Spojrzałam na Cala i sprzedałam mu szybkiego plaskacza w policzek. Jęknął cicho. Otworzył lekko oczy. Złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie.
-Śpij Viola, śpij-powiedział i na nowo zasnął.
-Co?!-powiedziałam.
Chciałam się wyrwać, ale Cal mocno mnie trzymał. Zmęczona próbami uwolnienia się z jego ramion położyłam głowę na jego klatce piersiowej i zasnęłam.
Violetta
Obudził mnie Harry. Próbował położyć się na łóżku. Dość kiepsko mu to wyszło. Usiadłam. Szybko zauważyłam brak mojej przyjaciółki w łóżku. Już chciałam krzyknąć jej imię gdy wychyliłam się za łóżko. Zobaczyłam ją śpiącą jak dziecko w ramionach Caluma. Wzięłam telefon (chyba Michael'a?!). Zrobiłam im zdjęcie i wstawiłam na IG. Spojrzałam na zegar. Była godzina 10. Przeciągnęłam się.
-Możesz się tak nie wiercić?-zapytał Niall.
Spojrzałam na niego.
-Postaram się-powiedziałam i znowu się położyłam.
Zamknęłam oczy. Nagle drzwi pokoju otworzyły się, a do pokoju weszła moja ciocia.
-Jeszcze śpicie?-zapytała podchodząc do łóżka-Wszyscy praktycznie już nie śpią.
-Piją aspirynę-mruknęłam.
-Też-uśmiechnęła się.
Spojrzała na Karinę.
-Czemu oni..-pokazała palcem.
-Nie mamy pojęcia co się tu działo-powiedział Harry.
-Okaay.. To może wyjaśnicie mi dlaczego śpicie w pokoju małżeńskim?
Spojrzałam na ciocię.
-O czym ty mówisz?-usiadłam-Aaa.. o tym. To pokój małżeński?
Pokiwała głową. Nagle usłyszeliśmy.
-Ała! Caluum!
Zdesperowana Karina uderzyła Hood'a i z triumfem stanęła na nogi.
-Hej-uśmiechnęła się.
-Co ty tam z nim robiłaś?
-A szkoda gadać-machnęła ręką-Jak reszta?
-Większa połowa jest już odwiedziona do domów. Zostaliśmy tylko my.
Pokiwaliśmy głowami.
-Wy też się ogarniajcie powoli. Jak będziecie gotowi zadzwońcie po szofera. Ja już jadę, paa-powieedziała i wyszła.
Przeciągnęłam się. Na chwile obecną nie spałam ja, Karina, Harry, Calum i Niall.
-Co z nimi zrobimy?-zapytała Karina patrząc na Luke'a, Michael'a i Ash'a.
Niall wszedł na łóżko i zaczął po nim skakać.
-Wstawaaaać!!
Karina wzięła poduszkę i zaczęła okładać nią chłopaków.
-Fuck off!-krzyknął Mikey-Ty zła kobieto!
Zaczęłam się śmiać.
-Dobra skoro wszyscy juz nie śpią to zbieramy się do domu.
Wzięłam telefon i zadzwoniłam do szofera
Karina
Szofer przyjechał dość szybko. Po 10 minutach siedzieliśmy już w samochodzie.
-Ale łeb mnie napierdala-skarżył się Michael.
-Nie tylko ciebie-poklepałam go po ramieniu.
Dojechaliśmy do domu. Ja i 5SOS poszliśmy do mnie, a Viola i część 1D do niej. Poszłam do swojego pokoju i od razu wbiłam do łazienki. Umyłam włosy i zmyłam resztki makijażu. Obwinęłam się ręcznikiem i poszłam do garderoby. Chłopaki leżeli na łóżko i penetrowali mój stolik nocny.
-Nic ciekawego tam nie znajdziecie.
Spojrzeli na mnie.
-Mówie serio!
W garderobie ubrałam się w to:
Rozczesałam włosy i związałam je w koński ogon.
-Wy nie macie zamiaru się odświeżyć?-zapytałam malując rzęsy.
-Ash i Luke poszli po jakieś ciuchy-odparł Cal.
-Wam tez radziłabym to zrobić.
Usiadłam. Wzięłam telefon. Zauważyłam, ze mam jedną wiadomość.
-Chłopaki, znacie ten numer?
Pokazałam im telefon.
-Nie, a co?-zainteresował się Cal.
-Dostałam od niego wiadomość.
-Co pisze?
-'Powinnaś bardziej go pilnować'-spojrzałam na chłopaków.
-I to wszystko?!
Już chciałam coś powiedzieć gdy dostałam drugiego sms'a. Tym razem było to zdjęcie.
-CO?!
Mikey od razu znalazł się przy mnie.
-Jaki chuj!-krzyknął.
-Co to?-zapytał Calum.
Pokazałam mu telefon. Zdjęcie przedstawiało Neymara i Brunę całujących się.
-Niee.. Nie! To Photoshop!-wstałam.
-Wygląda jakoś dziwnie wiarygodnie-oznajmił Cal.
-To PHOTOSHOP!-powiedziałam.
-Zadzwoń do niego-zaproponował Michael.
-Okay.
Wyrwałam telefon z rąk Calum'a i wybrałam numer Brazylijczyka.
Jeden sygnał. Drugi, trzeci i czwarty.
-Karina?-usłyszałam głos.
-O Neymar co tak długo? Nie mogłeś odebrać?
-Yy.. No wiesz w samolocie jestem..
-W samolocie?!
-Noo.. Lece z Bruną do Barcelony. Jutro zaczynamy treningi.
-Ahaa.. Dlaczego nic mi nie powiedziałeś??
-Nie było okazji.. Przepraszam słońce. Nie gniewasz się?
Westchnęłam.
-Już nie, ale poinformuj mnie o czymś takim następnym razem ok?
-Oczywiście-powiedział i się rozłączył.
Spojrzałam zdziwiona na czarny ekran telefonu.
-Rozłączył się..
Mikey objął mnie ramieniem.
-Gdzie jest teraz?-zapytał Cal.
-W samolocie z Bruną, jadą do Barcy.
-Mogę twojego laptopa?-zapytał znów.
-Jasne.
-Po co leci do Barcelony?
-Na treningi..
Calum zaczął się śmiać.
-Co znowu?
-Okłamał cię.
-Co?!
-Barca zaczyna treningi dopiero w przyszłym tygodniu.
-Nie.. To nie możliwe.. Nie okłamałby mnie..
-Ale jednak.. Zrobił to!
-Może coś mu się pomyliło.. Alboo.. -wyrwałam się z objęć Mikey'a i usiadłam na łóżku.
-Nie ma innego wyjaśnienia.
Do pokoju weszli Luke i Ash.
-Mamy tosty-uśmiechnął się Irwin.
-I aspirynę-dodał Luke-Stało sie coś?-zapytał.
-Nie wszystko jest okay-powiedziałam biorąc od niego szklankę z aspiryną.
Wypiłam ją duszkiem. Mikey i Cal wzięli po 3 tosty i wyszli na korytarz.
-My idziemy do nas teraz wy się z nią pomęczcie.
Uśmiechnęłam się mimo woli.
-Co się dzieje?-dopytywał Lukey.
-Ehh.. Dostałam sms'a od jakiegoś numery. Było tam zdjęcie Neymara i Bruny. Gdy zadzwoniłam do niego powiedział mi, że już jest w samolocie do Barcelony, bo jutro ma trening. Cal pogrzebał trochę w necie i okazało się, że trening Barcy zaczynają się dopiero w przyszłym tygodniu.
-Czylii.. Można powiedzieć, że Neymar cię 'lekko' okłamał-powiedział poważnie Ash.
-Przestańcie to powtarzać! Może po prostu coś mu się pomyliło!
-Nie sądze..
-Karinaa!-usłyszałam głos Violi z dołu.
-Jestem u siebie!
Po chwili w moim pokoju pojawiła się moja przyjaciółka i 1D.
-Cristiano i Irina już pojechali?-zapytałam.
-Pakują się-uśmiechnęła się.
-A gdzie jadą?-zapytał Harry.
-Na Hawaje.
-To może my też gdzieś pojedziemy?-zaproponował Mikey.
Spojrzeliśmy na niego.
-To nie jest głupi pomysł-powiedziałam-U twojej babci twój tata ma jacht. Moglibyśmy go pożyczyć.
-Jest.. To znaczy.. Byłby za mały na nas wszystkich.. Ale możemy pogadać z kapitanem, może ona ma jakieś większe jachty.
-Okay to dzwoń do niego-rzuciłam jej telefon.
Viola wzięła go i weszła na dół.
-Gdzie byśmy pojechali?-zapytałam.
-Ja wiem gdzie!!-do pokoju wpadła Violetta,
Spojrzeliśmy na nią mocno zdziwieni.
-Koleś ma spory 'jachcik' w Rio. Jest ogarnięty i tylko czeka na takie osoby jak my!
-Czyyli..-zaczął Cal.
-JEDZIEMY DO RIOOO!-krzyknęłam i pobiegłam do garderoby po walizki.
-Samolot mamy jeszcze dziś o 20:34.
-No to.. Możemy iść się pakować-powiedział Ash podchodząc do drzwi.
-To my lecimy do mnie.. Jak coś to będziemy do siebie dzwonić-rzekła Viola i wyszła.
Weszłam do garderoby.
-I co ja mam spakować?!
Koło mnie stanął Luke.
-Może wszystko.
-Myślałam nad tym, ale w tedy miałabym duuuużo walizek.
Nagle do pomieszczenia wpadł Mikey i zaczął zdejmować z wieszaków ubrania.
-To fajne, to sexy, to wygodne, to modne, to w moim stylu..
-Dzięki za pomoc..-strąciłam z ramienia koszulkę-Za chwilę będziesz zbierał te wszystkie rzeczy.
Przy pomocy Luke ściągnęłam kolejne dwie walizki do których włożyłam bluzki, spodenki i stroje kąpielowe. Do następnej zapakowałam buty. Do kolejnych mniejszych toreb zapakowałam bieliznę i kosmetyki. Spojrzałam na zegarek. Była godzina 15.
-Wy nie idziecie sie pakować?
-My zawsze jesteśmy spakowani.
-No taak..
Wzięłam telefon i zadzwoniłam to Violi.
-I jak? Spakowana?
-Prawie.. Próbuję upchać buty..
-Okaay-zaśmiałam się.
Rozłączyłam się.
-Pomożecie mi zanieść je na dół?
-Co będziemy za to mieć??-zapytał Cal.
Spojrzałam na niego.
-Możesz wylecieć za okno jeżeli tego nie zrobisz.
-To groźba?
-Tak i to bardzo karalna.
Podchodząc do walizek wytknął mi język i zszedł na dół. Pokręciłam głowa i też wzięłam dwie walizki.
-Daj jedną-powiedział Ash wyrywając mi walizkę z rąk.
-Dałabym sobie radę.
-Nie wątpię, ale lepiej się nie przemęczaj-mrugnął okiem.
-Czy to była jakaś cholerna aluzja?!
Zaczął się śmiać.
-Ashton!-rzuciłam walizkę koło kanapy i podbiegłam do niego-Co to miało znaczyć?!
-A czy wszystko musi coś znaczyć.
Przekrzywiłam lekko głowę.
-W suumie to nie, ale chyba raczej powinno nie sądzisz??
-Możliwe..-znowu się uśmiechnął.
-Przestań-klepnęłam go w ramię.
Nagle pochylił się i przyrzucił mnie sobie przez ramię.
-AAA! Puść mnie!
-Ash nie gwałć Kariny-powiedział Niall wchodzą do domu-Viola kazała sie spytać czy ma zadzwonić do Jennerek.
-Kylie i Kendall?
Pokiwał głową.
-Niech dzwoni.
-Ok zaraz tu przyjdziemy.
-Wszystkie twoje torby są na dole-oznajmił Mikey.
-Miło słyszeć-uśmiechnęłam się szeroko.
-Coś sie za to należy-nachylił sie nade mną.
-W policzek.
Westchnął.
-Może być.
Dałam mu szybkiego całusa w policzek. Nagle do domu wpadła Violetta, Niall i Harry.
-Zgodziły sie!!-usiadła na kanapie obok mnie-Kylie i Kendall jadą z nami.
-Będą leciały samolotem z USA do Rio. Tam się spotkamy-dokończył Niall.
-Gdzie reszta?-zapytałam.
-Pojechali po swoje dziewczyny.
Kiwnęłam głową.
-Czyli Eleanor też tam będzie??
Zgodnie pokiwali głowami.
-Oj to będzie się działo..
Zaczęliśmy się śmiać. Spojrzałam na zegar. Była godzina 18:00.
-Idę się ogarnąć-stwierdziłam i poszłam do siebie.
Weszłam do łazienki. Wzięłam prysznic, umyłam włosy. Zrobiłam makijaż i wysuszyłam włosy. Obwinęłam się ręcznikiem i poszłam do garderoby. Tam ubrałam się w przyszykowane ubrania:
-Wyszłaś z łazienki?-usłyszałam głos Violi.
-Tak, a co?
-Też wezmę prysznic.
-Jasne, nie krępuj się.
Z łazienki wyszła Violetta. Weszła do garderoby i wzięła prawie ostatni komplet ubrań:
Rozczesałam włosy i związałam je w koński ogon. Zeszłyśmy na dół.
-Jedziemy na lotnisko-oznajmił Harry.
Wpakowaliśmy wszystkie walizki do busa i pojechaliśmy. Na miejscu czekali na nas Liam, Sophie, Zayn, Perrie, Lou i Eleanor. Przywitałyśmy się pierwszymi dziewczynami.
-Ile zostało czasu?-zapytała Sophie.
-20 minut.
Kiwnęła głową. Po chwili podszedł do nas jakiś facet.
-Przepraszam, państwo czekają na prywatny samolot do Rio se Janerio?
-Tak, a co?-odparła Viola.
-Jestem drugim pilotem tego samolotu, zapraszam za mną.
Spojrzałam na resztę. Calum wzruszył ramionami i poszedł za facetem. Poszliśmy w jego ślady. Gdy doszliśmy do samolotu zapakowano nasze torby i pokazano nam wejście do środka. 'Pary' usiadły razem. Viola z Niallem, Ash z Calem, ja z Luke'iem, a Mikey i Harry siedzieli sami.
-Proszę zapiąć pasy za chwilę startujemy-oznajmił kapitan.
Zapieliśmy pasy i czekaliśmy.
-Gotowa?-zapytał Luke.
-Chyba tak.
Włączono silniki. Ruszyliśmy. Luke złapał mnie za rękę. Po chwili byliśmy juz w powietrzu.

.jpg)



Brak komentarzy:
Prześlij komentarz