Karina
Obudził mnie mój telefon. Wyciągnęłam go spod poduszki i nie patrząc na ekran odebrałam.
-Hallo?
-Śpisz?-zapytał się Mikey.
-Nie, poluje na słonie.. Jasne, że śpię!
-Aa..! Słyszałem, że idziesz z Ashem na wesele.
-Michael. Naprawdę.. Musisz dzwonić tak rano żeby pogadać ze mną w sprawie wesele?
-Tak-odparł stanowczo-Luke jest w dołku. Całą drogę do Manchesteru nie gadał z nikim..
-Ehh.. Mikey nie mam głowy teraz na tą rozmowę.
-Ale ja mam. Włącz rozmowę video.
-Jestem w piżamie.
-Tym lepiej.
-Uhh..
Spojrzałam na ekran telefonu. Włączyłam video. Michael też leżał w łóżku.
-Zadowolony?
-Bardzo.
Zamilknął na chwilę.
-No dobra.. Wyjaśnij mi coś się dzieje między tobą, a chłopakami.
-Między mną, a nimi nic się nie dzieje.
-Wcale-powiedział sarkastycznie-Luke gadał ze mną, że chce iść z tobą, ale nie wiem jak cię o to zapytać. Potem gadałem z Ashem i pytał o to samo. Nie wiedziałem co im powiedzieć, więc wygarnąłem im, że mają się sami tym zająć. Wyszło jak wyszło.
-Mikey.. Zgodziłam się żeby iść z Ashtonem, ponieważ Luke się mnie o to nie pytał. Nie sądziłam, że zapyta się o to pod lotniskiem-wtuliłam się w kołdrę.
Nagle w kamerze u Mikeya pojawił się Ash i Cal.
-Hej-powiedziałam.
-Czeeść.
-Słuchajcie ja lece odezwę się później, paaa-pomachałam ręką i rozłączyłam się .
Przeciągnęłam się i wstałam. Wzięłam jakieś ciuchy i poszłam do łazienki. Umyłam się, pomalowałam i ubrałam w to:
(bez torby)
Wróciłam do pokoju. Viola już nie spała.
-Z kim gadałaś?
-Z Mikeyem..
-Oks.
Wstała i poszła do łazienki po chwili wyszła ubrana w to:
(bez torby
Rozczesałam włosy i założyłam czapkę.
-Choć na śniadanie-powiedziała.
Zeszłyśmy na dół. Poszłyśmy do kuchni. Wzięłam patelnie i jajka.
-Robisz jajecznice?-zapytała.
-Jak widać.
Usiadła na krześle i czekała. Gdy jajecznica była gotowa nałożyłam ją na talerze i podałam na stół.
-Smacznego-powiedziała babcia Violi.
Gdy zjadłyśmy pojechałyśmy do miasta żeby kupić jakieś kwiaty i ozdoby. Zakupy zajęły nam około 4 godzin. Weszłyśmy do domu. Torby postawiłyśmy w salonie.
-Macie wszystko?-zapytała babcia.
-Tak. Wstążki, balony serpentyny. Dzwoniłyśmy też do zakładu dekoracyjnego. Zamówiłyśmy ich na jutro. Pomogą nam przy dekoracji kościoła i pałacu-powiedziałam.
-Kwiaty będą do odebrania w dzień ślubu, żeby nie zwiędły-dodała Viola.
-Dobrze. Może zjecie obiad?
-Jadłyśmy na mieście, ale możemy zobaczyć co upichciłaś-zaśmiała się Violetta.
Weszłyśmy do kuchni i pani Maria podała nam talerze z.. Bajglami?
-Bajgle?-zapytałam równo z Violą.
-Tak, a co? Nie lubicie?
-Nic nie mam do bajgli, ale.. To chyba nie najlepszy pomysł na obiad.
-Ja nie narzekam-powiedziałam kończąc drugiego bajgla.
Westchnęła i też zaczęła jeść.Gdy skończyła zadzwonił jej telefon.
-To Niall-powiedziała i wyszła na taras.
-To ten blondyn, tak?-zapytała jej babcia.
-Tak, to ten blondyn.
Violetta
-To Niall-powiedziałam i poszłam na taras-Tak?
-Hej Viola.
-Cześć, co tam u was?
-Mamy teraz przerwe po próbie, a co u ciebie?
-A w porządku. Byłam dziś z Kariną na zakupach..
-Słuchaj.. Muszę cię ciebie o coś zapytać..
Gdy to usłyszałam od razu wiedziałam o co chodzi.
-Mów.
-Czy.. Poszłabyś ze mną na wesele?
Westchnęłam.
-Co? Stało się coś?
-Ehh.. Nie.. Posłuchaj Niall.. Z chęcią bym poszła z tobą na ślub, ale.. Nie.
-Idziesz z Calumem?
-Nie. Jemu też odmówiłam.
-Aha.
-Nie obrażaj się. Jesteś świetnym kolesiem, ale chcę iść sama. Mam nadzieje, że to zrozumiesz.. Pa Niall-rozłączyłam się i poszłam w stronę domu.
Karina
-Co chciał Niall?-zapytałam ją gdy wróciła.
-To co Cal.
Kiwnęłam głową.
-Dziewczyny możecie iść pomóc przy myciu koni do drogi-powiedział pan Margines.
-Jasne, tylko sie przebierzemy-powiedziała.
Poszłyśmy na górę. Wyjęłam z szafy bryczesy, wyglądały tak:
Koszulę:
I buty:
Włosy związałam w kitkę. Viola ubrała się w to:
Włosy związała w koka.
-Idziemy?-zapytała.
-Juuuż-powiedziałam poprawiając koszulę.
Wyszłyśmy na dwór i podeszłyśmy do pomocników.
-Pomóc?-zapytała Viola.
-Na początek weźcie Herosa i Harrego. Wyprowadźcie ich na wybieg. Wyczyśćcie im boksy, potem umyjcie ich i przygotujcie im siodła.
-Kiedy będziecie je wywozić do Madrytu?-zapytałam.
-Jeżeli się wyrobimy to jutro z rana.
Pokiwałyśmy głowami i wzięłyśmy sie do roboty. Pracę przy koniach skończyłyśmy późno w nocy. Razem z Violą przygotowałyśmy 12 koni. Wróciłyśmy do swojego pokoju. Wzięłyśmy prysznic i poszłyśmy spać.
Poczułam szturchnięcie w ramię. Nie zareagowałam. Kolejne szturchnięcie.
-Karina..
-Mhmm..
-Karina.. Obudź się..
Powoli otworzyłam oczy. Nade mną stała Viola.
-Co?
-Ubieraj się. Za 2 godzina mamy być na lotnisku żeby odebrać sukienki i buty dla druhen z Paryża.
-Mhmm..
Przeciągnęłam się. Wstałam z łóżka i ubrałam się we wczorajsze ubrania. Poszłam do łazienki, poprawiłam makijaż i rozczesałam włosy. Zeszłam na dół. Viola już tam była. Zjadłam miskę płatków. Spojrzałam na telefon. Miałam 3 nie odebrane połączenia od taty i Mikeya.
-Choć. Im szybciej tam będziemy tym lepiej-powiedziała Violetta.
Włożyłam czapkę i poszłam za nią. Jadąc na lotnisko zadzwoniłam do Michaela.
-Siema co chciałeś?
-Hej. Nic, tak dzwoniłem, a co? Nie moge?
-Jasne, że możesz.. Ale pomyślałam, że coś sie stało skoro dzwoniłeś do mnie o drugiej w nocy.
-Nie sądziłem, że będziesz już spać.
-Tak wyszło.. Okay skoro wszystko w porządku to ja lece, narazie, odezwijcie się jak będziecie lecieć do Madrytu.
-Oks. Paaa.
-Co chciał?-zapytała Viola zatrzymując samochód na światłach.
-W sumie to nie wiem, ale mniejsza o to.. -zalogowałam się na Keek'a-Nagramy coś dla fanów.
-Keek?
-Tak.
Ruszyłyśmy.
-Hej ludziee-powiedziałam-Właśnie jedziemy z Violą na lotnisko. Przywitaj się.
Skierowałam ekran telefonu na nią.
-Czeeść-pomachała ręką-Okay starczy.. -zakryła kamerę.
-Nie przesadzaj przez chwilą zaczęłyśmy.
Zaśmiała się.
-No więc jedziemy po suknie dla druhen..
Viola szybko pod głosiła radio na ful i zaczęła śpiewać:
-Baby You light up my world like nobody else
the way that you flip your hair gets me overwhelmed
but when you smile at the ground it ain't hard to tell
You don't kno-o-ow
You don't know you're beautiful!
Zaczęłam się śmiać.
-Tak działa One Direction!!
Zaśpiewałyśmy piosnkę do końca.
-Okay ludzie byee!-wyłączyłam kamere i opublikowałam filmik.
-Jesteśmy-powiedziała Viola parkując.
Wyszłyśmy z auta i poszłyśmy do biura.
-Przesyłka już jest-oznajmiła kobieta podając nam ją.
-Dziękujemy, do widzenia.
Wróciłyśmy do auta.
-Ogarniamy je teraz czy w domu?-zapytałam.
-W domu..
Ruszyłyśmy. Po 30 min byłyśmy w domu jej babci. Usiadłyśmy na kanapie w salonie i odpakowałyśmy suknie.
-Są śliczne-powiedziałam.
-Tak. Piękne.
Suknie wyglądały tak:
Pod nimi były takie buty:
-Boskie..-westchnęłam.
-Suknie była specjalnie szyta na to wesele-powiedziała babcia Violi.
Spojrzałyśmy na nią. Violetta spakowała suknie i buty z powrotem do kartonu.
-Teraz możemy jechać do domu-powiedziałam.
Pożegnałyśmy się z gospodynią i pojechałyśmy do Madrytu. Paczke z sukniami wniosłyśmy do salonu.
-Ok, możemy teraz jechać do tego pałacu i pomóc im tam.
Westchnęłam.
-Jasne.
Wzięłam szybko butelkę wody i pobiegłam do samochodu. Pałac w którym miało odbyć się wesele wyglądał tak:
-Jeszcze chyba nikt nie wpadł na to, że można urządzić wesele w Kryształowym Pałacu-powiedziałam.
-Nikt tego jeszcze nie próbował.
Dojechałyśmy na miejsce. Wypakowałyśmy wszystko z auta i wniosłyśmy do środka.
-Mamy reszte ozdób-powiedziałam podając jeden karton mężczyźnie od dekoracji wnętrz.
-Dobrze.
-Hej tato-powiedziała Viola.
-Dzień dobry.
Pokiwali głowami. Byli tutaj Irina, pan Cristiano, jego siostry i brat, siostra Iriny, tata i Sara.
-Ładny brzuszek-powiedziałam do niej.
Uśmiechnęła się i pokiwała głową.
-To co? Zabieramy się za resztę?-zapytał tata.
Wszyscy pokiwali zgodnie głowami. Zawieszaliśmy białe lampki, balony, wstążki i serpentyny.
-Dziś wieczorem przyjdzie kosmetyczka, zrobi manicure dla druhen-oznajmiła Irina gdy wychodziliśmy z pałacu.
-Dobrze, przyjdziemy-powiedziała Sara.
Ja pojechała samochodem z rodzicami, a Viola ze swoją rodzinką. Całą drogę jechaliśmy w milczeniu. Weszliśmy do domu.
-Chcesz coś zjeść?-zapytał tata.
-Nie dzięki, ide rozpakować prezenty.
-Jeszcze tego nie zrobiłaś?
-Jakoś czasu nie było.
Poszłam do siebie. Zaczęłam od prezentu od Violi. Dostałam od niej srebrną bransoletkę, kolczyki i pare kosmetyków. Od Mikeya dostałam perfum od Victoria Secret, koszulkę Nirvany i pudełko z.. Prezerwatywami?! Do tego była dołączona karteczka: 'Żebym za wcześnie nie został wujkiem'. Zaśmiałam się sama do siebie. Na koniec zostawiłam sobie prezenty od Luke i Asha. Na pierwszy ogień wzięłam Asha. Otworzyłam torbę. Wyjęłam z niej nasze zdjęcie z wesołego miasteczka, pluszowego kangura, czekoladki i złoty, delikatny łańcuszek. Wzięłam na kolana prezent od Luke'a.
Otworzyłam ją i prawie dostałam zawału. Paczka na pierwszy rzut oka była pusta! Przewróciłam ją do góry dnem. Ze środka wyleciała karteczka. Pisało tam: 'Przepraszam, że nie znalazłaś nic w środku, ale nie zdążyłem nic kupić. Głupio wiem.., ale wynagrodzę Ci to gdy będziemy w USA. Luke xx'.
-Chociaż jest szczery-powiedziałam do siebie.
Wstałam i schowałam prezenty do garderoby, a ten mały szczególny podarek od Mikey'a wepchnęłam głęboko między spodnie. Ktoś zapukał do drzwi pokoju.
-Tak?
-To my-do pokoju wszedł tata i Sara.
Usiedli na łóżku. Tata podał mi małe pudełko.
-Spóźniony, ale jest.
-Dziękuje-przytuliłam go.
-Otwórz.
W środku był pierścień. Spojrzałam na nich.
-To sygnet. Każdy w rodzinie Casillasów ma taki-tata pokazał mi lewą dłoń.
-Miałaś go dostać w zeszłym roku, ale.. Zgubił sie nam-zaśmiała się Sara.
Wyjęłam go.
-Na który palec?
-Mały palec lewej ręki.
Tam go założyłam. Pasował jak ulał. Wygrawerowane na nim było duże 'c'. Nagle zadzwonił telefon Sary. Odebrała.
-To Irina mamy iść.
Spojrzałam na swój telefon. Na ekranie pojawiło się 'Mikey dzwoni'.
-Idźcie ja zaraz dojdę.
Tata pocałował mnie w czoło i poszli. Odebrałam.
-Co tak długo?-zapytał Michael.
-Miałam tatę w pokoju.
-Aaa!
-A jak u was przed koncertem??
-A luuzik Troche stresik jest, ale bywało gorzej.
Zaśmiałam się.
-Słuchaj ja musze spadać. Ogarnij tam chłopaków i zadzwoń czy coś jak będziecie lecieć. Paa..
-Pa.
Włożyłam telefon do kieszeni i poszłam do domu Violi.
-Jestem-powiedziałam zamykając drzwi.
Kosmetyczka właśnie robiła paznokcie Violettcie.
-Dzwonił ktoś ważny?-zapytała Sara.
-Dobry przyjaciel-powiedziałam siadając obok niej.
Przyjrzałam się manikiurowi.
-Ładne-mruknęłam.
-Teraz twoja kolej-powiedziała Viola.
Wstałam i usiadłam na jej miejsce. Gdy każda z druhen była gotowa Irina przyniosła suknie i kazała nam je przymierzyć.
-Wyglądacie przecudownie.
Uśmiechnęłam się do Violi.
-Fryzjer przyjedzie rano. Przed 15 musimy być w kościele. Tak to chyba wszystko jest gotowe-mówiła dalej Irina.
-Mikey dzwonił?-zapytała Violetta.
-Tak.
Wróciłyśmy do salonu ubrane w swoje rzeczy.
-To do zobaczenia-powiedział tata i poszliśmy do siebie.
Zjadłam szybką kolacje, wzięłam prysznic i poszłam spać.











Brak komentarzy:
Prześlij komentarz