Gdy posprzątaliśmy wróciłam do siebie. Głowa strasznie mnie bolała. Weszłam do kuchni i wzięłam kolejną aspirynę. Poszłam do siebie i wzięłam prysznic. Ubrałam się w piżamę, a dokładnie za dużą czarną koszulkę do połowy ud. Na plecach miałam na napisane dużymi drukowanymi literami 'rejects'. Włączyłam laptopa. Postanowiłam dowiedzieć się więcej na temat tego zespołu.
-Słodziaki-stwierdziłam.
-Nigdy nie byłam w Australii-powiedziałam do siebie gdy skończyłam czytać.
Weszłam na Facebooka i zobaczyłam zdjęcie moje i chłopaków śpiących na kanapie. 'Viola'-pomyślałam. Wyłączyłam komputer i poszłam spać.
Następnego dnia rano zeszłam do kuchni zrobić sobie mocną kawę. Obejrzałam odcinek 'Jak poznałem waszą matkę' i poszłam się do siebie. W między czasie zadzwoniła do mnie Viola, że dziś mamy sesje i mam się ubrać w coś ekstra i na wysokim obcasie. Tak więc umyta i pomalowana stałam w garderobie i czekałam na pomysł w co się ubrać. W końcu ubrałam sie w coś takiego:
Włosy związałam w koka i poszłam do Violetty.
-Jestem!
-O! To już jedziemy-powiedziała schodząc ze schodów.
Była ubrana w to:
-Gotowa?-zapytałam.
-Tak-powiedziała i założyła okulary.
Ja zrobiłam to samo. Wsiadłyśmy do samochodu i pojechałyśmy na drugi koniec miasta. Zaparkowałyśmy na prywatnym parkingu i weszłyśmy do budynku.
-Dzień dobry my na sesje-powiedziałam.
-Pomieszczenie 67.
Kiwnęłyśmy głowami i poszłyśmy szukać tego pomieszczenia. W końcu je znalazłyśmy. Viola zapukała do drzwi.
-Wejść!
Powoli otworzyłyśmy drzwi.
-Dzień dobry-powiedziała Violetta.
-Dzień dobry-odparł fotograf-Cieszę się, że jesteście punktualnie.
Uśmiechnęłyśmy się.
-Tak jest garderoba. Idźcie tam i przygotujcie się.
-Dobrze.
Poszłyśmy do garderoby. Tam przebrano mnie w to:
(bez okularów)
I taką fryzurę:
(bez torebki i okularów)
I taką fryzurę:
-Do czego jest ta sesja?-zapytałam.
-Do magazynu Vanidades.
Kiwnęłam głową. Wyszłyśmy z garderoby. Fotograf kazał na się ustawić i zaczął robić zdjęcie.
-Więcej uśmiechu-powiedział.
Po czym my zaczęłyśmy się śmiać. Po ok. 3 godzinach fotografowania i przebierania się sesja skończyła się.
-Zdjęcia wyszły cudownie. Dostaniecie je za dwa dni pocztą razem z magazynem. Będziecie na okładce.
-Ok. Będziemy czekać.
Przebrałyśmy się w nasze ubrania i wyszłyśmy z budynku. Wróciłyśmy do domu.
-Nie wiem jak ty, ale ja muszę się przebrać zaraz nie wyrobie-powiedziałam i zdjęłam buty.
-Ja też.
Wyszłam z samochodu i pobiegłam do domu. Poszłam do siebie i przebrałam się w coś luźnego:
Napiłam się wody i poszłam do Violi.
-Pogramy na Xboxie?-zapytała.
-Jasne.
Włączyłyśmy sprzęt.
-Tenis?-zaproponowałam.
-Może być.
Grałyśmy i nawet nie zauważyłyśmy kiedy chłopacy weszli do salonu.
-Hej-powiedziałam.
-Dzwonił do nas menadżer 5 Seconds of summer.
-Stało się coś?-zapytała Viola.
-Spotkacie się z nimi 11 , jak będą grać w Madrycie. Potem jadą na kolejne koncerty i wrócą 15 na urodziny Karina, a z tego względu, że 16 lipca urodziny ma Luke zrobimy wam razem imprezę. Dołączycie do nas dopiero w Toronto-powiedział Zayn.
Spojrzałam na Violę.
-Noo.. Może być-powiedziała.
Zadzwonił jej telefon.
-Tak?-odebrała i poszła do kuchni.
-Czylii.. Przyjadą tutaj specjalnie na moje urodziny?-spojrzałam na chłopaków.
-Najwyraźniej.
Pokiwałam powoli głową. Wróciła do nas Violetta.
-Kto to?-zapytałam.
-Fotograf. Mówił, że wysłał już zdjęcia. Powinny dotrzeć jutro razem z magazynem.
-Aha.
-Gracie z nami?-zaproponowała.
Chłopaki z chęcią się zgodzili. Do końca dnia graliśmy na Xboxie.
*tydzień później*
Wstałam rozpromieniona. Dziś jest mój dzień. Dziś kończyłam 19 lat. Przeciągnęłam się i poszłam wziąć prysznic. Pomalowałam się. Wyszłam na balkon. Dziś było chłodno. Weszłam do garderoby i ubrałam się w to:
Wzięłam telefon i zeszłam do kuchni. Zrobiłam sobie kawę i tosty. Usiadłam w salonie i włączyłam telewizor. Po chwili dostałam sms'a od Michaela: 'Wylądowaliśmy w Madrycie nie długo będziemy. Czekaj, Mikey xx'. Uśmiechnęłam się. Postawiłam kubek i talerz na stół gdy nagle do salonu wbiegli 1D i Violetta.-Najlepszego-rzucili się na mnie.
-Dzięki-wysapałam-A teraz zejdźcie ze mnie!
Posłuchali. Podeszła do mnie Viola.
-Najlepszego-przytuliła mnie.
-Dzięki.
Wróciłam na swoje miejsce.
-5SOS już tu jadą-oznajmiłam.
-Wiem. Zdzwonił do mnie Ashton-powiedział Niall.
Uśmiechnęłam się. Po upływie 25 minut usłyszeliśmy pukanie do drzwi.
-Już idę!
Wstałam i podeszłam do drzwi. Otworzyłam je.
-Karina!!-wykrzyknął Michael, który rzucił swoje torby i wziął mnie w ramiona.
-Mikey!!
Okręcił mną w koło.
-Najlepszego kochanie-pocałował mnie w czoło.
-Może wejdziemy do domu co?-odezwał się za nami Calum.
Michael puścił mnie.
-Jasne. Wchodźcie.
Zamknęłam drzwi.
-Wszystkie najlepszego-przytulił mnie od tyłu Ashton.
-Dzięki-złapałam go za ręce.
Podszedł do nas Calum. Rozdzielił nasze dłonie i powiedział mega poważnie:
-Teraz ja!
Ashton wzruszył ramionami i odszedł.
-Stówka!-mocno przytulił mnie Cal.
-Uh! Calum! Dzięki, ale możesz mnie już puścić.
Puścił mnie.
-Prezent dostaniesz później.
-Ok-uśmiechnęłam się.
Wróciłam do salonu.
-Chcecie coś do picia?-zapytałam.
-Może być woda-powiedział Ash.
Wzięłam talerz i kubek po śniadaniu i poszłam do kuchni. Wstawiłam naczynia do zmywarki. Sięgnęłam 11 szklanek i nalałam do nich wody. Do kuchni wszedł Luke.
-Wszystkiego Najlepszego..-powiedział.
Spojrzałam na niego.
-Dzięki Luke-podeszłam do niego i go mocno przytuliłam.
Uśmiechnął się.
-Choć pomogę ci-postawił część szklanek na tacę i poszedł do salonu.
Zrobiłam to samo.
-Co dziś robimy?-zapytała Viola.
-Dziś do Madrytu przyjeżdża wesołe miasteczko-powiedział Harry.
-Możemy tam iść!-ucieszyłam się.
-No to idziemy-powiedział Niall i podbiegł do drzwi. Wszyscy wstaliśmy i wyszliśmy na zewnątrz.
-Chodźcie jebniem se selfie-zawołał Mikey.
Stanęłam obok niego. Po chwili stanęła obok nas reszta. Mikey włączył aparat i zrobił zdjęcie.
-Okay! To lecimy!-krzyknęła Viola!
Szybkim krokiem poszliśmy w stronę wesołego miasteczka. Stanęliśmy w kolejce i kupiliśmy bilety. Weszliśmy na teren miasteczka.
-Co pierwsze?-zapytał Calum.
-Rollercoaster!!!-krzyknęłam.
Złapałam Michaela za rękę i pobiegłam w stronę maszyny.
Podczas koncertu w Madrycie 5SOS zbliżyłam się do Mickeya. Staliśmy się bliskimi przyjaciółmi. Od ich występu często ze sobą pisaliśmy i rozmawialiśmy.
Przy rollercoasterze nie było kolejki więc jako pierwsi wsiedliśmy ja i Michael. Potem Viola i Niall, Luke i Calum, Ashton i Lou, a na końcu Harry i Zayn. Liam nie jechała z nami pod pretekstem lęku wysokości. Ruszyliśmy. Najpierw było powoli, ale po pierwszym podjeździe do góry jechaliśmy coraz szybciej.
-AAAAA!-krzyczałam.
Mikey złapał mnie za rękę. W końcu 'pociąg' zaczął zwalniać i się zatrzymaliśmy.
-Było zajebiście!-krzyknęła Viola rzucając się Niallowi na szyję.
-Gdzie teraz?-zapytał Harry.
-Jesteśmy dość dużą grupą. Rzucamy się w oczy. Może się podzielimy?-zaproponowała Violetta.
Spojrzeliśmy na nią.
-Too.. Chyba dobry pomysł. Co?-powiedział Luke.
-Tak. Też tak myślę-powiedział Zayn.
-Spotkamy się przy wyjściu. Zdzwonimy się-powiedziałam.
-No okay, ale jak sie podzielimy?
-Ja mogę iść z 1D-powiedziała Viola-Ty idź z 5SOS.
-Ok-przytuliłam ją-Do zobaczenia.
Viola i One Direction poszli w lewo, a ja i 5 Seconds Of Summer poszliśmy w prawo.
-To co robimy pierwsze?-zapytał Ashton.
-Może pójdziemy.. Naa.. -rozejrzałam się w około-Na te huśtawki.
Chłopaki spojrzeli na nie.
-Jasne-powiedział Ash.
Poszliśmy w stronę wielkich huśtawek. Stanęliśmy w kolejce.
-Mam nadzieje, że nic nie jedliście-powiedziałam do chłopaków.
Spojrzeli po sobie. Zaśmiałam się. Nadeszła nasza kolej. Po kolei wsiedliśmy do 'huśtawek'. Były one 5 osobowe, więc wszyscy się zmieściliśmy. Ruszyliśmy. W powietrzu spędziliśmy ok. 5 minut. Wychodząc nieźle się zachwiałam, ale Luke mnie złapał.
-Uważaj-zaśmiał się.
-To nie jest śmieszne-też zaczęłam się śmiać.
-Może pójdziemy coś zjeść?-zaproponował Ashton.
-Jest tu jakiś bar. Możemy do niego zajrzeć-powiedział Calum.
-Może Mac?-zapytał Mikey.
-Ok, Mac, ale co z resztą?-zapytałam.
-Zadzwonię do nich, że lecimy coś zjeść, a potem tu wrócimy-powiedział Ash.
-Okay.
Tak więc Ashton zadzwonił do Nialla i poszliśmy do McDonalda. Oczywiście nie obyło się bez zdjęci i autografów. Gdy w końcu dotarliśmy do restauracji zamówiliśmy coś na szybko i poprosiliśmy kierownika o stolik i trochę prywatnego miejsca.Tak więc jedliśmy na tarasie na tyłach Maca.
-Mam ochotę na jeszcze-wysapał Michael wypijając do końca colę.
-Zwymiotujesz na karuzeli-zaśmiałam się.
-Fanki zrobią wszystko by złapać moje rzygi-zaczął się śmiać.
-Co prawda to prawda-śmiał się Ashton.
Nic nie powstrzymało Mikeya od zakupu następnego zestawu. Wyjęłam telefon z kieszeni i zrobiłam mu zdjęcie jak na siłe wpycha do buzi końcówkę hamburgera.
-Nie rób mi zdjęć-powiedział po czym wszystko wyleciało mu z buzi.
Zaczęliśmy się głośno śmiać. Wysłałam zdjęcie na Facebooka, Instagrama i Twittera. Po chwili pojawiło się ponad 1000 lików.
-O Boże Mikey..!-próbowałam przestać się śmiać.
Lekko wkurzony Michael wpakował wszystko do śmietnika. Otworzył colę i wylał ją na nas. Okazało się, że jest tam sam lód i wpadł mi za koszulkę.
-Michael!!-krzyknęłam.
Wyciągnęłam prawie do końca rozpuszczony lód, ale na bluzce i tak został mokry ślad.
-Dzięki wiesz-rzuciłam lodem w chłopaka, ale ten się zdążył schować i lód wyleciał za barierkę. Szybko tam podbiegliśmy. Rozpuszczonym lodem w głowę dostała jakaś starsza pani. Spojrzała się w górę i zaczęła nas wyzywać po hiszpańsku.
-Co ona mówi?-zapytał Luke.
-Nie chcesz wiedzieć-odparłam kręcąc głową-Spadamy stąd zanim wezwie policję.
Szybko wyszliśmy z restauracji i poszliśmy w stronę wesołego miasteczka.
-Chodźcie na diabelski młyn-powiedziałam.
-Ty jak się nakręcisz..-zaczął Ashton.
-Mówiłeś coś?-zmroziłam go wzrokiem.
-Ja? Mówiłem coś? No przestań!
Pokręciłam głową. Stanęliśmy w kolejce. Po chwili dołączyła do nas Viola i 1D.
-I jak tam?-zapytała moja przyjaciółka.
-A spoko. Jakaś babka ochrzaniła nas, bo trochę lodu spadło jej na głowee..-wyjaśniłam.
-To ja nie chce wiedzieć co wy tam robiliście-zaczęła się śmiać Violetta.
Też się uśmiechnęłam. Nadeszła nasza kolej. Przejażdżka trwała ok. 5 minut. Wysiedliśmy.
-Wracajmy do domu-powiedziała nie wyraźnie Viola.
-Ok. Wracamy-dodałam.
Do domu szliśmy wolnym krokiem. Nie śpieszyło się nam. Spojrzałam na telefon. Była godzina 15.
-Tyle czasu z miasteczku-powiedziałam do sobie.
Doszliśmy do domu. Zadzwonił mój telefon.
-To tata. Muszę odebrać-powiedziałam i poszłam do swojego domu-Tak?
-Wszystkie najlepszego skarbie.
-Dzięki tato.
-To życzenia od nas wszystkich!!-usłyszałam głos Sergio Ramosa.
-Wiem, wiem-zaśmiałam się.
-Słuchaj, dzwoniła do ciebie może ostatnio Sara??
-Nie, a co?
-Noo.. Jest taka mała sprawa..
-Jaka? Stało się coś?!
-W pewnym sensie tak..
-Tato mów!
-Noo.. Sara jest w ciąży. Tak gdzieś ok. 2 miesiąc..
-Co?! I dlaczego ja o tym nic nie wiem?!
-No dlatego pytałem się czy Sara do ciebie zdzwoniła.
-No dobra.. Wiadomo już czy chłopiec czy dziewczynka?
-Prawdopodobnie chłopiec.
-Yh.. A jak wy to sobie wyobrażacie? Ja mam 19 lat, między mną a dzieckiem 19 lat różnicy. Nie będę mogła robić żadnych imprez ani nic bo jest dziecko. Ja tego nie widzę.
-Poradzimy sobie.
-Mam nadzieje..
-Słyszałem, że jedziecie z Violą w trasę razem z One Direction i 5 Seconds Of Summer?
-Tak jedziemy z nimi 1 sierpnia.
-Aha.
W tle usłyszałam głos trenera:
-Iker skończ gadać z Kariną i wracaj na boisko.
-Musze kończyć, pa. Miłej zabawy.
-Dzięki i wzajemnie. Pa-rozłączyłam się.
Usiadłam na kanapie. Westchnęłam. W końcu zebrałam się i poszłam do reszty.
-Hej, stało się coś?-zapytała od razu Viola.
-Taa.. Moja rodzinka się powiększy.. Sara jest w ciąży..
-To gratulacje-powiedział Harry podchodząc do mnie.
-Taa..
-Wiadomo już jaką płeć ma dziecko?-zapytała znowu Viola.
-Prawdopodobnie chłopiec.
-Mały Casillas-zaśmiał się Mikey.
Wzruszyłam ramionami.
-Czemu się nie cieszysz?-zapytał Ashton.
-A ty byś się cieszył z wiadomości, że w wieku 19 lat będziesz mieć brata?
-Mam już młodszego brata i siostrę w prezencie wiec wiesz..
Wzięłam poduszkę i rzuciłam w niego.
-Za co?
-Za chęć do życia i miłość do ojczyzny.
Weszłam do kuchni i nalałam sobie soku.
-Co robimy dziś wieczorem?-zapytałam.
-Idziemy do klubu-powiedziała szybko Violetta.
-Okay. Może być-wzruszyłam ramionami.
-Jest godzina 15:49, więc wy dziewczyny możecie iść się już szykować-powiedział Liam.
Spojrzałyśmy na niego.
-Bez urazy-wyciągnął ręce w pokojowym geście.
-Ja idę do siebie, jak coś to wpadajcie-powiedziałam i wyszłam.
Usłyszałam za sobą kroki.
-Wiedziałam, że przyjdziesz..-powiedziałam.
-WOW! Dzięki-powiedział Luke.
-Luke?!-spojrzałam na niego-Myślałam, że to Michael.
-Ale to ja!-uśmiechnął się słodko.
-Tak, to ty. Nie da się tego ukryć.
Weszliśmy do domu. Otworzyłam drzwi pokoju.
-Fajny pokoik.
-Taak.. Bardzo dawno nie miałam remontu, ale jakoś żyje.
Weszłam do garderoby, a za mną blondyn. Wyjął wieszak z jaką sukienką.
-Może to?-zaśmiał się.
Zmroziłam go wzrokiem.
-Nigdy. Z resztą ona nie jest moja tylko Violi, nie oddałam jej.. Jeszcze.
Odwiesiłam suknie na miejsce.
-To w coś sie ubierasz?
-Nie wiem jeszcze.
Rozglądałam się. W końcu znalazłam coś odpowiedniego moim zdaniem. Wzięłam ciuchy i poszłam do łazienki. Poprawiłam makijaż i włosy. Wyszłam ubrana w to:
(bez torby)
-Może być?-zapytałam Lukea.
-Jasne, wyglądasz ślicznie.
Uśmiechnęłam się. Usiadł obok mnie na moim łóżku. Siedzieliśmy dziwnie blisko siebie. Nie to, że nie lubie Luke'a, ale.. Znam go dość krótko. Podczas koncertu rzadko się odzywał, co było dziwne. Nagle drzwi pokoju otworzyły się i do środka wpadł Mikey z Ashtonem.
-A co sie tu dzieje??-poruszył brwiami Michael.
-Nic o czym myślisz-powiedziałam.
Wzięłam telefon i zeszłam na dół. Tam czekała na mnie Viola ubrana w to:
-Gotowa?-zapytała.
-Jak widać.
Chłopaki zeszli na dół.
-Idziemy!!-zawołam Ashton wychodząc na dwór.
Oczywiście Mikey złapał mnie pod rękę i tak szliśmy aż do klubu.
-To bardziej bar.. Czy restauracja-stwierdziłam.
-Nie wybrzydzaj-skarcił mnie Zayn.
Uniosłam ręce w pokojowym geście. Weszliśmy do środka. Zajęliśmy zarezerwowany stolik. Usiedliśmy po chwili kelnerzy przynieśli dania. Zaczęliśmy jeść. Jak się okazało danie było strasznie mocno przyprawione ostrą papryką. Odłożyłam widelec i wypiłam całą wodę, która była w szklance.
-Fuck-mruknęłam-Przepraszam-powiedziałam szybko i odeszłam od stolika.
Poszłam do łazienki. Po chwili zjawiła się Viola.
-I jak smakowało?-zapytała z uśmiechem.
-Idzie się domyślić, że wy to zaplanowaliście.
-Taa.. Wyszło całkiem nieźle.
Odkręciłam kran i nalałam trochę wody w ręce. Oblałam Violettę. Miała mokrą całą bluzkę i część spodni. Chciała mi oddać, ale zdążyłam uciec z toalety. Z uśmiechem triumfu wróciłam do stolika. Usiadłam.
-Gdzie Viola?-zapytał Cal.
-Suszy się.
-Jak to 'suszy'?!
-No normalnie.
Wzruszyłam ramionami.
-A! I był to całkiem nie zły żart, ale miał jeden minus. Był zrobiony mi, a ja zawsze się odwdzięczam. Mam nadzieje, że jesteście tego świadomi-powiedziałam i wstawałam. Wyszłam z budynku. Weszłam do pierwszego lepszego baru i zamówiłam drinka z colą.
-Dowód-powiedział barman.
-Chyba żartujesz?! Dziś kończe 19 lat. Chyba nie wyglądam aż tak młodo?!
-Yyy.. Tak. Wyglądasz tak młodo.
Zdesperowana pokazałam dowód i otrzymałam drinka. Gdy go kończyłam w barze pojawił się Ashton. Usiadł obok mnie.
-Który to?
-Pierwszy.
-Dopiero?
-Nie śpieszyłam się.
Odstawiłam szklankę.
-Choć czekamy za tobą.
Złapał mnie za dłoń, tak jak rano.
-I znowu dosypią mi papryki do jedzenia?-spojrzałam mu w oczy.
-Niee.. Tym razem osobiście dopilnuję, żeby w twoim jedzeniu nic nie było-uśmiechnął się pokazując dołeczki.
Westchnęłam.
-No dobrze-zeskoczyłam z siedzenia i pociągnęłam Asha za rękę.
Zostawiłam na ladzie 3 euro centy i wyszliśmy. Znowu weszliśmy do restauracji. Reszta siedziała na swoich miejscach.
-W końcu wróciłaś. Martwiliśmy się-powiedziała Viola, która jeszcze miała mokrą bluzkę.
Spojrzałam na Luka. Jego mina nie ujawniała żadnych emocji, ale patrzał się na ręce moje i Ashtona, które były złączone. Usiadłam na swoje miejsce. Za oknem zaczęło zmierzchać. Nagle z kuchni wyszła część kucharzy, którzy nieśli tort. Wyglądał tak:
-Pomyśl życzenie-powiedział Ash.
Pomyślałam i zdmuchnęłam świeczki. Ludzie w okół zaczęli klaskać i gwizdać. Kelnerzy pokroili tort i dali go nam i ludziom w restauracji. Gdy każdy zjadł swoją porcję Mikey podszedł do jednego kelnera i coś mu powiedział. Po chwili na sale zjechała taca z kolejnym tortem.
-To tak od nas wszystkich dla Luka-powiedział Calum-Stary młodszy się nie robisz!
-Urodziny nasz dopiero jutro, alee.. Co tam! Sto lat Luke!!-krzyknął Michael po czym wszyscy zaczęli śpiewać 'sto lat' Lukowi.
-Najlepszego Luke-podeszłam do niego i pocałowałam w policzek.
Zarumienił się. Zjedliśmy tort Luka. Około godziny 21 wyszliśmy z restauracji i poszliśmy w stronę domu.Viola i 1D poszli do niej, a ja i 5SOS do mnie.
-No dziewczyno dziś będziesz spała z największym ciachem w mieście-powiedział Mikey.
-Z Davidem Beckhamem?
Chłopaki zaczęli się śmiać.
-Nie.. Ze mną!
-Aaa! To zmienia postać rzeczy.
Weszłam na górę i do swojego pokoju. Wzięłam prysznic i ubrałam się i piżamę. Zeszłam do kuchni i zrobiłam sobie zimne kakao. Chłopaki siedzieli w salonie. Usiadłam między nimi na kanapie.
-Co robimy?-zapytał Cal.
Wzruszyłam ramionami. Mikey zabrał mi kubek z napojem i wypił go do końca.
-To było moje!
Zaśmiał się. Uderzyłam do poduszką. Skromnie mówiąc rozpoczęłam bitwę na poduszki. Miałam właśnie walnąć poduszką Caluma gdy ktoś wyrwał mi ją z rąk, przełożył mnie sobie przez ramie i zaniósł do mojego pokoju, rzucił na łóżko i zaczął łaskotać. Już chciałam krzyknąć 'Michael przestań' gdy na głowie chłopaka wyczułam bandamke. Złapałam twarz Asha w dłonie i podniosłam do góry. Przestań mnie łaskotać i spojrzał na mnie.
-Stało się coś?
Uśmiechnęłam się i pokręciłam głową. Do pokoju wbiegli chłopaki i rzucili się na nas.
-Kanapka!!-krzyczał Calum z Mikeyem.
-Ała! Złaźcie ze mnie!
Posłusznie zeszli.
-Po lewej są dwa pokoje 2 osobowe. Tam będziecie spać, a teraz dobranoc-powiedziałam i wypchałam chłopaków z mojego pokoju.
Zamknęłam drzwi i położyłam się do łóżka. Za nim zasnęłam usłyszałam Lukea wchodzącego do pokoju. Pocałował mnie w policzek i powiedział 'dobranoc księżniczko'.







Brak komentarzy:
Prześlij komentarz