poniedziałek, 7 września 2015

Rozdział 23

                                                  Karina

                                                                             

Rano obudziłam się z lekkim bólem pleców. Luka nie było przy mnie słyszałam jak w łazience leci woda. Postanowiłam pójść do mojego i Violi pokoju i się ubrać w stosowne ubrania. Po cichu wymknęłam się do pokoju. Gdy doszłam do niego drzwi był uchylone.Weszłam a tam nikogo nie było.Poszłam do łazienki  wzięłam długą kąpiel. Gdy się wykąpałam ubrałam się w to:
           

                                                           
(bez plecaka)
włosy miałam rozpuszczone
Postanowiłam zejść do bufetu i zobaczyć tam czy czasami ich tam nie było. Moja intuicja mnie nie myliła, wszyscy tam już byli.Przywitałam się, wzięłam sobie płatki i usiadłam przy stole koło Violi
-Hej wyspałaś się?-zapytała.
-Można tak powiedzieć
Gdy  wszyscy zjedli postanowiliśmy iść na basen, który jak sie okazało był przy hotelu.
Przed pójściem na basen postanowiłyśmy iść do pokoju się przebrać się w stroje Viola zbytnio nie mogła , bo wiadomo kobiece sprawy jej nie pozwalały .
Jej strój wyglądał tak:

 to tego założyła okulary i oczywiście krótkie jeansowe spodenki

a ja miałam taki strój:
do tego oczywiście okulary i przewiązałam kolorową chustę
Gdy już byliśmy na basenie wszyscy już byli.Chłopakom oczywiście buzie się  szczerzyły . Poszłyśmy popalać na leżak .Viole wysmarował Niall, a mnie Luk . Po paru minutach przyszła rodzinka Kardashianów. Kendall położyła się obok Violi, a z mojej Kylie . Nagle po cichu podszedli do nas chłopacy z dziwnymi uśmieszkami. Niall z Calumem wzięli viole na ręce i wrzucili do wody Nagle za zaczęła się na nich drzeć :
-W pojeby , Niall nie wiesz że dostałam okres i jeszcze mnie do wody wrzucasz to trzeba być upośledzonym 
-Ale Viola,...-chciał się wytłumaczyć ale ona nie dała mu dojść do słowa.
-Niall daj mi spokój nie wiem czy to była dobra decyzja jechać z wami- wybiegła do pokoju.
Za nią poszła Kendall a ja zostałam.
-Wy jesteście chorzy wiecie jak ona się teraz czuje pewnie do nas do końca dnia nie wyjdzie a mieliśmy wyjść na kolacje i może do klubu na imprę, ale przez dwóch idiotów to nie wyszło.Mieliśmy wyjść ostatni raz a tu lipa ...... Dziękujemy wam-spojrzałam na  nich zabójczy wzrokiem.
- Spokojnie naprawiamy to-oznajmił  to Calum
- Ta  na pewno pewnie my będziemy musiały ją namawiać nie wy. Odszedłem od nich i położyłam się z kaylie  na leżaki. OK. 12 poszliśmy iść na miasto na zakupy i co zjeść . Oczywiście Kendall i Violi z nami nie było. Razem z kardashiankami poszłam kupować coś  na  dzisiejszy wieczór, a chłopacy poszli coś zjeść. Cały czas myślałam czy Viola z nami pójdzie .
Na impreze i kolacje kupiłam sobie taką sukienkę:
(do tego rozpuszczone włosy lekko pofalowane , lekki makijaż)
Gdy wróciliśmy do hotelu była już 17.00.Postanowiłam iść z Kylie do Violi namówić ją, aby z nami poszła. Drzwi otworzyła nam Kendall
-Hej wpuścisz nas ?
-Jasne - odpowiedział .Gdy weszłyśmy do pokoju Viola leżała na łóżko i zajadała czekoladę
-Hej Viola już w porządku?- zapytała Kylie.
-Taa... jest ok 
-Mamy pytanko czy pójdziesz z nami do restauracji i potem do klubu?-zapytałam.
- Nie wiem po tym co chłopacy zrobili nie wiem czy przy innych nie spale się z wstydu -odpowiedziała viola
-A przy kim miałabyś się wstydzić tu sami swoi- odpowiedziała Kendall po czym ją przytuliła.
-Nie wiem może przyjdę, ale nie liczcie że będę na czas - powiedziała
- Ja przyjdę z tobą , będziemy mieć wielkie wejście - powiedziała Kendall.
- Oki to jak będziesz miała iść do klubu to zadzwoń do mnie to powiem ci gdzie będziemy-oznajmiłam. Gdy wyszliśmy z pokoju zostało nam mało czasu więc zaczęłyśmy się szykować. Gdy wybiła już 18 ,poszliśmy do restauracji .Viola się nie pojawiła ale Kendall była.
- Hej Kendall, a Viola przyjdzie?-zapytał Niall, po jego twarzy było widać zmartwienie.
-Po takiej akcji jaką zrobiliście ten bym nie przyszła-odpowiedziała.
-Wiem zrobiliśmy głupota ale czy przyjdzie? -dopytał Calum.
- Na imprezie się powinna pojawić ale nie na 100%
- Okey chodźmy jeść-oznajmił Ashton .
Gdy się na jedliśmy postanowiliśmy ruszyć do klub.  W ostatniej chwili pod klubem wysłałam SMS Violi z adresem klubu.









                                     

piątek, 20 marca 2015

Rozdział 22.

Violetta                                       

                                                

Wstałam dosyć wcześnie, była godz. 7:00. Byłam zdziwiona że tak szybko wstałam.Po cichu poszłam po prysznic, bo Kendall jeszcze spała . Ubrałam się w to :
 
a włosy uczesałam w lekkiego koka.
Gdy wyszłam z łazienki po jakichś 30 min. wstała Kendall.
-Hej
-Hej a ty już wstałaś?
- Jak widać....
- Wcześnie..
- No nie mogłam jakoś spać. Cała noc myślałam o Karinie i wgl.
- Aha.. Ja też się martwię.
Podeszła do mnie i mnie przytuliła.
- Dobra dosyć tych czułości idź się ubrać .
Wzięła ubrania i poszła do łazienki. Nagle ktoś zapukał do drzwi. 
- Proszę ...
W drzwiach staną Niall. Podszedł do mnie i uklękną przede mną. Spojrzał w moje oczy i mnie pocałował. Ten pocałunek był jednym z dłuższych :) 
- A to co ?- zapytałam.
- A nic stęskniłem się za tobą.
- Aha...- i teraz ja mu dałam soczystego buziaka.
Nagle w drzwiach stało ubrana, wymalowana Kendall. 
- Chyba weszłam w złym momencie.
-Nie no co ty...Dobra chodźmy na śniadanie.
Zamknęłam pokój i szliśmy do hotelarskiego bufetu. Całą drogę Niall trzymał mnie za rękę, a z drugiej strony Kendall. Gdy weszliśmy do bufetu zawiało nam pustka wszyscy jeszcze spali. Wzięliśmy od pań z kuchni 5 bitych śmietan. Postanowiliśmy zrobić chłopcom drobny żarcik. Na początku weszliśmy do Harrego pokoju, spał sobie smacznie oczywiście nago. Zrobiłam się z Kendall cała czerwona. Niall się po cichu śmiał. Kendall wzięła bitą śmietanę i wysmarowała mu całą buzie. Zrobiłam mu zdjęcie i dodałam na insta, Twittera. Niall pomachał mu przed nosem piórko a on głośno kichną aż się wybudził .
- Co wy do jasnej cholery tu robicie !!!- krzyczał loczek.
Zaczęliśmy się śmiać. Na co zdenerwowany Harry wstał z łóżka i poszedł do łazienki. 
-Jak się umyjesz i wgl to idź obudź resztę i chodźcie na śniadanie, bo dzisiaj mamy cały dzień prób-powiedział Niall.
-W takim razie teraz idziemy na śniadanie-odezwała się Kendall.
Pokiwałam głową i zeszłyśmy na dół do restauracji.
Zajęliśmy stolik i zamówiliśmy śniadanie razem z kawą.
-Dzwoniła do ciebie Karina?-zapytał nagle Horan.
Spojrzałam na niego.
-Niee.. Rozmawiała tylko z Michael, w tedy nad basenem-upiłam kawy.
-Jak myślisz..-zaczął-Wyjdzie z 'dołka'?
-Ona nie 'dołków'-narysowałam w powietrzu cudzysłów-Zazwyczaj jest tylko przygnębiona..
-Nie za fajnie ją potraktował..-dodała Kendall.
-Dupek..-mruknęłam cicho, bo kelner przyniósł nasze dania.
W między czasie na dół zeszli chłopcy, oprócz Lukea i Michaela i Ashtona.
-Gdzie chłopaki?-zapytała podchodząc do Caluma.
Przełknął kawałek bułki i spojrzał na mnie.
-Próbują ogarnąć sytuacje z Kariną.
-I jak im idzie?
Pokręcił ręką na znak 'pół na pół'. Kiwnęłam głową i wróciłam na swoje miejsce.
-Idziecie z nami na próbę?-zapytał Harry.
Spojrzałam na Kendall.
-Spoko. Wezmę telefon z pokoju i możemy jechać-powiedziała i pobiegła do windy.
-Mój przynieś!-krzyknęłam za nią.
Gdy dziewczyna wróciła na dół, zebraliśmy się w jedną grupę i pojechaliśmy na próbę.

-Sporo ludzi tu wejdzie..-zauważyła Kendall.
-Mhmm..-kiwnęłam głową.
Usiadłyśmy na kanapie w garderobie i czekałyśmy aż chłopaki przygotują się do próby.
-Gotowi?
Pokiwali głowami i wyszli na scenę. Ja i Kendall stałyśmy pod nią i śpiewałyśmy razem z nimi. Od czasu do czasu mówiłyśmy im co robią źle, albo ci im najlepiej wychodzi. To było dość zabawne.

W końcu wybyła godzina koncertu. Pojechaliśmy do hotelu żeby się przebrać. Ubrałam się w to:
Włosy wyprostowałam i poprawiłam makijaż. 
-Idziemy?-zapytała Kendall.
Pokiwała głową z uśmiechem. Zeszłyśmy na dół. 
-Dzwoniła do ciebie Karina?-podszedł do mnie Mike. 
-Niee.. A do ciebie?
Pokręcił głową. Zacisnęłam usta. 
-Chciałaby żebyśmy dobrze się bawili-powiedziałam cicho. 
-Pewnie tak, ale.. Mimo wszystko fajnie by było gdyby jednak przyjechała.
-Jasne, że byłoby lepiej. 
Uśmiechnął się krzywo. 
-Samochody już są-odezwał się Harry. 
Wzięłam telefon, poprawiłam okulary i poszłam razem z resztą do samochodu. 


Pełno dziewczynek skandujących imiona chłopaków. To one zajmowały większość miejsc.
Siedziałam sama na kanapie. Kendall poszła z rodziną do loży dla VIP-ów. Koncert już dawno się zaczął gdy nagle usłyszałam swoje imię:
-Viola!
Odwróciłam się i zobaczyłam idącą w moją stronę Karinę.
-Myślałam, że nie przyjedziesz!-przytuliłam ją-Chłopaki..
Resztę moich słów zagłuszyła muzyka.
-CO?!
Pokręciłam głową. Wyjęłam telefon i napisałam do niej sms'a.
Chłopaki właśnie schodzili ze sceny na małą przerwę. Zawołałam ich. Byli mega szczęśliwi.
-Gdzie Kendall?-zapytała.
-Z rodziną u VIP-ów.
Chłopcy znów wrócili na scenę. Potem po ok. 12 piosenkach znów przerwa. Siedziałyśmy na kanapie gdy podszedł do nas Michael. Przywitała się z nim, a ja niezauważalnie odeszłam od nich.
-I jak wam idzie?-zapytałam Nialla.
-Jest spoko-wytarł czoło ręcznikiem.
Uśmiechnęłam się.
-Jeszcze trochę i kończymy-odezwał się Zayn.
Wrócili na scenę.

Po koncercie wróciliśmy do hotelu. Zjedliśmy kolację z dziewczynami i ich rodziną. Późnym wieczorem rozeszliśmy sie do pokoi. Dopiero gdy ja i Karina zamknęłyśmy się w czterech ścianach dała poznać po sobie rozpacz o stracie Neymara. Mimo makijażu zauważyłam worki pod oczami i czerwony nos. Gdy wyjaśniła mi całą sytuacje powiedziała, że musi iść do Lukea. Nie zatrzymałam jej. On jej pomoże.Gdy już usypiałam poczułam jak ktoś się koło mnie kładzie.Odwróciłam się i zobaczyłam, że to Niall.
- Śpisz?- zapytał
- Usypiałam a co?
- A przyszedłem do ciebie się położyć, bo po pierwsze nie mogłem spać, a po drugie  stęskniłem się .
- Aha.... to połóż się .
- Viola ... Kocham cię..
-Ja też- powiedziałam i dałam mu całusa, a potem wtuliłam się w niego. Nie zauważyłam kiedy zasnęłam.

                                                                             

poniedziałek, 23 lutego 2015

Rozdział 21.

Karina
-Gdzie ona jest?
Kylie chodziła w kółko. Byłyśmy na lotnisku od pół godziny, a samolotu z Kris jak nie było tak nie ma. 
-Tą kobietę to ja kiedyś uduszę!-spojrzała na ekran telefonu. 
-Kylie, spokojnie.. Pewnie zaraz tu wylądują. 
Stanęła w miejscu. 
-Taak.. Pewnie masz rację..
Usiadła obok mnie i po raz kolejny spojrzałam na czarny ekran komórki.
-Są-powiedziałam wskazując lądujący samolot.
Wstałyśmy i razem w szoferem poszłyśmy na odprawę.
-Co tak długo!-krzyknęła Kylie.
-Był mały problem, ale już jest okay-usprawiedliwiała się Kris-Cześć Karina!
-Witaj Kris-przytuliłyśmy się. 
-Gotowe do lotu?
-Od pół godziny..
Zajęłyśmy miejsca.
-Startujemy-powiedział pilot.
-W Toronto będzie też Kim, Kanye, Khloe i Scoot.
-A co z Kourtney??
-Ma jakieś ważne spotkanie, no i dzieci.
-Nie mogła dać ich komuś pod opiekę?
-Wiesz jaka ona jest..
Reszta lotu minęła spokojnie. Kris od czasu do czasu pytała co u mnie i Violi, jak emocje przed koncertem i co w związku z Lukiem.
-Cały świat o tym trąbi-tłumaczyła.
Spojrzałam na telefon. 19:34 czasu kanadyjskiego.
-Mogę się tu przebrać?-zapytałam.
-Jasne!
Wzięłam z walizki ciuchy i weszłam do małego 'pokoiku'. Ubrałam się w to:
Rozczesałam włosy i założyłam czapkę. 
-Fajne skarpetki-powiedziała z uśmiechem Kylie.
-Dzięki, też je lubię-uśmiechnęłam się-Kiedy lądujemy??
-Ja jakieś 20 minut. 
Zagryzłam wargę.
-Nie martw się, zdążymy-dziewczyna złapała mnie za dłoń.
-Mam nadzieje..
-Na lotnisku będzie na was czekał wynajęty szofer, zawiezie was na koncert, a wasze rzeczy do hotelu. Zostaniemy w tym hotelu na noc-zwróciła sie do córki Kris. 
Pokiwałyśmy głowami. 
-Za 10 minut lądujemy, proszę zająć miejsca i zapiąć pasy-odezwał się kapitan. 
Usiadłam wygodniej na siedzeniu i zapięłam pasy.
Lądowanie było z turbulencjami, ale wylądowaliśmy bezpiecznie. Wysiadłyśmy i 'spokojnie' przy pomocy ochroniarzy opuściłyśmy teren lotniska. Wsiadłyśmy do samochodu i ruszyliśmy w kierunku areny na której odbywał się koncert chłopaków.
Wydawało mi się, że jesteśmy już blisko gdy nagle auto zatrzymało sie.
-Co się dzieje?-zapytała kierowcę.
-Nie wiem dokładnie, ale policja kieruje ruchem.
-Cholera..-usiadłam z powrotem na swoje miejsce.
Zapadła cisza.
-Dlaczego poleciałaś do Barcelony?-wypaliła Kris.
Spojrzałam na nią.
-Musiałam coś załatwić..
-Neymar?
Spuściłam wzrok.
-O was też jest głośno i zgaduję, że teraz będzie jeszcze głośniej..
Wzruszyłam ramionami.
-Przykro mi..-ciągnęła.
-Najwyraźniej tak musiało być.. Nie był mi pisany..
Przytuliła mnie.
-Jest za pięć 20..-powiedziała Kylie.
Westchnęłam. I juz miałam powiedzieć, że nie zdążymy gdy nasz samochód ruszył z piskiem opon.
-Wznowili ruch-rzekł kierowca-Za niecałe 10 minut będziemy na miejscu.
-Będziemy mieć eleganckie spóźnienie..
Spojrzałam na dziewczynę.
-Znam skrót-zaczął kierowca-Ale i tak nie zdążymy na 20.
-Niech pan jedzie tym skrótem-odezwałam się.
Mężczyzna pokiwał głową i ruszył z piskiem opon. Mocniej złapałam sie fotela i zerknęłam na Kris, która mówiła coś do córki. Spojrzałam na zegar. 20:03. Koncert już się zaczął.
Westchnęłam.
Podróż trwała jeszcze ok. 10 minut. Zatrzymaliśmy się na parkingu. Odpięłam pasy i wysiadłam z samochodu.
-Ja i mama będziemy w loży dla VIP-ów-powiedziała Kylie-Ochroniarz zaprowadzi cię do Violi.
-Jasne-pokiwałam głową i przytuliłam dziewczynę po czym podbiegłam do ochroniarza, który wpuścił mnie do środka i zaprowadził mnie za kulisy.
-Viola!-krzyknęłam.
Dziewczyna odwróciła się w moją stronę.
-Myślałam, że nie przyjedziesz!-przytuliła mnie-Chłopaki..
Jej słowa zagłuszyła muzyka.
-CO?!
Uśmiechnęła sie i pokręciła głową. Wyjęłam telefon i coś napisała. Dostałam sms'a, od niej.
-'Chłopaki się ucieszą, a teraz chodź'
Pociągnęła mnie za rękę i zaprowadziła do wejścia na scenę. Tam stał Niall i Ashton.
-Chłopaki!-zawołała Viola.
Odwrócili się i rzucili w moją stronę.
-Jesteś-Ash wyszeptał mi do ucha.
-Jestem-uśmiechnęłam się.
-Sądziliśmy, że nie przylecisz-odezwał sie Niall.
Stanęłam na palcach i spojrzałam na niego znad ramienia Irwin'a.
-Też tak myślałam, ale dałam radę.
-Chłopaki zaraz wchodzicie-powiedział jakiś mężczyzna.
Ashton ścisnął mnie raz jeszcze i razem z blondynem wyszli na scenę.
-Gdzie Kendall??
-Poszła z Kim do VIP-ów.
Pokiwałam głową i zaczęłam ruszać sie w rytm muzyki.
-Jak myślisz.. Wezmą nasz na scenę?-zapytała.
-Może.. Fajnie by było.
Wzięłam butelkę wody i napiłam się.
Po 6 piosenkach 1D i 6 piosenkach 5SOS, chłopaki zrobili małą przerwę. Ja i Viola siedziałyśmy na kanapie gdy wpadli za kulisy. Przebiegli obok kanapy nie zwracając na nas najmniejszej uwagi. Violetta pokręciła głową.
Zapatrzyłam sie w telefon przez co nie zauważyłam zniknięcia Violi i siadającego obok mnie Michaela. Objął mnie ramieniem i przyciągnął do siebie.
-Mam nadzieje, że ci lepiej..
Pokiwałam głową.
-Tak..-odpowiedziałam cicho.
-Wiesz, że możesz na mnie liczyć?
-Oczywiście, że wiem..
Pocałował mnie w czubek głowy.
-Ktoś do ciebie.
-Co?-podniosłam na niego wzrok.
Uśmiechnął się i brodą wskazał Luka. Wstał, położył mu rękę na ramieniu, powiedział coś cicho i poszedł.
Wyciągnęłam ręce w jego stronę. Złapał mnie za dłonie i przyciągnął do siebie zamykając w mocnym uścisku.
-Przepraszam-powiedział.
-Nie masz za co mnie przepraszać..
-Przepraszam, że pozwoliłem ci tam pojechać..
-Oh, Luke.. To była moja decyzja.. Zrobiłabym to wcześniej czy później.. I nawet cieszę, że się stało się to teraz, a nie przy innych okolicznościach.
-Dowiedziałaś się kto wysyłał sms'y?
-Tak.. To był Alexis Sanchez. Jestem mu za to wdzięczna.
Pokiwał głową.
-Mimo tego wszystkiego?
-Mimo tego wszystkiego.
-Luke-podszedł do nas Cal-Zaraz wchodzimy.
-Jasne.
Spojrzał mi w oczy.
-Więc.. Skoro nie jesteś już z nim.. No wiesz.. Tak oficjalnie.. Too.. Może ja miałbym jakieś szanse..?
Zapadła cisza.
-Dlaczego nic nie mówisz?!-odsunął się-Zrobiłem z siebie debila co?
Zrobił kolejne trzy kroki w tył.
-Niee.. Po prostu.. Skłamałaby gdyby powiedziała, że nie oczekiwałam tego pytania, ale nie spodziewałam się go.. Teraz. Po prostu.. Pogadajmy o tym po koncercie okay?
-Jasne..-zacisnął usta i pokiwał głową. 
Po chwili pojawili się chłopaki i znowu wyszli na scenę.
-Co się stało?-zapytała Viola.
-Luke spytał się czy ma u mnie jakieś szanse..
-A co ty na to?
-Że nie spodziewałam się tego teraz i że pogadamy o tym po koncercie. Chyba go to zabolało..
-Nie myśl o tym teraz. Została jeszcze godzina koncertu, teraz masz się bawić.

Po koncercie wszyscy pojechaliśmy do hotelu. Razem z naszymi 'gośćmi' poszliśmy na kolacje do hotelowej restauracji.
-Jak długo tu zostaniecie?-zapytałam.
-Jutro popołudniu mamy samolot-odpowiedziała mi Kim.
Pokiwałam głową.
Siostry okazały się bardzo sympatycznymi osobami. Były gadatliwe, więc szybko znalazłyśmy wspólny temat. Kanye był szarmanckim mężczyzną, a co do Scoota..
No cóż.. Usiadł po moje lewej stronie i co chwila coś do mnie mówił. Stawało się to denerwujące.
-Nie możecie zostać jeszcze jeden dzień?-zapytała Viola.
-Niestety niee..-pokręciła głową Khloe.
-Jesteśmy umówieni na obiad z Brucem.
-Co u niego?
-Nie czuł się ostatnio dobrze, dlatego został w domu-odparła Kris.
Reszta kolacji minęła w spokoju. Nawet Scoot się uspokoił. Późnym wieczorem rozeszliśmy się do pokoi.
Usiadłam na łóżku.
-Wyjaśniłaś sobie to z nim?-zapytała Viola.
Przytaknęłam.
-I jak?
-Cały czas z nią był, a zdjęcia nie były Photoshopem. Powiedziałam mu, że jest dupkiem i wyszłam. Nie chcę go więcej widzieć.
Objęła mnie ramieniem.
-Muszę iść porozmawiać z Lukiem-olśniło mnie.
Wstałam i pobiegłam do pokoju Hemmingsa. Zapukałam do drzwi. Otworzył je Michael.
-Jest Luke?
-Pod prysznicem.
-Poczekam na niego.
Clifford wpuścił mnie do pokoju, a sam gdzieś poszedł. Rozejrzałam się i usiadłam na łóżku. Luke długo nie wychodził z łazienki. Zmartwiona podeszłam do drzwi i cicho zapukałam.
Nic.
Zapukałam jeszcze raz. Mocniej.
Po chwili otworzyły się, a przede mną stanął Hemmo. Miał na sobie tylko ręcznik, a z mokrych włosów kapała woda.
-Co tu robisz?
-Obiecałam, że pogadamy po koncercie..
Kiwnął głową.
-Daj mi chwilę.
Znowu zamknął się w łazience. Westchnęłam i odsunęłam się od drzwi.
Tym razem nie musiałam na niego czekać. Wyszedł z łazienki ubierając koszulkę.
-A więc?-zapytał siadając na łóżku.
Zacisnęłam usta.
-Pytałeś się czy.. Miałbyś u mnie szanse.. Iii..-westchnęłam.
-Nie potrzebnie cię o to pytałem..-odezwał się-Too.. Za wcześnie, a ja nie chce psuć tego co jest między nami.
-Nie zepsułeś nic Luke.. Nawet.. Nawet ciszę sie, że odważyłeś się o to spytać..
-Chodzi o Ash'a?
-Co?!
-Jemu też się podobasz.. Wolisz jego?
-Wole gitarzystów.
Kącik jego ust uniósł się lekko.
-Czyli mam u ciebie szansę?-wstał i podszedł do mnie.
-Jasne-uśmiechnęłam się.
-Aa..-zaczął.
-Co?
-Nic-uśmiechnął się-Jest już późno, zostaniesz tu? Michael nie będzie miał nic przeciwko.
-Emm.. Spoko.
Zasłonił kotary i położył sie na łóżku. Zdjęłam buty i położyłam się obok niego. Przykrył nas kołdrą.
-To jak będzie?
-Z czym?-zapytałam.
-Z nami.
-Może coś z tego będzie..
Zaśmiał się cicho.
-Cieszę się-pocałował mnie w czubek głowy.
Położyłam głowę na jego klatce piersiowej.
-Taak..-ziewnęłam-Może coś z tego będzie..
I zasnęłam. 

niedziela, 1 lutego 2015

Rozdział 20.

Karina

 To byłą trudna decyzja, ale postanowiłam nie lecieć do Toronto. Musiałam załatwić sprawę z Neymarem. Smsów nie dostałam już dość dawno, ale to zawsze mogło się zmienić.
Gdy byłam pewna, że wszyscy poszliśmy już pakować swoje rzeczy do auta ja ogarnęłam swoje walizki. Wyjęłam z nich nie potrzebne rzeczy, a wpakowałam te, które będą mi potrzebne. Gdy wszystko było gotowe do mojego pokoju weszła Sara.
-Jesteś pewna, że chcesz to zrobić?
-Tak. Chce mieć to wszystko wyjaśnione.
-Dasz sobie z nim radę-powiedziała kładąc rękę na moim ramieniu.
-Idę z nimi porozmawiać..
Wyszłam na dwór i wolnym krokiem poszłam w stronę auta.
-Nie mogę jechać..-powiedziała podchodząc do drzwi.
-Co?!
-Za 2 godziny mam samolot do Barcelony..
-Jadę z tobą-powiedział Luke.
-Nie. Za 2 dni macie koncert. Musicie ćwiczyć i się porządnie wyspać.
-To ja pojadę z tobą-odezwała się Kylie-Ja nie mam koncertu, a mama może poczekać. Powinna zrozumieć..

Tak więc ja i Kylie miałyśmy lecieć to Barcelony.
-Nie zmieniłaś zdania?-zapytałam.
-Nie-odparła dumnie. 
-W takim razie ja idę pod prysznic..
Weszłam do łazienki. Rozebrałam się i weszłam pod prysznic. Umyłam ciało i włosy. Ubrałam ręcznik, włosy wytarłam ręcznikiem i wróciłam do pokoju.
-Jeżeli chcesz możesz skorzystać z mojej łazienki.
-Dzięki-wyjęła z torby kosmetykę, jakieś ubrania i weszła do łazienki.
Ja weszłam do garderoby i sięgnęłam ciuchy dla siebie. Położyłam je na pufce. Wyjęłam suszarkę i wysuszyłam włosy. Ubrałam się w to:
Włosy związałam w koka i zawiązałam na głowie bandamke. 
Usiadłam przy toaletce i zrobiłam makijaż. W tym czasie Kylie wyszła z łazienki. 
-Kiedy mamy samolot??
Spojrzałam na zegar.
-Za nie całą godzinę. 
-W takim razie nie powinnyśmy już jechać??
-Mhmm..
Wyszłam z garderoby. Schowałam telefon do kieszeni spodni i wzięłam swoje walizki. 
Zeszłyśmy na dół. 
-Gotowe??-zapytał tata. 
-Tak-odparłam.
-Miło nam Kylie, że zechciałaś jechać z Kariną-powiedziała z uśmiechem Sara.
-To żaden problem-uśmiechnęła się. 
Tata wziął nasze bagaże i zaniósł je do auta. 
-Na kiedy masz termin?-zapytałam.
-Na początek stycznia. 
-Chce być w tedy przy tobie-powiedziałam. 
-Jestem pewna, że będziesz-przytuliła mnie-A teraz jedźcie, bo się spóźnicie.
Pożegnałyśmy się i razem z Kylie poszłyśmy do auta. 
-Możemy jechać.
Zapięłam pasy i ruszyliśmy. Przez całą drogę nikt się nie odzywał. Co mi odpowiadało, bo nie miałam ochoty z nikim rozmawiać o Neymarze.
Zatrzymaliśmy się na parkingu lotniska. 
-Do zobaczenie-powiedział tata przytulając mnie. 
-Paa..
-Do widzenia-dodała Kylie. 
Wyjęłyśmy swoje walizki i poszłyśmy na odprawę. Sprawdzono nasze paszporty i bilety po czym wpuszczono nas na pokład samolotu. 
Oczywiście leciałyśmy w pierwszej klasie, więc spokojnie zajęłyśmy swoje miejsca.

Podczas lotu nie było żadnych turbulencji. Bezpiecznie wylądowaliśmy w Barcelonie.
Z lotniska zabrała nas taksówka, pojechałyśmy do hotelu zakwaterować się.
Windą pojechałyśmy na piętro, na którym był nasz pokój.
-Idę pod prysznic.. Za godzinę zaczynają trening..-podeszłam do drzwi-W co ja mam się ubrać? Elegancko? Może na sportowo? Jak sądzisz?
Kylie uśmiechnęła się.
-Ubierz się w to, w czym ci najlepiej. Bądź sobą.
Westchnęłam i się uśmiechnęłam.
-Dzięki-weszłam do łazienki.
Wzięłam szybki prysznic, poprawiłam makijaż i owinięta w ręcznik wróciłam do pokoju. Podeszłam do walizki i po krótkim zastanowieniu wyjęłam z niej to:
-Może być?!-poprawiłam włosy. 
-Jasne! Wyglądasz idealnie!
Usiadłam obok niej.
-Chcesz zostać czy..
-Idę z tobą.
-Na pewno??
-Tak-wstała-Też pójdę się odświeżyć.
Pokiwałam głową.
Spojrzałam na telefon. Zero wiadomości. Zacisnęłam usta. To będzie trudne zadanie.. Ale muszę to wyjaśnić. Jeżeli Neymar cały czas jest z Bruną ja chce o tym wiedzieć.
Mimo bólu jaki to spowoduje..
Poprawiłam bluzkę i położyłam się na łóżku Kylie. Zamknęłam oczy.
Neymar nie odzywał sie do mnie od czasu ślubu. Brakował mi go, mimo wszystko..
-Gotowa?-zapytała Kylie wychodząc z łazienki.
-Hę?
-Pytałam czy jesteś gotowa.
-A tak, jasne. Możemy już iść.
Wstałam, wzięłam okulary i podeszłam do drzwi.

-To tu??-zapytałam Kylie gdy samochód się zatrzymał.
-Tak.
Wysiadłyśmy, a ochroniarz zaprowadził nas do środka.
-Drużyna ma trening-powiedział-Zaprowadzę was tam.
Pokiwałyśmy głowami.
Wyciszyłam telefon i włożyłam go do kieszeni.
-Hej, Karina-złapała mnie za rękę-Nie ważne co by się działo.. Bądź silna.
-Dzięki-ścisnęłam jej dłoń.
Ochroniarz zaprowadził nas do wyjścia na boisko i  zostawił.
Poprawiłam okulary, wzięłam głęboki oddech, wyprostowałam się i z podniesioną głową wyszłam na boisko.
Gdy razem z Kylie weszłyśmy na murawę wszystkie twarze odwróciły się w naszą stronę, a co nie którzy ośmielili się wskazać na nas palcem.
-Jest Neymar?-zapytałam trenera.
Przez chwilę nic nie powiedział tylko przyglądał się nam.
-Ehh. Przepraszam-chrząknął-Tak. Neymar jest tam-wskazał palcem miejsce obok bramki stojącej na drugim końcu boiska.
-Jasne.. Dzięki.
Zarzuciłam teatralnie włosami i poszłam w kierunku wskazanym przez trenera.
-Gotowa?-zapytała szeptem Kylie.
-Jak nigdy..
Będąc nie daleko chłopaków Messi poklepał Brazylijczyka w ramię i wskazał na mnie palcem. Neymar powoli się odwrócił i spojrzał na mnie z nie dowierzaniem.
-Hej, Neymar-podeszłam do niego-Co tam?
-Co tu robisz?
-Nie mogłam cię odwiedzić? Nie odzywasz się do mnie od ślubu.. Martwię się-skrzyżowałam ręce na piersi.
-Wiesz.. Nie sądze żeby to było odpowiedni miejsce na rozmowę..
-A ja sądzę, że jest bardzo odpowiednie.. Nie mam całego życia, żeby przekładać tę rozmowę.
Zacisnął usta.
-Okay..
-A więc czemu się nie odzywałeś??
Chwila ciszy.
-Byłem zajęty..
-Czym?
-No wiesz.. Treningami?
Wyjęłam telefon i pokazałam mu zdjęcie.
-Możesz mi to wyjaśnić?
Otworzył usta.
-Skąd to masz?
-Ja się pytam co ty z nią tam robisz?!
-To zdjęcie..
-Neymar nie okłamuj mnie chociaż teraz! Robisz to cały czas! Kłamałeś mówiąc, że jedziesz na trening..
-To dlatego przyjechałeś wcześniej..-wtrącił się Leo.
Brazylijczyk rzucił mu spojrzenie typu 'nie pomagasz'.
-Słuchaj, może pogadamy..-nie dokończył, bo ma na całym boisku usłyszeć można było głos.. Bruny.
-Neymar kochanie!!-podbiegła do niego i pocałowała w usta-O hej, Karina.
-Cześć. Bruna-witając się z nią patrzałam w oczy Neymara-Dupek z ciebie.. Kylie idziemy.
Złapał mnie za rękę.
-Zaczekaj..
-Nie-wyrwałam się-Mam dość.. Wolisz ją. Okay..
Odwróciłam się i z Kylie poszłyśmy w stronę wyjścia.
-Karina!-podbiegł do nas Alexis Sanchez.
-Co chcesz?-poprawiłam okulary.
-To ja.
-Co ty?
-To ja wysyłałem do ciebie zdjęcia i sms'y..
-Dlaczego?
-Nie mogłem patrzeć jak Neymar bawi się z Bruną za twoimi plecami..
-Skąd masz mój numer?
-Wziąłem go od niego.
-Dzięki, że to zrobiłeś.
-Serio?
-Tak-przytuliłam go-Teraz muszę wrócić do pokoju i się wypłakać..
Westchnął.
-Do zobaczenia?
-Do zobaczenia.
Dogoniłam Kylie i pojechałyśmy do hotelu.
Drzwi windy jeszcze dobrze się nie zamknęły, a ja juz byłam cała we łzach.
-Nie płacz..-pocieszała mnie. 
Rzuciłam sie na łóżko i wykręciłam numer Michael'a.
-Tak?-odebrał.
-Mike.. Te zdjęcia były prawdziwe..-łkałam.
-Ale uspokój się! Nie masz się czym martwić!
-On cały czas był z Bruną! Okłamywał mnie na każdym kroku!
-Hej.. Będzie dobrze. Zjedz masę lodów, chipsów i wypij sześciopak coli.. Będzie okay. Przyjedź tu jak najszybciej.
-Nie ma żadnego samolotu do Toronto w tym tygodniu-wtrąciła Kylie.
-Michael nie ma samolotu na lot do Kanady! Brak wolnych miejsc.
-CO?! Ale dlaczego?! Nie ma wolnych miejsce?!
-Nic, zero. Kylie szuka w necie, ale nic nie ma.
- A jakieś prywatne samoloty? Tata nie może ci załatwić?
-Wątpię..-wytarłam nos-Michael kończę.. Muszę się ogarnąć.. Paa..-łzy falami wypływały mi z oczu.
-Dobra.. Pa-rozłączył się.
Kylie podała mi chusteczkę.
-Dzięki, że ze mną jesteś.
-Nie ma za co-przytuliła mnie-A teraz idź pod prysznic i ubierz piżamę, a ja poszukam.. Może będzie jakiś samolot.
-Jasne.
Wyjęłam z walizki piżamę i poszłam do łazienki.
Bardzo długo byłam pod prysznicem. Wyszłam gdy byłam pewna, że 'zmyłam' z siebie dotyk Neymara.
Ubrałam piżamę, wysuszyłam włosy i wróciłam do Kylie.
-Jest nadzieja.
-Jaka?
-Moja mama może załatwić nam samolot do Toronto.
-To super!-usiadłam na łóżku.
-Tylko.. Że będzie od w dniu koncertu i.. Na koncercie będziemy.. O ile w ogóle na niego zdążymy.  
-Czyli.. O co chodzi?
-Na lotnisku w Kanadzie będziemy 15 minut przez rozpoczęciem koncertu.
Zacisnęłam usta.
-Ostatecznie lepiej to niż w ogóle na nim nie być.
-Też tak uważam.
-Nie będzie ci przeszkadzać, że położę się spać?
-Nie..! Coś ty! Idź spać. Kolorowych snów!
-Dzięki w wzajemnie.
Uśmiechnęłam się krzywo i poszłam do łóżka. 

wtorek, 13 stycznia 2015

Rozdział 19.

Violetta        

Co za idioci! Debile..! Nieodpowiedzialni, nieostrożni, bezmyślni, nieracjonalni! Aaa! Mogłabym tak wymieniać i wymieniać. Weszłam na pokład. Szybko poszłam do siebie. Zamknęłam drzwi. Sięgnęłam piżamę i poszłam do łazienki. Zmyłam z siebie resztki piasku i makijażu. Ubrałam się w piżamę i poszłam do łóżka. 
-Viola!
Karina pukała do drzwi. Otworzyłam jej. 
-Co? 
Uśmiechnęła się. 
-Pogadamy z nimi jak wytrzeźwieją.     
-Jasne.. 
-Idź spać.
-Dobranoc. 
-Dobranoc-ostatni raz się uśmiechnęła i poszła do siebie.
Cholerna optymistka. Położyłam się do łóżka i zasnęłam.

-Pani Violetto..
-Tak..?
-Jesteśmy w porcie, za dwie godziny macie samolot do Madrytu.
Słowa kapitana były lepsze niż woda. Otworzyłam jak szeroko oczy i usiadłam.
-To już?
-To już-uśmiechnął się-Idę obudzić reszte.
Kiwnęłam głową i wpadłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic. Wysuszyłam włosy, zrobiłam makijaż i ubrałam się w to:
Na szybkiego spakowałam wszystkie swoje rzeczy do walizek i wyszłam razem z nimi na pokład. Nie było jeszcze nikogo.
Też mi nowość..
Nagle mój telefon zaczął dzwonić. Odebrałam.
-Hej, tato.
-Cześć kochanie. I jak? Wracacie do domu??
-Tak. Za dwie godziny mamy samolot.
-Przyjechać na lotnisko?
-Niee.. Będzie tam na nas czekał szofer.
-Dobrze, ale jak będziecie lądować napisz do mnie.
-Jasne. Paa-rozłączyłam się i schowałam telefon do kieszeni.
Po chwili dołączyła do mnie Karina, Kylie i Kendall.
-Heej-przywitała się Kendall.
-Siema.
Karina rzuciła mi wodę.
-Przyjechał szofer-oznajmiła.
Ochroniarze wzięli nasze bagaże i zanieśli je do auta. Podeszliśmy do fanów. Rozdałam kilka autografów i wsiadłam do limuzyny. Dziewczyny dołączyły do mnie.
-Podziwiam je-powiedziała Kylie.
-Kogo?
-Te fanki.Siedzą tu cały czas..
-Może nie mają nic innego do roboty?
Zaczęłyśmy sie śmiać. Śmiechy ucichły gdy do limuzyny wsiedli chłopcy. Ubrałam okulary i odwróciłam się w stronę okna. Męczył ich kac. To było widać. Ruszyliśmy. Siedzieliśmy w ciszy aż do lotniska. Tam poszliśmy na szybka odprawę i wsiedliśmy do prywatnego samolotu. Spojrzałam na zegar. 11:44. W Madrycie będzie 14 jak wylądujemy. Chyba. Założyłam słuchawki. Wystartowaliśmy.

'Lądujemy. Nie długo będę w domu.' Szybki SMS do taty. Wylądowaliśmy. Szofer czekający na nas zabrał nasze bagaże. Wsiedliśmy do auta i pojechaliśmy do domu.
Otworzyłam drzwi.
-Wróciłam!!
-Viola-tata mnie uściskał.
-Gdzie Irina i Carlos?
-Jadą już.. Idź się odśwież, zaraz idziemy do Iker'a.
-Jasne.
Pobiegłam do swojego pokoju. Wzięłam prysznic i przebrałam sie w to:
Rozczesałam włosy i zeszłam na dół. 
-Gotowa?
Kiwnęłam głowa. Wyszliśmy z domu i poszliśmy do Kariny. Wszyscy byli w ogrodzie. Zajęłam miejsce obok Kariny. Sara z Kariną przyniosły smażone kiełbaski i skrzydełka. 
-O której macie samolot?-zapytał pan Iker.
-Za 3 godziny-odparłam.
Zaczęliśmy jeść.
-Jak wam minął czas w Rio?-zapytała Sara.
Jej krągłości były coraz bardziej wyraźne.
Dyskretnie spojrzałam na Kylie. Pokręciła głową.
-Było.. Dość przyjemnie.
-Możemy spokojnie stwierdzić, że Brazylijki są bardzo wiernymi i wytrzymałymi fankami-zaśmiał sie Michael.
Uśmiechnęłam się. Nagle Niall wstał i podał mi rękę. Zmierzyłam go wzrokiem.
-Chciałbym.. Chcielibyśmy-odchrząknął-Wam coś ogłosić.
Ale se moment wybrał..
Wstałam i stanęłam obok niego.
-Ja i Viola jesteśmy razem-powiedział z uśmiechem łapiąc mnie za rękę.
-Wiedziałam!-krzyknęła Karina i razem z chłopakami zaczęła tańczyć taniec szczęścia.
Niall mnie przytulił.
-Przepraszam za tamtą noc-i mnie pocałował.
Wszyscy zaczęli śpiewać 'gorzko! gorzko!'.
-Przebaczam-powiedziałam z uśmiechem i znowu się pocałowaliśmy.
Śmiechów i całusów nie było końca. Nagle odezwał sie Zayn.
-Wiem, że to zajebisty moment i w ogóle, ale za godzinę mamy samolot.
Spojrzeliśmy na niego.
-To ja idę sie ogarnąć!-powiedziała Karina i pobiegła (chyba) do swojego pokoju.
Pomogłam posprzątać po jedzeniu i razem z Niallem poszłam po swoje rzeczy.
-Wezmę to wszystko co miałam w Rio-powiedziałam do siebie.
-Nie za dużo?
-Niall.. Nie będzie mnie w domu przez prawie całe 10 miesięcy..
Mruknął coś pod nosem na temat kobiet i zaniósł moje walizki do auta.
-Znowu wyjeżdżasz..-rzekł tata.
-Nie długo wrócę-przytuliłam go.
Pocałował mnie w czoło i poszedł do domu. Koło domu zatrzymał się samochód Iriny. Z auta wyskoczył Carlos.
-Viola!
Przyczepił się mojej nogi.
-Heej.
Wzięłam go na ręce.
-Jedziesz gdzieś?-zapytał.
-Nie na długo.
Przytulił mnie.
-Jedziemy!-zawołał Liam wsiadając do samochodu.
Szybko pożegnałam się z bratem i Iriną i podeszłam do auta. Ostatni raz im pomachałam i weszłam do środka. Byli tam już wszyscy oprócz.. Jak zwykle Kariny.
-Gdzie ona jest?-zapytałam.
-Idzie!-powiedział Niall.
Miał racje. Karina szła w stronę auta, ale.. Coś było nie tak.
-Nie moge jechać..-powiedziała podchodząc do drzwi.
-Co?!-krzyknęliśmy wszyscy na raz.
-Za 2 godziny mam samolot do Barcelony.. Muszę załatwić sprawę z Neymarem.
-Jadę z tobą!-krzyknął Luke.
-Nie. Za 2 dni macie koncert. Musicie ćwiczyć i się porządnie wyspać..
-To ja pojadę z tobą-odezwała się Kylie-Ja nie mam koncertu, a mama może poczekać. Powinna zrozumieć..
Wszyscy spojrzeliśmy na nią.
-Serio chcesz ze mną jechać?-zapytała Karina.
-Musisz mieć jaką opiekę-powiedział Michael.
-A Kylie powinna się nadać-dodał Calum.
-A mnie się wydaje, że to Karina będzie pilnować Kylie, a nie na odwrót-zaczęła się śmiać Kendall.
Kylie wysiadła z auta i poprosiła szofera aby wyciągnął jej bagaże. Luke też wysiadł aby pożegnać sie z Kariną. Mocno ją przytulił i chyba coś do niej powiedział, ale nie mam co do tego pewności.
-Do zobaczenia w Toronto-powiedziałam przytulając ją-I jakby co to wal mocno.
-Jasne-odparła z uśmiechem.
Zajęłam swoje miejsce. Ostatni raz pomachałam dziewczyną i odjechaliśmy.

Na lotnisku było pełno ludzi.
-To się chyba nigdy nie zrobi nudne-powiedział Harry.
-Co?
-Fani.
Kiwnęłam głową.  Zatrzymaliśmy się. Ochroniarze torowali nam drogę go wejścia na lotnisko, a potem do samego miejsca odprawy. Sprawdzono nasze dokumenty, wzięto nasze bagaże i wpuszczono nas na pokład.
-Życzę miłego lotu-powiedziała z uśmiechem stewardesa.
-Co będziemy robić w Toronto?-zapytałam.
-Jedna z was będzie w naszym busie, a druga w drugim-powiedział Liam.
-Co?
-Noo.. Że ty z nami, a Karina z nimi-wyjaśnił Niall.
Spojrzałam na puste miejsce obok Luka.
-Taki podział chyba będzie jej odpowiadał-mruknęłam.
-Też tak sądzę-zaśmiał się Michael.
-A co z tymi busami? Jak będziemy spać?
-W naszym są cztery łóżka i jedna rozkładana kanapa-powiedział Ashton.
-A u nas pięć łóżek i jedna rozkładana kanapa-dodał Zayn.
-Pomieścimy się-odparłam z uśmiechem.
Założyłam słuchawki. Wygodnie się położyłam i usnęłam.

-A więc.. To jest ten bus?-zapytałam patrząc na wielki czerwony autobus.
-Tak-odparli dumnie chłopaki.
-Jedziemy do hotelu-powiedział Harry.
-My też, ale tylko na chwilę-dodał Luke.
-Dlaczego?
-Bo mamy próbę..
-Koncert za dwa dni, a my nic nie mamy-żalił się Calum.
-Będziemy w tym samym hotelu?-dopytywałam.
-Tak.
Przyjechał po nas bus. Droga do hotelu zajęła trochę więcej czasu, ponieważ jak się okazało w samym centrum miasta spowodowano całkiem niezły wypadek. Korki ciągnęły się całymi kilometrami, a policja kierowała ruchem.
-Porażka-narzekała Perrie.
No właśnie, co do Perrie, Sophie, Kendall i Kylie. Liam i Zayn odwożą swoje dziewczyny dziś wieczorem, a Kendall zostaje na koncert potem wraca do domu.
Po ok. 2 godzinach dojechaliśmy pod wyznaczony hotel. Menadżerowie podeszli do recepcji i wzięli klucze od naszych pokoi.
-Jak śpimy?
-Na razie ty ze mną-powiedziałam do Kendall-Chłopaki się podzielą.
-Czyli mamy pokój razem z Kariną i Kylie jak do nas dołączą?
-Tak.
Pojechaliśmy winą na 10 piętro. Nasz pokój miał numer 193. Złożyłam kartę do zamka. Ciche 'klik' otworzyło drzwi.
Pokój był ogromny. Ścian w jasnych barwach, delikatne meble, cztery miękkie łóżka, balkon z widokiem na miasto, wyposażona toaleta i pełno dodatków.
-Ja śpię tuu!-zawołała Kendall i razem z walizkami położyła sie na łóżku..
-To ja tu-zajęłam łóżko koło korytarza.
-Karina pewnie obok okna-powiedziałam.
-Idę pod prysznic.
Kiwnęłam głową.
Wzięła swoje rzeczy i poszła do łazienki.
Wstałam i podeszła do misy pełnej słodkości. Chwilę w niej pogrzebałam. Ostatecznie wyjęłam z niej truskawkowego lizaka.Z łazienki wyszła Kendall. Na sobie miała puchowy szlafrok, a mokre włosy opadały jej na ramiona.
-Fajne tu mają ręczniki.
Uśmiechnęłam się.
Ktoś zapukał do drzwi.
-Wejść.
-Hej, to ja-do pokoju wszedł Ashton-Chce któraś z was jechać z nami na próbę?
Spojrzałam na Kendall.
-Nie-odparłyśmy chóralnie.
-Ok-zamknął drzwi. 
Zapadła cisza.
-Serio fajne te ręczniki?!
-Mhmm-odparła z szerokim uśmiechem. 
-To ide je przetestować.

Następnego dnia z rana poszliśmy na śniadanie. Potem chłopaki pojechali za próbę, a ja i Kendall poszłyśmy na zakupy. Odwiedziłyśmy całkiem dobre centrum handlowe. Później kawiarnię i kosmetyczkę. Do hotelu wróciłyśmy grubo po godzinie 15.
-Pada z nóg-powiedziałam siadając na sofie.
Kendall położyła sie na łóżko.
-Karina dzwoniła do ciebie?-zapytała.
-Niee.. A Kylie?
Pokręciła głową.
-Tylko mama.
-Co chciała?
-Emm.. Mówiła, że przyjedzie po mnie i Kylie z Kim i Khloe po koncercie.
Kiwnęłam głową.
-A u nich?
-Spoko..
-Co u North?
-Jest u Kourtney.
-Idziemy na dół nad basen?
-Jasne!
Szybko przebrałyśmy się w stroje kąpielowe. Wzięłyśmy ręczniki, okulary, kremy do opalania i zeszłyśmy na dół.
Przy basenie nie było ludzie, więc zajęłyśmy najlepsze miejsca.
-Posmarujesz mi plecy?-zapytałam.
-Spoko.
Podałam jej krem. Odwróciłam się do niej plecami i zgarnęłam włosy na ramię.
Gdy skończyła położyłam się na brzuchu.
-Jak myślisz.. Jak pójdzie Karinie i Neymarowi?-zapytała nagle Kendall.
Zsunęłam okulary na nos i spojrzałam na nią.
-Nie wiem.. Pewnie.. Wytłumaczą to sobie. Kylie ją wesprze.
-Pewnie masz racje..-poprawiła włosy.
Ja też poprawiłam okulary i powróciłam do przerwanej czynności.

-Jak było na próbie?-zapytałam siadając na leżaku.
-Całkiem nieźle..-odpowiedział Niall.
Uśmiechnęłam się.
Nagle z hotelu wybiegła Michael i Harry, i głośno krzycząc wskoczyli do basenu.
-Idioci!!-krzyknęłam wycierając sie ręcznikiem.
-Aaaa!-krzyknęła Kendall i dołączyła do chłopaków.
Spojrzałam na Niall. Wzruszył ramionami i łapiąc mnie za rękę wskoczył do basenu.  
Naszą zabawę przerwał dzwonek telefonu Michaela. Ten jak oparzony wyskoczył z basenu i odebrał komórkę.
-Tak?!-wsłuchał się w słowa osoby z 'drugiej strony'-Ale uspokój się! Nie masz czym martwić.. Hej.. Będzie dobrze. Zjedz masę lodów, chipsów i wypij sześciopak coli.. Będzie okay.. Przyjedź tu jak najszybciej.. CO?! Ale dlaczego?! Nie ma wolnych miejsce?! A jakieś prywatne samoloty? Tata nie może ci załatwić? Dobra.. Pa.
Rozłączył się i bez żadnego słowa zabrał swoje rzeczy i pobiegł do hotelu. Gdy tylko zniknął nam z oczu Luke i Ashton poszli w jego ślady.
-Chodzi o Karinę..-podpłynęłam do brzegu.
Gdy wychodziłam podpłynął do mnie Niall.
-Zostaw ich samych.
-Ale tu chodzi o moją przyjaciółkę.
-Daj im chwilę. Jeżeli będą chcieli nam o tym powiedzieć, to to zrobią.
Westchnęłam sfrustrowana.
-Masz rację.
Wyszłam z basenu i zaczęłam sie wycierać. Zabrałam swoje rzeczy i poszłam do swojego pokoju.
Gdy wchodziłam do pokoju dogoniła mnie Kendall.
-Chodziło o Karinę, prawda?
-Tak-zamknęłam drzwi.
-Z tony głosu Michaela wnioskuję, że.. Jest dość.. Kiepsko.
-Mhmm..
Weszłam do łazienki. Zdjęłam strój i weszłam pod prysznic. Zmyłam z siebie zapach chloru. Wytarłam się i ubrałam ręcznik. Wróciłam do pokoju. Kendall leżała na łóżku i z kimś pisała. Przykucnęłam obok swojej walizki i wyjęłam z niej szczotkę do włosów. Usiadłam na łóżku i zaczęłam rozczesywać mokre włosy.
-Jak sądzisz.. Co powiedział jej Neymar??
-Pewnie coś nie miłego-odparłam chowając szczotkę.
-Chyba była roztrzęsiona..
-Możliwe..-zrobiłam przerwę-Kylie.. Ona się nią zaopiekuje, prawda?  
-Pewnie! To moja siostra.
Kiwnęłam głową.
-Idę na kolacje. Chcesz coś?-zapytała po chwili.
-Niee.. Zjem jakiś owoc i.. Położę się spać.
-Jasnee.. Paa-uśmiechnęła się i wyszła.
Wyjęłam sobie piżamę i ubrałam sie w nią. Położyłam się do łóżka i włączyłam telewizor. Właśnie leciał całkiem niezły film gdy ktoś zapukał do drzwi.
-Wejść.
-Nie przeszkadzam?-zapytał Michael.
-Nie, jasne, że nie-usiadłam.
Wszedł do środka i usiadł na pufie.
-O co chodzi?
Zacisnął usta.
-Karina nie przyjedzie na koncert.
-CO?! Dlaczego?!
-Nie ma samolotu..
-A jakieś prywatne..?
-Nic. Kompleta dupa.
-A.. A.. Samolot Barcelony?
-Wyjeżdżają na jakiś mecz.
-Cholera..!
Kiwnął głową.
-To ona do ciebie dzwoniła?
Znowu pokiwał głową.
-Stało się coś?
Zawahał się.
-Lepiej by było gdyby ona sama ci o tym powiedziała..
-Kylie da radę ją uspokoić?
Wzruszył ramionami.
-Ma wsparcie..
Tym razem ja kiwnęłam głową.
-Idź spać-powiedział wstając-Na razie. 
-Pa.
Pierwszy koncert chłopaków bez Kariny?! Luke jest na stówe załamany.
Poszłam do łazienki umyć zęby.
Wyłączyłam telewizor i położyłam sie do łóżka.