Karina
Wszyscy spali. Lot mijał nam dość spokojnie, żadnych turbulencji czy opadów deszczu. Poczułam wibracje w telefonie. Wiadomość. Znowu ten numer i kolejne zdjęcie Neymara i Bruny. Westchnęłam. 'Photoshop'-pomyślałam. Nie dopuszczałam do siebie myśli, że to prawda. Ktoś robi sobie żarty.. I tyle. Poprawiłam słuchawki i wsłuchałam się w słowa Cobain'a.
-Proszę o zapięcie pasów. Za chwilę lądujemy-oznajmił pilot.
Szybko i bezboleśnie wylądowaliśmy na lotnisku w Rio. Szofer już na nas czekał. Wziął od nas bagaże i włożył je do bagażnika. W tym czasie my zrobiliśmy kilka zdjęć z fanami i wsiedliśmy do limuzyny. Mężczyzna zawiózł nas do portu.
-Tutaj czeka na was jacht. Panienki Jenner już tam na was czekają. Proszę za mną.
Bagaże umieścił na wózku i ruszył na koniec portu.
-To chyba on-powiedziała Viola pokazując ogromny jacht.
-Zgadza się, to on.
Nasz jacht wyglądał tak:
-Nie jest odrobinkę za duży??-zapytał Ashton.
-Jesteś sławny, przyzwyczajaj się do przepychu-powiedziałam.
Koło statku stał kapitan, barman, ochroniarze ubrani od góry do dołu na czarno oraz Kylie i Kendall. Przywitałyśmy się z nimi. Ochroniarze wzięli nasze torby i zanieśli je na pokład.
-Moja praca jest zakończona, przyjadę po was za tydzień.
Pokiwaliśmy głowami i mówiąc szybkie 'do widzenia' pożegnaliśmy mężczyznę.
-Wszystko jest już chyba gotowe, więc zapraszam na pokład-uśmiechnął się kapitan-Za 10 minut wypływamy z portu.
-Śliczny-powiedziała Kendall.
-Mhymm.. To będzie jeden z najlepszych tygodni mojego życia-oznajmiła Violetta.
Uśmiechnęłam się. Podeszłam do krawędzi i stanęłam na jednym ze schodków drabinki.
-Uwaga!!-krzyknął Mikey i wpadł na mnie.
Obydwoje wylądowaliśmy w wodzie.
-Zabije cię kiedyś wiesz?
Wyjęłam telefon z kieszeni i położyłam go na pokładzie. Po chwili stałam już obok niego.
-Radź sobie sam-pokazałam Mikey'owi język.
Ochroniarz podał mi ręcznik.
-Dziękuję.
Wytarłam włosy. Zdjęłam bluzkę i wykręciłam ją. Ten sam ochroniarz podał mi kosz na brudne rzeczy. Wrzuciłam tam bluzkę.
-Idę się przebrać-oznajmiłam zdenerwowana.
Wzięłam swoje walizki i poszłam za kolejnym ochroniarzem, który zaprowadził mnie do mojej kajuty. Zamknęłam drzwi. Z walizki wyjęłam strój kąpielowy z sesji. Na niego założyłam porozciąganą białą bluzkę. Włosy rozczesałam i związałam w koka. Wzięłam jeszcze okulary i wróciłam do reszty. Dziewczyny też już były przebrane.
-Gdzie chłopaki??-zapytałam.
-Topią się w wodzie-powiedziała z uśmiechem Kylie.
-Chcecie coś do pici?-zapytała Perrie.
-Jasne! Choć pójdę z tobą-powiedziała Viola.
-Kris wie, że tutaj jesteście?-zapytałam.
-No.. ostatecznie to nie..-zawahała się Kendall.
-O wyjeździe wiedzą Brody, Rob, Kim i Kourtney.
-Moi rodzice nic nie wiedzą.. -zaśmiałam się.
Po chwili przyszły do nas napoje. Poczułyśmy lekkie drgnięcie.
-Chyba wyruszyliśmy.
-Możliwe.
-Gdzie dokładnie płyniemy??-zapytała Sophie.
-Szczerze to nie wiem.. Ale wydaje mi się, że płyniemy do jakiegoś miejsca i tam się zatrzymamy na ten czas-wyjaśniłam.
Z wody wyszli chłopcy. Słońce właśnie zachodziło. Zjedliśmy szybką kolację i rozeszliśmy się do swoich kajut. Wyszłam z łazienki gdy dostałam kolejnego sms'a. Tym razem bez zdjęcia. 'Możesz nie wierzyć, ale to prawda. Neymar nigdy nie zerwał z Bruną! Cały czas są ze sobą i mają się obrzydliwie dobrze'. Zdjęłam ręcznik i ubrałam się w tą samą białą bluzkę. Włosy związałam w koka. W oczach poczułam wilgoć łez. Szybko wyłączyłam telefon i położyłam się spać.
Violetta
Ten tydzień zapowiadał się zajebiście. Jacht był jeszcze większy i ładniejszy niż opisywał go kapitan gdy rozmawiałam z nim przez telefon. Wzięłam szybki prysznic i włożyłam piżamę. Usiadłam na łóżku i usłyszałam pukanie do drzwi.
-Wejść.
Do kajuty wszedł Niall.
-Hej, jeszcze nie śpisz??-zapytałam.
-Siema, nie jeszcze nie-uśmiechnął się i usiadł naprzeciwko mnie-Jutro wieczorem będzie pokaz fajerwerków. Pójdziemy??
-Pokaz fajerwerków?? Spoko sprawa, pewnie, że pójdę-zaśmiałam się-A skąd w ogóle o tym wiesz??
-Gadałem chwilę z kapitanem.
Kiwnęłam głową. Ziewnęłam.
-Śpiąca jesteś.
-Troszkę.
Oparłam sie o poduszkę. Rozmawialiśmy jeszcze chwilę i nie wiedząc kiedy zasnęłam w objęciach blondyna.
Lekkie dotknięcie mojego nosa wystarczyło żebym się obudziła. Otworzyłam oczy. Zobaczyłam Niall z szerokim uśmiechem.
-Hej śliczna!
-Cześć, co ty tu robisz??
-Zasnęłaś leżąc obok mnie..-zarumienił się-I nie miałem serca cie zostawiać.
-Noo ok. Która jest godzina??
-Coś około 9.
Kiwnęłam głową i wyrwałam się z objęć chłopaka. Sięgnęłam sobie jakieś ubrania i poszłam do łazienki. Ubrałam się w to:
Włosy związałam w koński ogon i założyłam bandamke.
-Idziemy na pokład??-zapytałam.
-Jasne, ale jeszcze ja muszę się ogarnąć!
-Oki, to idź do siebie, a ja będę na ciebie czekać na zewnątrz.
-Spoko.
Przelotnie pocałował mnie w policzek i poszedł do siebie. Założyłam okulary, wzięłam telefon i wyszłam z kajuty. Idąc na pokład zapukałam do Kariny. Długo nie otwierała. Złapałam na klamkę. Drzwi były zamknięte.
-Karina!-zawołałam.
Nic.
-Karina, otwórz te drzwi!!
Cisza.
-Może jej nie ma-usłyszałam głos Calum'a.
Spojrzałam na niego.
-Albo śpi-dodał Mikey.
-Może..-jeszcze raz spojrzałam na drzwi i poszłam na pokład.
Perrie i Sophie siedziały przy barze, a Jennerki siedziały na fotelu i rozmawiały przez telefon. Chyba z Kris. Na pokładzie pojawił się Kapitan.
-Za parę minut powinniśmy dotrzeć do portu. Spędzimy tu dzień, a potem wypływamy na pełny ocean.
-Okay.
Uśmiechnął się i wrócił do siebie.
-Kawę poproszę-powiedziałam do barmana.
Podeszła do mnie Kendall.
-Mama wie?-zapytałam.
-Taak.. Ale nie jest aż tak źle.. Kara będzie tylko na miesiąc.
Zaśmiałam się.
-Widziałaś może Karinę??-zapytałam.
-Niee.. A co?
-Drzwi jej kajuty są zamknięte. Nie otwiera ich, a w pokoju cisza.
-Może słucha muzyki albo jeszcze śpi lub może była pod prysznicem.
Zacisnęłam usta.
-Może..
Barman podał mi kawę.
-Dzięki.
Wzięłam na pół i usiadłam na jednym leżaku. Upiłam duży łyk.
-O! Patrzcie kto się obudził!!-zawołał Michael.
Odwróciłam się i zobaczyłam Karinę. Była w opłakanym stanie. Włosy w nieładzie, rozmazany makijaż, zapuchnięte oczy i worki pod nimi. Podeszła do bar i chyba coś zamówiła. Podeszłam do niej.
-Co sie z tobą stało?!
Spojrzała na mnie.
-Nic, a co miało się stać??-zapytała zachrypnięta.
-Pukałam do ciebie! Nie otwierałaś. Martwiłam się.
-Ale nie musiałaś.
Napiła się kawy. Podeszłam do nas Kylie.
-Co ci się stało?!-zapytała Karinę.
-Czemu wszyscy o to pytają?!
-Bo wyglądasz jak zombie-odparł Mikey.
Zmierzyła go wzrokiem. Nagle Kylie zabrała szklankę z kawa Kariny i złapała ją z rękę.
-Choć! Doprowadzę cię do stanu użytkowania-powiedziała i pociągnęła ją w stronę kajut.
Po drodze minęły Luke'a.
-Cześć..-powiedział do Kariny, ale ona nawet na niego nie spojrzała-Co się jej stało??
Wszyscy wzruszyli ramionami.
-Dziś jest pokaz fajerwerków idzie tam ktoś oprócz mnie i Niall'a?-zapytałam.
-Jeszcze nie wiem, ale pewnie będę oglądała to stąd-oznajmiła Kendall.
-Jesteście głodne??-zapytał Harry.
Spojrzałam na Kendall.
-Taaaak!
-To chodźcie, zjemy coś.
Tak więc razem z Harrym poszliśmy 'piętro wyżej' i zamówiliśmy śniadanie. Po chwili zjawiły się także Kylie i Karina, która była ubrana w to:
Włosy umyła i związała w koka ( jak na rysunku ). Wzięły sobie śniadanie i usiadły obok nas.
-Nie wbijają ci się w tyłek te ćwieki?-zapytał Harry.
-Staram się nie zwracać na to uwagi-odparła cały czas zachrypniętym głosem.
-Ymm.. Porwę Karinę na małe zakupy jak dopłyniemy do portu. Nie macie nic przeciwko?-zapytała Kylie.
-Nie, jasne, że nie!-zaśmiałam się.
-Zaraz będziemy na miejscu-powiedział Liam.
-Oki to my się zbieramy-oznajmiła Kylie i razem z Kariną zeszły na dół.
-Wiecie może co się z nią dzieje??-zapytała Sophie.
Wzruszyliśmy ramionami.
-Może moja siostra coś wie..-powiedziała Kendall.
Wpłynęliśmy do portu. Podeszłam do barierki i wychyliłam się. Zobaczyłam fanów i dziewczyny, które razem z trzema ochroniarzami szły na zakupy.
-Martwię sie o nią-powiedział Luke, który nie spodziewanie pojawił sie koło mnie.
Spojrzałam na niego.
-Sądzę, że może chodzić o Neymara i te sms'y-powiedział po chwili.
Kiwnęłam głowa.
-Nie masz się co martwić.. Silna jest-oznajmiłam i poszłam na siebie.
Po drodze minęłam Calum'a.
-Siemaa-powiedział z uśmiechem.
-Hejka.
-Gdzie idziesz??
-Do siebiee..-wyciągnęłam telefon i wybrałam numer Kariny.
-Do kogo dzwonisz??-dopytywał.
-Nie odbiera-mruknęłam.
-Kto nie odbiera?!
-Karina! Dzieje się z nią coś złego, a ja nie wiem co!!
-To choć do jej pokoju.
-Nie. Na stówe go zamknęła.
-Chcesz się założyć-uśmiechnęła się chytrze.
Zaśmiałam się.
-Zaskocz mnie.
Złapał mnie za rękę i zaprowadził nas do kapitana.
-Dzień dobry-uśmiechnął się-Mamy do pana pytanie.
Mężczyzna popatrzał na nas.
-Taak? W czym mogę wam pomóc??
-Potrzebujemy klucza do pokoju Kariny.
Przymrużył oczy.
-Po co wam on?
-Z Kariną coś się dzieje, ale nie chce mam powiedzieć co, więc sądzimy z Cal'em, że powód jest w jej pokoju..
Zaśmiał się.
-Jasne macie go! Tylko jak coś nie macie go ode mnie-podał mam klucz.
Podziękowaliśmy i pobiegliśmy do jej pokoju. Calum włożył klucz i otworzył drzwi. Kajuta Kariny była taka jak wszystkich. Spore łóżko, telewizor, łazienka, szafy, półki i lusterko.
-Gotowy??
-Jak nigdy.
Zamknęłam cicho drzwi. Pierwszą rzeczą, która rzuciła mi się w oczy to telefon leżący na łóżku.
-Wiedziałam, że go nie wzięła.
Podszedł i wziął telefon w ręce.
-Jest na hasło.
-Daj to!-wyrwałam mu telefon z ręki i wpisałam hasło-Nie odebrane połączenie ode mnie i 5 od Luke'a.
Kiwnął głową.
-Wejdź w wiadomości.
-Pisał do niej jakiś numer..
-Pewnie ten co w dniu wyjazdu tu.. Wysłał jej zdjęcia Neymara i Bruny. Co pisze tym razem??
-'Możesz nie wierzyć, ale to prawda. Neymar nigdy nie zerwał z Bruną! Cały czas są ze sobą i mają się obrzydliwie dobrze'-spojrzałam na Calum'a.
-Ałł..
Spojrzałam na niego.
-Trzeba dowiedzieć się co to za numer..
Nagle telefon zaczął wibrować.
-To Luke! Luke dzwoni!!-zawołałam.
-Odbierz!
-Zwariowałeś!!
Rzuciłam telefon na łóżko i cofnęłam się.
-Nie dotykaj go!
-Ja bym odebrał.
-I co byś mu powiedział?! Że włamałeś się do pokoju Kariny i jak nigdy nic przeglądasz jej wiadomości..
Nagle ktoś zapukał do drzwi. W tym samym momencie ja zasłoniłam ręką usta Cal'a, a on mi. Ten ktoś zapukał jeszcze raz i poszedł dobie. Odetchnęliśmy z ulgą.
-Poszedł sobie..
Do zamka włożono klucz.
-Kurwa!-powiedział.
-Wróciła..
Drzwi otworzyły sie, a do środka weszła Karina.
-Co wy tu do cholery robicie?!-wydarła się.
Spojrzałam na chłopaka, a on na mnie.
-Yyy.. No wiesz.. Drzwi były otwarte..
-Jasnee.. Czego szukaliście??
Podeszła do łóżka i spojrzała na telefon.
-Hymm?-spojrzała na nas.
Odwróciłam wzrok. Westchnęła i z 'lekką' złością rzuciła torbę na łóżko. Ze środka wysunęła się czarna suknia.
-Wyjdźcie stąd-powiedziała chłodno.
-Ale Karina..-zaczęłam.
-Przestań! Wiem, że sie o mnie martwisz i w ogóle, ale kiedy ja ci mówię, że nie musisz to nie musisz! Daj spokój. Dam sobie radę! Jeżeli będę potrzebowała pomocy to wam powiem!-krzyczała.
-Jak wolisz..-spojrzałam na nią smutno.
Złapałam Calum'a za rękę i wyszliśmy z pokoju. Zamknęłam drzwi. Cal objął mnie ramieniem.
-Źle się czuje.. Dajmy jej trochę czasu..
Kiwnęłam głową. Poszliśmy na pokład.
-Ta to ma głos-zaśmiał się Mikey widząc nas.
-Nie śmiej się-poszłam do barku.
-Na zakupach było nawet okay-mruknęła Kylie.
-Nie masz się co przejmować-uśmiechnęłam się co niej-Choć popływać!
Wzięłam ją za rękę i pobiegłyśmy w stronę wody. W ostatniej chwili Kylie krzyknęła:
-Ale my jesteśmy w porcie!!
Złapałam się Harrego aby się nie przewrócić.
-Zapomniałam-powiedziałam i zaczęłam się śmiać.
Na pokład wszedł Niall.
-Ej dziewczyny! Nie szykujecie się na fajerwerki??-zapytał.
-A która godzina?
-Dochodzi 16. Zaraz bd obiad, więc wiecie..
-Jasne zjemy obiad i idziemy się ogarniać-powiedziałam do niego i razem z Kendall i Kylie poszliśmy do jadalni.
-Obiad w jadalni mmm..-powiedziała Kendall.
Zaśmiałam się. Kucharz podał na stół talerze z obiadem i z uśmiechem życzył nam smacznego. Zjedzenie tego wszystkiego zajęło nam wszystkim ponad pół godziny.
-Uhh.. Jestem pełna..-westchnęłam.
-A Karina nie zejdzie na obiad??-zapytał kucharz.
-Nwm.. Musiałby się jej pan zapytać-odparł Ash.
-Może pójdę z nią pogadać?-zaproponował Luke gdy skończyliśmy jeść.
-Jak chcesz to spróbuj, ale nie zdziw się gdy zamknie ci drzwi przed nosem-oznajmiłam.
Uśmiechnął się krzywo i wyszedł z jadalni.
-Uda mu się??-zapytała Kylie.
-Nwm..
Wstałam i poszłam do siebie. Przechodząc obok kajuty Kariny nie usłyszałam żadnego dźwięku. Weszłam do siebie i podeszłam do walizek. Wyjęłam z nich tą sukienkę:
Poszłam do łazienki, wzięłam prysznic i umyłam włosy. Zrobiłam makijaż i ubrałam się. Włożyłam jeszcze nie wysokie buty na koturnie i byłam gotowa. Wzięłam telefon, okulary i poszłam do kajuty Niall'a. Zapukałam.
-Wejść.
-Hej, to ja-uśmiechnęłam się.
-O! Cześć.
Zamknęłam drzwi.
-Gotowy??
-Już prawie..
Poprawił włosy i stanął przede mną z uśmiechem.
-Możemy iść.
Wyszliśmy na pokład. Wzięliśmy ochroniarza i poszliśmy na plaże. Niall zaprowadził mnie na klif, usiedliśmy na kocu i czekaliśmy. Słońce powoli zachodziło. Nie zostało już dużo czasu..
Karina
Jak ona mogła włamać się do mojego pokoju?! Wzięłam telefon. Patrzeli w wiadomości. Westchnęłam. Usiadłam na łóżku ze zrezygnowaniem. Spojrzałam na torbę z suknią, którą kupiłam z Kylie na te dzisiejsze fajerwerki. Przebrałam sie w spodenki i T-shirt na ramiączkach. Włączyłam laptopa i położyłam się na łóżku. Ogarnęłam fejsa, insta i Twittera. Nagle ktoś zapukał do drzwi.
-Kto tam?
-To ja, Luke.
Westchnęłam.
-Wejdź..
Drzwi otworzyły się i do kajuty wszedł blondyn.
-Hej.. Przeszkadzam?
-A jak sądzisz??
Nic nie odpowiedział tylko wszedł do środka i zamknął za sobą drzwi.
-Możemy pogadać?-zapytał siadając na łóżku.
Zamknął mi laptopa.
-A musimy?
-Tak.
Westchnęłam. Położyłam laptopa na podłodze.
-O czym chcesz rozmawiać??
-O tobie.
-O mnie?!
-Tak.
-Dlaczego?
-Zachowujesz się jakoś dziwnie.
-W cale.. -przerwał mi.
-Nie kłam.
Spuściłam wzrok.
-O co chodzi??
Nie patrzałam na niego.
-Powiedz mi.
Dotknął mojej dłoni.
-Znowu Neymar??
Nie dawał za wygraną. W końcu nie wytrzymałam.
-Tak! Chodzi o Neymara! Dostałam znowu kilka sms'ów! I ciągle to samo! I ciągle, i ciągle..!
Spojrzał mi w oczy.
-To dlatego..
-Tak.. Teraz już wiesz, możesz iść..
Próbowałam wstać, ale Luke złapał mnie za rękę.
-Nigdzie nie ide-powiedział stanowczo.
Znowu usiadłam.
-Coś jeszcze??
-Idziesz ze mną na pokaz fajerwerków??
-Nie mam zamiaru nigdzie iść.
-A jeżeli cię ładnie poproszę?-oczy zaświeciły się mu.
Kącik ust uniósł mi się lekko mimo woli.
-Zastanowię się.
Uśmiechnął sie szeroko i rzucił we mnie suknią leżącą na łóżku. Złapałam ją w locie i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, umyłam włosy. Wysuszyłam je i ubrałam się w ta sukienkę:
Włosy rozczesałam. Zrobiłam lekki makijaż i wróciłam do Luke'a. Z walizki wyciągnęłam czarne szpilki. Poprawiłam suknię i spojrzałam na chłopaka.
-Wyglądasz ślicznie-powiedział podchodząc do mnie.
-Dzięki-uśmiechnęłam się nie śmiało.
-Jeżeli myślenie o nim sprawia ci ból to zapomnij o nim-zaczął-On nie był ciebie wart.
Nachylił sie nade mną i lekko musnął moje usta.
-A ty byłbyś w stanie zapomnieć??-spojrzałam głęboko w jego niebieskie oczy.
-Ja też to przechodziłem.. Dziewczyna zerwała ze mną gdy tylko dowiedziała się, że wyjeżdżam w trasę. Byłem z nią dość długo.
-Przykro mi..
-Nie ma co.. To była jej decyzja-uśmiechnął się-Jeżeli ja zapomniałem to ty też zapomnisz. Obiecujesz?
Wyciągnął w moją stronę mały palec. Spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się.
-Obiecuję-powiedziałam i objęłam jego mały palec swoim.
-W takim razie choć do mnie. Przecież ja tez muszę jakoś wyglądać.
Wziął mnie z rękę i poszliśmy do jego kajuty. Usiadłam na łóżku i patrzałam jak Luke wyciąga ze swojej walizki czarne rurki i koszulkę z Nirvaną. Poszedł do łazienki, ale nie zamknął drzwi. Uśmiechnęłam się przebiegle. Wyjęłam telefon i włączyłam aparat. Podeszłam do otwartych drzwi.
-Nawet nie próbuj robić mi zdjęć.
-Za późno..-uśmiechnęłam się robiąc zdjęcie.
Dodałam szybki opis i wysłałam na Instagrama. W tym czasie Luke rzucił koszulkę i rzucił się na mnie. Razem znaleźliśmy się na podłodze.
-Aaa! Złaź ze mnie-śmiałam się.
-Zapomnij-próbował mnie naśladować.
-Coś ci nie wychodzi-dotknęłam jego ramienia.
Położył głowę na mojej klatce piersiowej. Po chwili ja też położyłam głowę na podłodze.
-A co sie..-do pokoju wpadł Michael.
Spojrzeliśmy na niego.
-Leżymy-odparłam.
-Tyle to ja też wiem..-uśmiechnął się podchodząc do nas.
Stanął koło Luke. Znowu się uśmiechnął i położył się na nim.
-Uhh.. Michael! Ważysz tonę!!-krzyknęłam.
Złapał się za moje biodra i zaczął wydawać dość.. dziwne dzięki.
-Mikey przestać!!-zawołałam przez śmiech.
-Nie mów, że nie lubisz trójkącików??-spojrzał na blondyna-Ja, Cal i Luke jesteśmy w tym mistrzami.
Zerknęłam na Luke, który kręcił głową. Leżeliśmy i wygłupialiśmy się gdy nagle mój telefon zaczął wibrować.
-Dostałam sms'a, złaście-popchnęłam lekko Mikey'a.
-Zobacze kto to-wstał i podszedł do łóżka.
Wziął telefon. Odblokował go i spoważniał.
-Kto to??-zapytałam choć dobrze wiedziałam kto pisał.
-Nikt ważny..
Powiedział i podniósł Luke'a ze mnie.
-Idź sie ubierz-oznajmił.
Ten zdezorientowany wstał i poszedł od łazienki.
-Co pisze..-zapytałam cicho.
Obrócił ekran telefonu w moja stronę. 'Jak wakacje? Mam nadzieje, że ON nie siedzi ci cały czas w głowie?! Pewnie zastanawiasz się kim jestem. Kiedyś się dowiesz..' Spojrzałam zdezorientowana na Mikey'a.
-Jeszcze nie dostałam sms'a o tak bezsensownej treści..
Uśmiechnął się i usiadł obok mnie. Objął mnie ramieniem.
-Obiecałam Luke'owi, że nie będę o nim już myśleć-powiedziałam cicho.
Michael spojrzał na mnie.
-Dowiemy się kto to..
-Chce jechać do Barcelony. Gdy tam będę dowiem się wszystkiego.
-Coo?! Nie możesz teraz jechać! Masz wakacje, zero pracy, zero sesji i zero treningów! Nie zepsują ci tego jakieś anonimowe sms'y!
-Michael ma racje-powiedział Luke wychodząc z łazienki-Jeżeli będziesz chciała pojadę z tobą do tej cholernej Barcelony, ale po wolnym!
Spojrzałam mu w oczy.
-Okay.
-No to możemy iść-powiedział z bananem na twarzy Mikey.
-Jak to 'możemy'?-spojrzałam na Luke'a.
-Eee.. Sorry Mikey, ale nie tym razem?
Mina mu zrzedła.
-Następnym razem-klepnęłam go w ramię.
-To my lecimy-powiedział blondyn i pociągnął mnie za rękę w stronę drzwi.
Wyszliśmy na główny pokład.
-Gdzie Viola?-zapytałam Kendall.
-Poszła z Niall'em.
Kiwnęłam głową.
-Jest impreza na plaży-powiedział Zayn.
-Pójdziemy tam?-spojrzałam na Luke'a.
-Jasne..-zawahał się.
Złapałam go za rękę i poszliśmy na plaże.
-Może najpierw pójdziemy się przejść??-zaproponował.
-Jasne!
Już po paru krokach zatrzymałam sie klnąc.
-Co sie stało?!?
Puściłam jego rękę i zdjęłam szpilki.
-To sie stało!-pokazałam mu buty.
Zaczął sie śmiać.
-To nie jest śmieszne!!-udałam obrażoną i zaczęłam iść.
-Heej-pobiegł za mną.
Złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie. Wziął buty i rzucił je na ziemię. Spojrzałam na niego.
-Po co to zrobiłeś??
-Jakaś laska idąca plażą znajdzie fajne szpilki i będzie bardzo szczęśliwa, a ty będziesz szczęśliwa bez jednej pary.
Uśmiechnęłam się.
-Jak TY mnie znasz-powiedziałam sarkastycznie.
-No widzisz-uśmiechnął się pokazując białe zęby.
-Przestań to robić.
-Co?
-Tak się uśmiechać..-zarumieniłam się.
Zaczął się śmiać.
-Mimo, że nie mam dołeczków Ash'a uważasz, że jestem słodki?
-Nic takiego nie powiedziałam-zaśmiałam się.
-Czyli nie jestem słodki??
-Tego tez nie powiedziała-szybko pocałowałam go w usta, wyrwałam się z jego objęć i z szaleńczym śmiechem zaczęłam biec przed siebie.
-CO?! Zaczekaj!!-zaczął za mną biec.
Mimo iż moja kondycja była bardzo dobra cholernie trudno biegło sie po piasku w sukience. Byłam juz daleko od statku gdy Luke powalił mnie na piasek.
-Aaa!-krzyknęłam-Złaź ze mnie.
-A jak nie to co?-uśmiechał się.
Prawą nogę włożyłam pomiędzy jego nogi.
-Jak nie, to będzie bolało-zaśmiałam się.
Przywarł do mnie całym ciałem.
-Jesteś tego pewna?
-Cały czas-spojrzałam mu w oczy.
Przybliżył twarz do mojej. Dzieliły nas tylko milimetry.
-Zaczynam cierpnąć może pójdziemy na tą impreze coo?-powiedziałam.
W jego oczach błysnął smutek i rozczarowanie, ale wstał. Podał mi rękę.
-Dzięki.
Otrzepałam się z piasku.
-Gotowa?
-Jasne.
Złapał go za rękę i ruszyłam w stronę miejsca gdzie odbywała się impreza. Po przebyciu około 50 metrów usłyszeliśmy muzykę. Tanecznym krokiem dotarliśmy na miejsce. Pociągnęłam Luke'a w stronę tańczących. W rytm muzyki zaczęłam krążyć w okół chłopaka. Złapał mnie za biodra, a ja założyłam mu ręce na szyję. Nasz taniec nie trwał długo. Podszedł od nas jakiś Brazylijczyk.
-Odbijany-uśmiechnął się.
Złapał mnie za rękę i odciągnął od Luke'a. Położył moje dłonie sobie na klatce piersiowej, a jego błądziły po moim ciele. Gdy chciałam lekko się od niego odsunąć, mocno przyciągnął mnie do siebie. Spojrzałam na niego. W jego oczach było tylko pożądanie. Włożył ręce pod sukienke. Tego było już za wiele. Mocny uścisk dłoni Luke'a wystarczyło aby Brazylijczyk mnie puścił.
-Jeszcze raz dotkniesz moją..-zawahał się-Karinę!
Powiedział i uderzył go pięścią w twarz. Z nosa pociekła mu krew. Podeszłam do blondyna, który chciał przyłożyć kolesiowi jeszcze raz.
-Starczy, idziemy na statek.
Lekko kiwnął głową i ruszył pierwszy. Rzuciłam ostatnie spojrzenie tłumowi i pobiegłam za Hemmings'em. Dogoniłam go. Jego twarz nie wyrażała żadnych emocji.
-Wszystko ok?
-Tak.
-Luke zatrzymaj się.
Stanęłam w miejscu. On nie.
-Mówię do ciebie!
Zatrzymał się i odwrócił w moja stronę.
-Co chcesz? Powiedziałem, że jest dobrze!-wykrzyczał i ruszył znowu.
Zaczęłam za nim biec. Wszedł na pokład i od razu ruszył od swojej kajuty.
-Co się stało?-zapytał Ashton.
Pokręciłam głową i poszłam do siebie. Zamknęłam drzwi i poszłam do łazienki. Rozebrałam się i wzięłam prysznic. Związałam włosy w koka i ubrałam się w krótkie szorty i top. Westchnęłam. Wyszłam na korytarz i poszłam do kajuty Luke'a. Zapukałam.
-Luke.. Otwórz.
Po chwili usłyszałam jak podchodzi do drzwi i je otwiera.
-Mogę wejść?
-Jasne..
Byłe bez koszulki, a jego włosy były w nieładzie.
-Posłuchaj-usiadłam na łóżku.
Spojrzał na mnie.
-Mogłeś go uderzyć mocniej.
Kącik jego ust podniósł się lekko.
-To był odruch.
-Rozumiem.
Kiwnął głową.
-Nie chcę żebyś się wściekał za każdym razem gdy jakiś koleś mnie dotknie..-gdy zobaczyłam jego minę dodałam-Ale okay to była lekka przesada.
Wstałam. Podeszłam do niego i złapałam jego rękę.
-A teraz choć mój bohaterze fajerwerki czekają-stanęłam na palcach i pocałowałam go.
Nagle drzwi pokoju się otworzyły i do środka wszedł Ash.
-O! Chybaa.. Przeszkadzam..
-Nie Ash, nie przeszkadzasz-powiedział Luke-Właśnie wychodziliśmy na pokład.
Złapał mnie za rękę i wyszedł na korytarz. Niebo było czarne gdy nagle rozświetliło je światło tysięcy rakiet. Blondyn przytulił mnie do siebie.
-Są piękne-powiedziałam.
Kiwnął głową. Położyłam głowę na jego klatce i wsłuchałam się w rytm jego serca. Wszystkim noc minęłam na oglądaniu pokazu, który skończył się dopiero nad ranem.





Brak komentarzy:
Prześlij komentarz